Jak rozpoznać, czy dziecko kłamie? Wykrywacz kłamstw to nowy trend wśród rodziców
W czerwcu do Instytutu Badań Wariograficznych zgłosiła się pani Irena z 16-letnim synem. Kobieta nie wierzyła swojemu dziecku. Badanie wariografem było jedynym sposobem, żeby oczyścić Adriana z zarzutów. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej.
1. Szesnastolatek mierzy się z prawdą
W klasie Adriana doszło do kradzieży 300 zł jednemu z uczniów. Sprawa została poruszona na zebraniu, a rodzice jeden przez drugiego deklarowali niewinność swoich dzieci. Pani Irena nie stanowiła wyjątku, jednak w pewnej chwili przypomniała sobie, że na Dzień Ojca Adrian kupił swojemu tacie lornetkę, która do najtańszych prezentów zdecydowanie nie należała. Postanowiła zapytać syna, skąd wziął pieniądze na ten prezent.
- Zapytałam wprost, co wie o sprawie zaginionych pieniędzy i czy to one pomogły mu sfinansować zakup prezentu dla ojca. Syn się bardzo zdenerwował, powiedział, że ciężko pracował, zbierając truskawki, żeby kupić lornetkę, i robię z niego złodzieja – opowiada pani Irena.
Zapewnienia Adriana okazały się nie być wystarczające dla jego matki. Po wielu próbach rozmów, zdenerwowany nastolatek stwierdził, że woli poddać się badaniu na wykrywaczu kłamstw, niż ciągle wysłuchiwać oskarżeń pod swoim adresem.
- Nie jest tak, że nie wierzę synowi. Sprawdziłam, czy mówi prawdę. Obawiałam się, że źle go wychowałam, że to może jednak on ukradł te pieniądze... Na dodatek plotek w szkole zaczęło przybywać. Już sami rodzice snuli podejrzenia – narzeka mama nastolatka. - W maju i czerwcu syn nie dostał kieszonkowego w ramach kary. Nie poinformował mnie, że po szkole zbiera truskawki. Pomyślałam, że może ten wykrywacz kłamstw nie jest złym rozwiązaniem.
Decyzja zapadła, Adrian zgodził się na badanie. Jak sam przyznał – dla świętego spokoju, aby uniknąć spojrzeń mamy i raz na zawsze uwolnić się od plotek w szkole. Po umówieniu wizyty online, zgłosili się do Instytutu Badań Wariograficznych w Katowicach.
- To dziwne przeżycie. Wiedziałem, że nic nie zrobiłem, ale byłem bardzo zestresowany. Bałem się, że przez trzęsące się dłonie wynik będzie nieprawdziwy. Myślałem, że będzie jak w filmie, ale poszło gładko – wspomina Adrian.
Badanie nie należy do przyjemnych, choć jest bezbolesne.
- Każdy boi się tego badania - mówi Adam Rangotis z IBW. - Jest to pewne obciążenie psychiczne i nawet osoba z czystym sumieniem bardzo się stresuje. Z tego powodu najpierw ekspert zadaje pytania kontrolne. Mają one zmierzyć poziom stresu początkowego. Właśnie dzięki tym pytaniom wariograf ma tak wysoką skuteczność w wykrywaniu kłamstw. To aż 98 proc. - wyjaśnia ekspert.
Wynik wstępny był dostępny zaraz po badaniu i pokazał, że Adrian został bezpodstawnie oskarżony. Na pełen opis należało jednak poczekać 48h. Nastolatek był niewinny.
2. Wariograf tylko dla kryminalistów ? To mit
- Najczęściej testy, które wykonujemy, dotyczą środowiska szkolnego. Kradzieże, pomówienia, a w konsekwencji utrata przyjaciół, a nawet gnębienie. Rodzice rozkładają ręce, nie wiedzą, jak mają pomóc swojemu dziecku i zwracają się do nas. Jest ich coraz więcej - mówi ekspert.
Wykrywaczem kłamstw można zbadać każdą zdrową osobę powyżej 16. roku życia (zgodnie z literą prawa polskiego od 13. r.ż. na zlecenie sądu), jednak zdaniem ekspertów dopiero 16-latkowie mają w pełni wykształcone mechanizmy psychofizyczne. Rodzice młodszych dzieci często spotykają się z odmową przeprowadzenia badania. Koszt ? Waha się od 1000 do 2000 złotych.
- Wielu rodziców pyta nas, czy wariograf można oszukać. Zdecydowanie nie, ponieważ mamy 98 proc. skuteczność w wykrywaniu tych metod, a zakładamy, że ani dziecko, ani zwykły Kowalski nie są ze służb specjalnych – żartuje ekspert.
3. Co na to psycholog?
Badania wariografem budzą emocje. Z jednej strony jest to metoda skuteczna w wykrywaniu kłamstwa, a z drugiej silne przeżycie zarówno dla nastolatka, jak i dorosłej osoby. Czy jest to dobra metoda?
- Zależy od motywacji. W przypadku, kiedy rodzic nie wierzy swojemu dziecku i chce mieć ostateczny dowód na jego kłamstwo, robi to z własnych egoistycznych pobudek. Nie jest to dobre rozwiązanie – mówi psycholog Marta Andrzejewska. - Natomiast jeśli dziecko jest obarczane odpowiedzialnością za czyn, którego nie popełniło i każdy sposób udowodnienia jego niewinności zawodzi, to wykrywacz kłamstw może okazać się metodą, która oczyści jego dobre imię. Rodzic wraz z dzieckiem podejmują decyzję o przeprowadzeniu badania, aby mieć dowód na szczerość. Nie dla siebie, ponieważ oni sobie wierzą, a dla innych - wyjaśnia.
Czy pani Irena powtórzyłaby badanie? – Pomogło nam, nie żałuję, ale nigdy więcej tego nie zrobię. Dobrze, że jest taka możliwość. Zostały wyrzuty sumienia, ale także duma. Trzeba dzieciakom dać kredyt zaufania – mówi skruszona.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.