Trwa ładowanie...

Dowiedziała się w Dzień Matki. "Moje serce pękało z bólu"

 Marta Słupska
Marta Słupska 21.07.2024 09:40
Myślała, że urodziła zdrowe dziecko. "Na początku nie mogłam w to uwierzyć"
Myślała, że urodziła zdrowe dziecko. "Na początku nie mogłam w to uwierzyć" (Archiwum prywatne)

O tym, że syn Leon urodził się niepełnosprawny, Aleksandra dowiedziała się w Dzień Matki. - Mieliśmy nadzieję, że po badaniach wszystko się wyjaśni i będziemy mogli odetchnąć z ulgą. Ale rzeczywistość okazała się inna. Moje serce pękało z bólu… - opowiada w rozmowie z WP Parenting.

spis treści

1. "Modliłam się, by Bóg przestał nas testować"

Zanim Leon Getka przyszedł na świat, rodzice długo marzyli o kolejnym dziecku. Gdy zobaczyli dwie kreski na teście ciążowym, nie kryli radości.

Niestety, szczęście nie trwało długo: już podczas pierwszych badań prenatalnych usłyszeli, że chłopczyk prawdopodobnie urodzi się z zespołem Downa. Amniopunkcja wykluczyła jednak taki scenariusz, a rodzice odetchnęli z ulgą, wierząc, że za kilka miesięcy przywitają na świecie całkiem zdrowe maleństwo.

Zobacz film: "Pierwszy raz usłyszała głos swojej mamy"

Stało się jednak inaczej. Leoś urodził się 25 maja 2021 roku. Już dzień później, w Dniu Matki, jego mama Aleksandra Ostaszewska usłyszała w szpitalu, że badania przesiewowe słuchu przeprowadzone u jej synka wykazały nieprawidłowości.

- Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Modliłam się, by Bóg przestał nas testować, bo już przeszliśmy tak wiele strachu o zdrowie Leona. Mieliśmy nadzieję, że po badaniach wszystko się wyjaśni i będziemy mogli odetchnąć z ulgą. Ale rzeczywistość okazała się inna. Moje serce pękało z bólu… - opowiada Aleksandra w rozmowie z WP Parenting.

Mały Leoś w szpitalu
Mały Leoś w szpitalu (archiwum prywatne)

Zaczęły się niezliczone wizyty w szpitalach i rozmowy z lekarzami, którzy starali się określić przyczyny niedosłuchu u chłopca. Leoś, by mieć kontakt z otoczeniem, musiał nosić aparaty słuchowe, jednak żaden z nich nie działał prawidłowo. Ciągłe piski, które w nich słyszał, sprawiały, że wciąż je zdejmował.

2. Cel: pół miliona złotych

O tym, co dokładnie dolega chłopcu, rodzice dowiedzieli się dopiero po dwóch latach diagnozowania.

- Zrozpaczeni szukaliśmy pomocy, aż trafiliśmy na laryngologa, który zgodził się na skierowanie na tomografię komputerową. W Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach dowiedzieliśmy się, że Leon "jest wyjątkowy" - ma atrezję przewodów słuchowych, tzn. jego przewody są zrośnięte. Powiedziano nam, że w Polsce na tę chwilę nie znajdziemy lekarza, który podejmie się tej operacji. Dzięki naszej determinacji dowiedzieliśmy się także, że w takich przypadkach potrzebny jest specjalny aparat, który podaje dźwięk przez kość do ucha środkowego - mówi mama chłopca.

Leoś z mamą
Leoś z mamą (archiwum prywatne)

Rodzice Leona na własną rękę zaczęli szukać w Polsce chirurga, który podjąłby się operacji. Bezskutecznie. W końcu, dzięki kontaktowaniu się z innymi rodzicami dzieci z atrezją, dostali rekomendację do California Ear Institute. Dr Joseph Roberson zapoznał się z wynikami badań Leona i zakwalifikował go do operacji, która miałaby polegać na odtworzeniu przewodów słuchowych i zrekonstruowaniu błon bębenkowych. To ogromna szansa, by Leon normalnie słyszał.

Pojawiła się jednak znacząca przeszkoda: koszty. Dwie operacje, najpierw na prawym, a potem na lewym uchu, to w sumie aż pół miliona złotych. To kwota, która dla rodziców Leosia jest niewyobrażalnie wysoka. Aby ratować przyszłość synka, założyli więc zbiórkę.

- Zbiórka to nasza jedyna nadzieja na zdrowie Leosia. Koszty operacji są dla nas nie do osiągnięcia. Światowej sławy specjalista dał nam szansę naprawienia tego, co natura popsuła. Wierzymy, że nasz syn może być szczęśliwym dzieckiem, wolnym od ciągłych rehabilitacji i wyrzeczeń. Barierą są jedynie i aż pieniądze. Dlaczego zdrowie musi być tak kosztowne? Z całego serca wierzymy, że z pomocą ludzi o wielkich sercach Leoś zapomni, że szpital był jego drugim domem i będzie mógł cieszyć się dzieciństwem pełnym radości i beztroski - podkreśla Aleksandra.

Leon Getka
Leon Getka (archiwum prywatne)

Bez operacji chłopiec będzie skazany na niepełnosprawność, której da się uniknąć.

- Przyszłość bez operacji to trudności w komunikacji, mniejsze możliwości edukacyjne, wycofanie społeczne oraz spadek poczucia własnej wartości i pewności siebie. To perspektywa, której nie możemy zaakceptować - mówi Aleksandra.

Już teraz schorzenie Leona powoduje ogromne ograniczenia: chłopiec musi ciężko pracować zarówno nad nauką słuchania, jak i mówienia, a mimo tego, że ma trzy lata, jego mowa jest na poziomie półtorarocznego dziecka. Nie poddaje się jednak i dzielnie ćwiczy pięć razy w tygodniu z surdologopedami i neurologopedami, a jego rodzice wierzą, że kiedyś będzie normalnie słyszał.

Leoś Getka
Leoś Getka (archiwum prywatne)

- Leoś jest najcudowniejszym chłopcem na świecie. Każdego dnia obdarza nas milionem buziaków, jakby chciał nam podziękować za to, że walczymy o jego zdrowie. Jego ciepło i uśmiech są naszym największym skarbem - mówi mama chłopca.

- Z nadzieją patrzymy w przyszłość, wierząc, że Leoś będzie zdrowy i szczęśliwy. Chcemy stworzyć mu warunki, w których będzie mógł realizować swoje marzenia i być po prostu szczęśliwym dzieckiem. Zbiórka, którą prowadzimy, to nasza walka o lepszą przyszłość dla naszego synka. Wierzymy, że dzięki Waszej pomocy Leon będzie miał szansę na normalne życie, pełne radości i beztroski - dodaje.

Wspomóc Leona Getkę można za pośrednictwem zbiórki na stronie siepomaga.pl.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze