Trwa ładowanie...

Dominika Klimek urodziła się w Wigilię. Zamiast kolęd słyszy "100 lat, 100 lat"

Avatar placeholder
22.12.2019 10:53
Dominika przyszła na świat 27 lat temu w Wigilię
Dominika przyszła na świat 27 lat temu w Wigilię (iStock)

Dziś każde urodziny Dominiki są świętem. Dosłownie. Przyszła na świat w Wigilię 1992 roku, kiedy porodówki były zamknięte dla gości. "Było jałowo i bezdusznie. Nikt z personelu nie złożył mi świątecznych życzeń" – wspomina jej mama.

1. Realia porodówek w latach 90 – tych

Dominika miała urodzić się wcześniej, ale "wcale się nie spieszyła" - jak opowiada mama 27-letniej dziś kobiety. Lekarze postanowili więc przeprowadzić cesarskie cięcie, które zaplanowano właśnie na 24 grudnia 1992 roku. Przyszli rodzice z jednej strony się cieszyli, bo ich rodzina miała się powiększyć, ale z drugiej było im przykro, że mama Dominiki będzie musiała spędzić święta sama na sali porodowej.

- W szpitalu nie było żadnych świątecznych akcentów. Leżałam w sali, a po jednej i drugiej stronie były zasłony. Inne łóżka z kolei zajmowały kobiety, które tak samo jak ja jęczały z bólu. Nikt nawet nie złożył mi życzeń świątecznych. Było jałowo, szpitalnie i bezdusznie. Czułam się tam bardzo samotna i było mi bardzo źle – opowiada mocno wzruszona mieszkanka Słupska.

W latach 90-tych goście na porodówce nie byli mile widziani, więc nie do pomyślenia był nawet poród w towarzystwie ojca dziecka czy kogoś z rodziny.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Sytuacja na oddziałach położniczych zaczęła się zmieniać, ale dopiero po narodzinach Dominiki - w 1993 r. tę bezduszność polskich porodówek skrytykowano podczas konferencji "Jakość narodzin, jakość życia".

Gościem jej była Sheila Kitzinger, antropolożka i prekursorka akcji "Rodzić po ludzku". Jej wystąpienie zmieniło spojrzenie na położnictwo w Polsce i stało się początkiem zmian na lepsze. Rodzina mogła odwiedzać mamy, a one pod okiem położnych uczyły się opieki nad maleństwem. Sale porodowe zaczęły wyglądać przyjaźniej i przypominać pokój, a nie szpitalną salę.

Dominika z młodszą siostrą
Dominika z młodszą siostrą (Facebook)

Tymczasem mama Dominiki, która urodziła, zanim te zmiany nastąpiły, wspomina, że to, co dawało jej ciepło w ten wigilijny czas, to możliwość przytulenia córeczki.

- Pamiętam, jak tuż po porodzie leżałam na boku i za chwilę już Dominika była przy mnie. Przytulałam ją i karmiłam piersią, bo też takie było zalecenie, żeby maluszkom dawać jeść od razu. Miałam to szczęście, że praktycznie cały czas była ze mną, ponieważ zazwyczaj kobietom po cesarce zabierano dzieci do przebierania i mycia - dodaje.

Wiadomo, że zaraz po porodzie kobiety nie mogą za bardzo się ruszać i nie są na tyle sprawne, żeby zajmować się dzidziusiami.

- Udało się jednak i już od trzeciego dnia po porodzie sama się nią zajmowałam i to wynagradzało mi tę szpitalną samotność. Taka była fajna… Nieustannie ją przytulałam – wspomina z czułością w rozmowie z WP parenting mama Dominiki.

2. "To nie ja byłam Ewą"?

Tuż po urodzeniu pojawił się problem z wyborem imienia, ponieważ rodzice Dominiki nie chcieli ulec presji rodziny i dać córeczce na imię Ewa. Nawet kalendarz sugerował, że to naturalna kolej rzeczy.

- Rodzicom po prostu podobało się imię Dominika, a po drugie nie chcieli, żebym tego samego dnia obchodziła imieniny i urodziny… no i jeszcze ta Wigilia. Tego było za dużo. Trzy prezenty i trzy okazje w jednym dniu… Nie chcieli mi tego robić – opowiada Dominika.

Swoją drogą, rodzice postąpili też wbrew panującej wówczas modzie, bo w 1992 roku najpopularniejszymi imionami nadawanymi dziewczynkom były: Anna, Paulina, Katarzyna i Karolina.

A jak niedoszła Ewa wspomina swoje "wigilijne przyjęcia urodzinowe"?

3. Jako dziecko złościła się na te urodziny w Wigilię

Każdego roku chciała zrobić urodzinowe przyjęcie tak jak inne dzieci i być wtedy w centrum uwagi. Jednak z powodu przygotowań świątecznych nie było na to przestrzeni – jak wspomina.

Dominika z babcią w wigilijno - urodzinowy wieczór
Dominika z babcią w wigilijno - urodzinowy wieczór (Facebook)

- Mam takie zdjęcie, na którym widać mnie jako małą dziewczynkę siedzącą w Wigilię obok urodzinowego tortu. Normalnie dzieci miałyby dookoła siebie grono koleżanek i kolegów i byłaby szalona imprezka. Natomiast moje urodzinowe zdjęcia nigdy nie były jakieś super radosne, bo byłam na nich tylko z rodzicami, jeszcze wtedy bez siostry. Jednak przyznaję, rodzice robili co mogli, żebym nie czuła się sama w ten dzień – wspomina.

Za to już jako dorosła kobieta nadrabia te – jak sama mówi –"stracone lata". W dniu imienin 6 czerwca zaprasza znajomych i wtedy panuje iście imprezowy klimat, a nie świąteczny z choinkami i mikołajami.

Wtedy dopiero czuje, że to jest jej święto, a nie święto wszystkich.

4. To nie ona była gwiazdą w swoje urodziny

Co do urodzinowego wieczoru, to obowiązkowo obok wegańskich boczniaków udających śledzie, na stole jubilatki pojawia się urodzinowy tort niespodzianka, na który zawsze czeka z niecierpliwością.

- Jeśli chodzi o torty, to jestem wyjątkowo wybredna. Natomiast z wigilijnych potraw najbardziej lubię pierogi ruskie, które są wyjątkiem od naszych wegańskich świąt i mogłabym je jeść kilogramami. Pierogi ruskie i sernik mojej mamy to jest złoto! Na stole nie pojawiają się w ogóle ryby, za to są potrawy a’la rybne, czyli np. boczniaki po kaszubsku – opowiada.

Poza tym Dominika przyznaje, że przez wiele lat denerwowało ją, że ten okres przed urodzinami to jest czas przedświątecznych porządków. Nie ma wtedy możliwości zorganizowania sobie np. maratonu filmowego z okazji urodzin, ponieważ to sprzątanie i gotowanie dominuje cały ten czas.

27-latka wspomina, że kiedyś próbowała sobie odbić te wszystkie lata, umawiając się w dzień po Wigilii ze znajomymi i oddając się szaleństwom przy barze.

- Dziś jednak już nie złoszczę się na urodziny w Wigilię, bo wiem, że należę do grona osób, które nigdy nie będą same w dzień urodzin. Zawsze te moje urodziny będą jakoś obchodzone, zawsze dostanę życzenia, zawsze się zobaczę z rodziną. Plusem jest też to, że będzie mnóstwo pysznego jedzenia w mojej lodówce i że nie każdy tak ma, że w urodziny ma ciepłą i świąteczną atmosferę - mówi Dominika.

Najczęściej pary wspólne święta spędzają dopiero po ślubie
Najczęściej pary wspólne święta spędzają dopiero po ślubie (iStock)

- Wady obchodzenia urodzin w Gwiazdkę widziałam głównie wtedy, jak byłam dzieckiem, ale z drugiej strony rodzice zawsze mi powtarzali, że ja jestem najważniejsza, a święta – wiadomo – trzeba zrobić. Zresztą w tym roku będziemy je spędzać w większym gronie i pewnie nie wszyscy będą pamiętać o moich urodzinach... - zastanawia się.

Ale jest jeszcze coś, za czym wigilijna jubilatka najbardziej tęskni.

- Od roku jestem w związku. Bardzo chciałabym w urodziny móc się przytulić do ukochanej osoby. Ale dopóki nie weźmiemy ślubu, to zawsze ten dzień będziemy spędzać osobno. Jednak na etapie chodzenia ze sobą to każde z nas w święta będzie ze swoją rodziną. Oczywiście można wspólnie celebrować je każdego innego dnia, ale to nie jest to samo. Zdecydowanie przyjemniej jest właśnie w dniu urodzin dać sobie buziaka i się wyściskać. Za tym wtedy tęsknię - przyznaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze