Cud? Nie, technologia
Z pobłażaniem, ale i domieszką podziwu patrzymy na to, jak nasze dzieci radzą sobie z tabletami, zmieniając opcje, ściągając nowe gry i odnajdując się bez problemu w teoretycznie skomplikowanych interfejsach. Co jednak stałoby się, gdyby taka nowoczesna technologia trafiła w rączki kompletnie nieobeznane z dogodnościami naszego świata? Projekt One Laptop Per Child to sprawdził. I wyniki są szokujące.
1. Laptop na dziecko
Projekt One Laptop Per Child założono w celu dostarczenia nowoczesnej technologii szkołom w takich krajach, które albo nie mają w ogóle infrastruktury edukacyjnej, albo mają ją na bardzo niskim poziomie. Założeniem projektu było poprawienie tej infrastruktury za pomocą niedrogich komputerów. Przez ostatnie sześć lat OLPC zdecydował jednak, że zwykłe nauczanie nie jest aż tak wartościowe – i że znacznie lepsze będzie nakłanianie dzieciaków do samodzielnego poszukiwania wiedzy.
Dlatego też, zamiast rozdawać laptopy dzieciom w szkołach, OLPC postanowił dostarczyć niemal tysiąc tabletów Motorola Zoom (razem z bateriami słonecznymi oraz sporym zestawem zainstalowanych aplikacji) do dwóch etiopskich wiosek, w których analfabetyzm jest powszechny, zwłaszcza wśród dzieci. Tablety dostarczono w zaklejonych pudełkach, nie zawierały żadnych instrukcji. Liczba tabletów została tak dobrana, żeby na każde dziecko przypadał jeden tablet.
2. Edukacja błyskawiczna
Tablety zawierały również oprogramowanie śledzące aktywność użytkowników i wyniki jego obserwacji całkowicie zaskoczyły ludzi z OLPC. Pierwsze dziecko włączyło tablet po czterech minutach od pozostawienia paczek w wioskach – pamiętajmy, że w życiu nie widziało przełącznika ani tabletu, a jednak sobie poradziło.
Jeszcze bardziej zaskakujące było to, jak szybko dzieci zrozumiały zasady rządzące nowoczesną technologią. W przeciągu zaledwie czterech dni dzieciaki używały średnio czterdziestu siedmiu aplikacji dziennie, a po dwóch tygodniach zaczęły wyśpiewywać alfabet po angielsku. Największe zaskoczenie przyszło po pięciu miesiącach: tablety miały zablokowaną funkcjonalność kamery, ale któreś z dzieci... zhakowało swój tablet tak, żeby kamera zaczęła działać. Tak, niepiśmienny dzieciak z Afryki po stu pięćdziesięciu dniach korzystania z tabletu poradził sobie ze złamaniem zabezpieczeń systemu Android.
Eksperyment OLPC zakończył się więc wyczekiwanym, ale zaskakującym sukcesem. Okazuje się, że kosztem zaledwie jednego tabletu daje się uruchomić w małym człowieku mechanizmy, dzięki którym sam zaczyna uczyć się czytać, pisać, a nawet programować. Na tym nie koniec zresztą, bo ze wcześniejszych badań organizacji wynika, iż dzieci z krajów trzeciego świata, obeznane z nowymi technologiami, zaczynają nauczać swoich rodziców. To ogromny krok naprzód w rozpowszechnianiu edukacji – i trzymam kciuki za to, żeby wnioski z projektu nie przepadły gdzieś na urzędniczych biurkach.
3. Mali odkrywcy
Gdy następnym razem będziemy więc krzywo patrzeć na nasze dzieci, bez problemu poruszające się po interfejsie tabletu czy komputera, nie denerwujmy się, że marnują czas. One się uczą same, bez naszej pomocy, na dodatek uczą się rzeczy, o których sami wcale nie musimy mieć pojęcia. Uczą się ich i grając, i analizując środowisko całkowicie dla nich naturalne, bo znane im niemal od urodzenia.
Sam się ostatnio zdziwiłem (a staram się być na bieżąco z technologiami), gdy mój syn pokazywał mi, w jaki sposób gra w Minecrafta. To już nie jest zwykłe uruchomienie gry i wybranie mapki, to już jest przeczytanie adresu serwera (numeru IP) na jednym z minecraftowych filmów, podłączenie się do tego serwera za pomocą komendy wpisywanej w konsolę, założenie na tym serwerze konta na podstawie informacji od administratora, a potem zalogowanie się jako użytkownik serwera poprzez wpisanie /pass hasło. To nie są banalne rzeczy. I nie jest to coś, czego bym swoje dziecko nauczył. Ono nauczyło się tego samo, bo dostało do rąk nowe urządzenie i postanowiło je drobiazgowo rozpracować. Kto wie, może kiedyś uda mu się nawet odblokować funkcjonalność kamery.