4 z 5Brak realnego wsparcia dla polskich rodziców
Artur Gajewski mówi: ''Służby socjalne mogą się pomylić, ale już sąd nie. W postępowaniu bada się bowiem zdolności rodzicielskie, prognozy na zmianę, warunki życiowe, psychologiczne. To nie jest sąd kapturowy, ale interesuje go wyłącznie dobro dziecka''.
Inną istotną różnicą pomiędzy prawem w Polsce, a prawem w Wielkiej Brytanii jest to, że na wyspach nie ma takich instytucji, jak dom dziecka czy pogotowie opiekuńcze. Dzieci umieszczane są bezpośrednio w rodzinach zastępczych Dzieci są w takich rodzinach aż do uzyskania pełnoletności.
Oczywiście przy dużym wysiłku i rozmowach, odbierane na wyspach dzieci, być może mogłyby trafiać do krewnych polskich rodzin tutaj. Niestety nie dzieje się tak, ponieważ nie można mówić o dobrej współpracy pomiędzy polskimi władzami i ich odpowiednikami w Wielkiej Brytanii.
''Polskie placówki dyplomatyczne w Wielkiej Brytanii od lat robią wszystko, aby ten proces utrudnić. Z definicji są instytucjami politycznymi, a nie prawnymi. Przedstawiciele ambasady zjawiają się na rozprawach o polskie dzieci, ale nie walczą o nie prawie wcale'' – powiedział na koniec Artur Gajewski
Zobacz także: Chłopiec znalazł ''dziwny długopis''. Rodzice ostrzegają, edukujcie swoje dzieci!