Horror matki autystycznego chłopca. Czterolatek uciekł z przedszkola wprost na ruchliwą ulicę
Mama czteroletniego chłopca przeprowadziła prywatne śledztwo po tym, jak przedszkole poinformowało ją, że autystyczny chłopiec uciekł nauczycielkom i znalazł się na ruchliwej ulicy. Na jaw wyszły niepokojące fakty, które zmroziły krew w żyłach młodej Brytyjki.
1. Chłopiec uciekł na ulicę
Matka czterolatka przeżyła koszmar, gdy została poinformowana przez władze przedszkola, do którego uczęszczał jej syn, że dziecko uciekło opiekunom z placu zabaw i zostało odnalezione na pobliskim parkingu.
Okazało się jednak, że prawda jest dużo bardziej dramatyczna, niż wydawało się na początku, a pracownicy przedszkola zataili przed matką ich podopiecznego istotne fakty.
2. Śledztwo matki ujawnia zatajone fakty
Brytyjka i jej mąż za pośrednictwem mediów społecznościowych rozpoczęli poszukiwania świadków budzącego grozę zdarzenia z udziałem ich małego synka. Szybko dotarli do nagrań z monitoringu, ujawniających, że chłopiec nie został odnaleziony na parkingu, lecz na ruchliwej ulicy.
Dramatyczne nagranie pokazuje chłopca biegnącego środkiem ulicy, po której jeżdżą auta. Widać także zatrzymującą się furgonetkę. Matka chłopca ustaliła, że robotnicy jadący autem na widok dziecka zatrzymali się, a gdy pojęli, że dziecko jest bez opieki, ruszyli za maluchem.
Mężczyźni odprowadzili dziecko do przedszkola i, jak podkreśla zdenerwowana matka, nikt z pracowników placówki nie podjął trudu, by ustalić, co się wydarzyło, nikt również nie podziękował robotnikom za to, że uratowali dziecko.
Co więcej, odpowiedzialni za opiekę nad chłopcem nauczyciele poinformowali rodziców o zdarzeniu po upływie ponad godziny od chwili ucieczki dziecka.
3. Matka oskarża pracowników
Rachel, mieszkanka Gateshead, przyznaje, że nie może zrozumieć, dlaczego dzieci bawiły się na nieogrodzonym terenie, należącym do placówki. Jej zdaniem, nawet gdyby dzieci znajdowały się pod opieką, to istnieje duże ryzyko, że któreś z nich bez trudu mogłoby się wymknąć, właśnie z uwagi na brak ogrodzenia.
Dodaje również, że nauczyciele w przedszkolu wykorzystują fakt, że autystyczny Charlie wciąż nie mówi.
Jak wyznaje rozżalona Rachel w Newcastle Chronicle, gdyby Charlie umiał mówić, pracownikom nie przyszłoby z taką łatwością zatajanie faktów. Podkreśla, że gdyby nie przejeżdżający robotnicy i ich szybka reakcja, czterolatek zostałby potrącony przez auto.
Co na to pracownicy przedszkola? Rzecznik placówki nie chce komentować całego wydarzenia, informując, że trwa śledztwo, mające na celu wyjaśnienie sytuacji. Dodaje także, że placówka i jej teren jest przystosowany do dzieci i gwarantuje im bezpieczeństwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl