Ekspert ocenił pomysł MEN-u. "Nierealny do zrealizowania na lekcji"
- To dokument nadal nierealny do zrealizowania na lekcji, ale za to bardzo wygodny do egzaminowania. Tak naprawdę niczemu on nie służy. Można z niego ewentualnie zrobić samolocik i pchnąć go w stronę najbliższego kosza na śmieci - mówi prof. Sławomir Żurek, filolog i historyk literatury.
1. Niezadowolenie wśród nauczycieli
Niewiele tematów w polskiej oświacie budzi obecnie takie emocje, jak ten związany ze zmianami w podstawie programowej. 12 lutego rozpoczęły się prekonsultacje, a Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęcało do przesyłania uwag i opinii na temat odchudzenia programów nauczania.
Dwa rozporządzenia (dla szkół podstawowych i średnich) poddano na przełomie kwietnia i maja 21-dniowym konsultacjom. Mają się zakończyć 13 maja. Już po niespełna dniu od opublikowania propozycji zmian wydawało się, że najwięcej emocji budzą te dotyczące języka polskiego, a konkretnie listy lektur. Jak podkreślała część nauczycieli, zaproponowane zmiany nie są wystarczające.
"Co się zmieni? Nic. Praktycznie nic. Bo zmiany są kosmetyczne i prawie niewyczuwalne. Już wersja prekonsultacyjna listy lektur była dużo sensowniejsza, ale najwidoczniej Ministerstwo Edukacji Narodowej woli udawać, że coś się zmienia, choć w praktyce nie zmienia się prawie nic" - pisał Dariusz Martynowicz, nauczyciel języka polskiego, nauczyciel roku 2021.
2. Nadaje się do kosza?
Według współtwórcy podstawy programowej z języka polskiego z 2009 r., filologa i literaturoznawcy prof. Sławomira Jacka Żurka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, propozycja zmian spełnia jedną funkcję, tzn. "ma to być dokument, który pozwoli przygotować egzamin".
- To dokument nadal nierealny do zrealizowania na lekcji, ale za to bardzo wygodny do egzaminowania. Tak naprawdę niczemu on nie służy. Można z niego ewentualnie zrobić samolocik i pchnąć go w stronę najbliższego kosza na śmieci - powiedział prof. Żurek dla PAP.
Negatywnie ocenił też dobór tekstów na zaproponowanej przez MEN liście lektur.
- Przede wszystkim dlatego, że jest on nierealny, tekstów jest wciąż za dużo - podkreślił.
Prof. Żurek podsumował, że MEN nie ma pomysłu na szkołę.
- Mam wrażenie jednak, że ministerstwo nie ma żadnego pomysłu na szkołę, poza takim, żeby jakoś ten trudny czas przetrzymać - podkreślił.
- Na egzaminie należałoby sprawdzać umiejętności z zakresu komunikacji oraz przyswajania i interpretowania tekstów kultury, a to jest słabo sprawdzane, bo to jest po prostu trudniejsze. Wymaga głębokiego namysłu, stworzenia nowych narzędzi pomiarowania tego rodzaju umiejętności. Zamiast każdego roku proponować uczniom pisanie wypracowań i rozprawek na sztampowe i nudne tematy, należałoby dać im możliwość bardziej nowoczesnego wykazania się swoją wiedzą i kompetencjami - dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl