COVID przeszedł bezobjawowo. 6-letni Kazimir miał PIMS-TS
O tym, że przeszedł zakażenie COVID-19, dowiedział się, dopiero gdy wystąpiły objawy rzadkiego powikłania po koronawirusie. 6-letni Kazimir zmagał się z pediatrycznym wieloukładowym zespołem zapalnym. To kolejny przypadek PIMS-TS w Polsce. - Kazio wygląda, jakby przeżył jakieś traumatyczne zdarzenie - przyznaje mama chłopca.
1. Nietypowe objawy
6-letni Kazio był zdrowym dzieckiem od urodzenia, nie borykał się z żadną poważną chorobą. W 2020 roku nie miał nawet kataru. 10 listopada rodzice stwierdzili u Kazika stan podgorączkowy. Chłopiec skarżył się też, że swędzą go stopy. Na ich powierzchni widać było czerwone krostki, które po upływie pół godziny zniknęły.
- Zbagatelizowałam ten objaw, ponieważ kilka dni przed wysypką zmieniłam proszek do prania i myślałam, że jest to właśnie reakcja skórna na dodane do niego substancje zapachowe - przyznaje mama Kazimira.
Z biegiem czasu chłopiec stracił apetyt, pojawiła się lekka chrypka i gorączka (40 stopni). Mama 6-latka podejrzewała ostre zapalenie gardła. Kiedy do wymienionych objawów dołączyły wymioty, rodzice myśleli, że rozwinęła się grypa żołądkowa i zabrali dziecko do pediatry. Lekarz wypisał skierowanie do szpitala.
2. Hospitalizacja dzieci z PIMS
Na Oddziale Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. Floriana Ceynowy w Wejherowie Kazimir przeszedł test na obecność koronawirusa. Wynik był negatywny.
W placówce stan zdrowia chłopca się pogorszył, jego oczy, ręce i stopy zaczęły puchnąć. Nadal wymiotował. Kazik był wycieńczony i odwodniony, dlatego pielęgniarki podłączyły go do kroplówki.
Lekarze podejrzewali zakażenie o podłożu bakteryjnym i zalecili antybiotyk, jednak lek nie przyniósł oczekiwanej poprawy stanu chłopca. Gorączka się utrzymywała, a wymioty ustąpiły dopiero po 2 dobach. Pierwsze dni pobytu w szpitalu Kazik znosił źle.
- Był całkiem jak nie on. Bardzo markotny, walczył ze łzami, nie chciał za bardzo na mnie patrzeć (mama chłopca widywała go tylko przez okno placówki ze względu na obowiązujące obostrzenia w związku z pandemią - red.). Dobrze, że był z nim tata, bo jest spokojniejszy niż ja, w takim sensie, że nie pokazywał Kaziowi swoich emocji, żeby mu nie dokładać stresu. Mąż płakał, jak synek już spał... - relacjonuje mama chłopca.
W domu pani Magdalena "wariowała ze strachu". Bardzo martwiła się o zdrowie Kazimira. Przerażała ją myśl o tym, że w organizmie syna mogła rozwinąć się sepsa.
- Funkcjonowałam jak robot - przyznaje. - Opiekowałam się dwójką młodszych dzieci, nie chodziłam do pracy. Ze strachu nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. Kładłam się spać z myślą, że jutro będzie lepiej, ale codziennie rano słyszałam od męża, że nie ma poprawy i widziałam, że z Kaziem nie jest dobrze. Czułam strach i bezsilność. To był mój osobisty koszmar - zdradza Magdalena Maszota.
3. Diagnoza PIMS-TS
Po 3 dniach pobytu Kazimira w szpitalu i braku poprawy mimo wdrożonej terapii lekarz przedstawił hipotezę, że przyczyną jego złego stanu może być PIMS-TS. To pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny związany z zakażeniem SARS-CoV-2.
- Szczerze powiem, że ja i mąż byliśmy sceptyczni przed usłyszeniem diagnozy. Nawet do koleżanki napisałam: "zobaczysz, zaraz przypadek Kazia podczepią pod koronawirusa", ale po rozmowie z ordynatorem, sama przyznałam mu rację. Wszystko, co powiedział i wywnioskował, składało się w logiczną całość. I to było kluczowe, bo dzięki tej diagnozie można było zacząć efektywne leczenie Kazia - przyznaje pani Magdalena.
W związku z podejrzeniem PIMS-TS lekarze zlecili powtórzenie testu na koronawirusa. Znów wynik był negatywny, ale we krwi chłopca laboranci wykryli przeciwciała, co sugerowało dawną infekcję COVID-19. Kazik i jego rodzina musieli przejść zakażenie wirusem bezobjawowo, a teraz 6-latek zmagał się z powikłaniami.
- Nie wiem, gdzie Kazio mógł się zarazić. Od września chodzi do zerówki, jego brat do przedszkola, córeczka jest z mężem w domu, a ja chodzę do pracy. Niestety wirusa nie widać… - mówi Magdalena Maszota.
W walce z PIMS medycy wdrożyli immunoglobulinę. Już w kolejnej dobie Kazio poczuł się lepiej, ale pojawiło się niepokojące trzeszczenie w płucach, które ustąpiło, gdy lek zaczął wyciszać stan zapalny w organizmie. Po tygodniowym pobycie w szpitalu w Wejherowie chłopiec wrócił do domu. Przed nim rekonwalescencja, terapia lekiem przeciwzakrzepowym i perspektywa kontroli u kardiologa, ponieważ wskutek pediatrycznego wieloukładowego zespołu zapalnego może mieć w jakimś stopniu uszkodzone serce.
Dziś Kazio czuje się dobrze, choć jego twarz zdradza, że zmagał się z poważną chorobą.
- Wygląda, jakby przeżył jakieś traumatyczne zdarzenie, czym na pewno był dla niego pobyt w szpitalu. Nie pamięta 3 najgorszych dni, które tam spędził. Pytał nas: "czy to prawda, że spałem nawet w dzień?". Jest bardzo wychudzony, bo nie jadł prawie tydzień, ale teraz na szczęście ma apetyt - przyznaje mama chłopca.
W domu Kazik odreagowywał stresujący pobyt w szpitalu. Wydaje się, że teraz chce nadrobić czas, który musiał spędzić z dala od mamy.
- Przez pierwsze dni w domu miał kilka napadów lęku, dlatego staramy się mu zapewnić jak najwięcej komfortu, by mógł wypocząć. Cały czas chce coś ze mną robić sam na sam - gotować, bawić się, sprzątać, a w jego wzroku kryje się jakaś taka powaga, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że przeżył najgorsze chwile swojego dotychczasowego sześcioletniego życia. Lekarstwem jest teraz miłość, spokój i redukcja stresu - opowiada Magdalena Maszota.
Mama Kazimira apeluje do rodziców, aby nie bagatelizowali żadnych problemów zdrowotnych dzieci.
- Chcemy uczulić rodziców na takie powikłania: bardzo wnikliwie obserwujcie swoje pociechy w czasie infekcji! Mamy nadzieję, że taki przebieg choroby pozostanie tak rzadki, jak o tym piszą w literaturze fachowej.
4. Czym jest PIMS-TS?
Pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny to schorzenie, które w przebiegu przypomina chorobę Kawasakiego i zespół skórno-śluzówkowo-węzłowy. Nie atakuje jednego narządu, może rozwinąć się w miejscach, gdzie występują naczynia krwionośne. Prawdopodobną przyczyną jest silna reakcja układu immunologicznego dzieci-ozdrowieńców, co wywołuje stan zapalny, który może doprowadzić do niewydolności narządów.
Objawy PIMS-TS pojawiają się zwykle po upływie 2 do 4 tygodni od przebytej infekcji COVID-19. Najczęściej choroba dotyka dzieci w wieku szkolnym. Występuje rzadko, ale jej skutki mogą być bardzo niebezpieczne. Może doprowadzić nawet do zawału serca.
Do tej pory najwięcej zachorowań na to nieczęste powikłanie po koronawirusie odnotowano w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. W Polsce pierwszym dzieckiem, u którego lekarze stwierdzili objawy PIMS-TS, jest 14-letni Staszek Boczkiewicz z Warszawy. Wywiad z jego rodzicami, możesz przeczytać TUTAJ.
Zobacz także: "Pozostał strach". Rodzice dzieci, które przeszły Kawasakiego opowiadają o lęku przed powikłaniami i nawrotem choroby
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl