Seria tajemniczych zgonów wśród dzieci. Przyczynę odkryto po 12 latach
W latach 60. XX wieku w Uściu nad Łabą z niewyjaśnionych przyczyn umierały dzieci i nastolatkowie. Wkrótce ich zgony zaczęto łączyć z miejscowymi pływalniami. Przebadanie wody nic jednak nie wykazało. Prawdę o tajemniczym zabójcy odkryto przypadkiem.
1. Tajemnicze zgony
W pierwszych dniach sierpnia 1962 roku do szpitala w Uściu nad Łabą przywieziono chłopca, który miał wysoką gorączkę, nudności i silny ból głowy. Mimo wysiłków lekarzy wkrótce zapadł w śpiączkę i zmarł. Przyczyną zgonu było ropne zapalenie mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych, chociaż lekarze nie wykryli w jego organizmie meningokoków odpowiadających zwykle za to schorzenie.
W ciągu kilku tygodni z tego samego powodu zmarła 15-latka i 16-latek. Wtedy jeszcze śmierci trojga dzieci nie wiązano ze sobą. Sytuacja pogorszyła się jednak następnego lata, kiedy odnotowano śmierć sześcioro dzieci i nastolatków z różnych części Czechosłowacji oraz 25-letniej kobiety będącej trenerką pływania.
Wtedy zgony zaczęto kojarzyć z miejscowymi pływalniami. Zamknięto je, skontrolowano wodę w basenach, kontaktowano się z osobami przebywającymi w uzdrowiskach, ale działania nie przyniosły żadnych rezultatów. Pływanie otwarto więc znowu.
2. Przyczyna śmierci odkryta
Jesienią 1964 roku zmarło kolejnych pięć osób, a w kolejnym roku - mimo że ponownie przebadano wodę i zmieniono źródło jej pozyskiwania - następnych dwoje nastolatków. Baseny ponownie więc zamknięto.
Dopiero dr Lubos Cerva z Wojskowego Instytutu Epidemiologii i Mikrobiologii wysunął teorię o amebach, które mogą przeniknąć do mózgu ofiar. To był strzał w dziesiątkę: sprawdzono, że ameby Naegleria fowleri były obecne w tkankach zmarłych. Wcześniej ich nie zauważono, bo pod mikroskopem przypominały białe krwinki.
Epidemiolodzy ponownie przebadali basenową wodę i faktycznie wykryli w niej ameby, które kryły się w jednym z pęknięć ściany basenu.
"W ścianie basenu był ubytek płytki, w którym pełzaki rozmnażały się w sprzyjających warunkach podwyższonej temperatury wody i były jednocześnie chronione przed działaniem chloru. Pełzaki były wypłukiwane ze szpary w ścianie basenu wskutek podwyższonego poziomu wody, specjalnie przygotowanego dla pływaków sportowych. Ponadto, w okresie, gdy występowały przypadki śmiertelne PAM, wodę w basenie chlorowano sporadycznie" - pisała w artkule naukowym pt. "Naegleria fowleri - mały i skuteczny zabójca w wodzie" Anna Majewska z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu cytowana przez "Onet".
Ameby zabijały głównie dzieci i nastolatków, ponieważ u nich istniało większe prawdopodobieństwo dostania się Naegleria fowleri do nosa (w czasie np. skoków do wody czy gry w piłkę w basenie).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl