Trwa ładowanie...

Chytry plan męża. Posłużył się dzieckiem, by pozbyć się żony z wesela

 Anna Klimczyk
Anna Klimczyk 06.08.2023 17:19
Ślubne wojny. "Chciał wykorzystać dziecko, żeby pozbyć się żony z wesela"
Ślubne wojny. "Chciał wykorzystać dziecko, żeby pozbyć się żony z wesela" (Getty Images)

Eksperci mówią wprost - czasy, w których dzieci były nieodłącznym elementem weselnej zabawy, są już daleko za nami. Młodzi coraz częściej decydują się na opcję "ślub 18 plus". Jednak taki wybór nadal wzbudza kontrowersje i może być punktem zapalnym wielu konfliktów. "Nie wierzyłam własnym uszom. Chciał wykorzystać dziecko, żeby pozbyć się żony z wesela. Miałam już dość tego tematu" - pisze w liście do redakcji Barbara.

spis treści

1. Dzieciom wstęp wzbroniony

Już mi niosą suknię z welonem, a w tle słychać weselne dzwony? Niestety, zanim para młoda powie sakramentalne "tak", musi zmierzyć się z przygotowaniami do ślubu i podjąć wiele trudnych decyzji.

Młodzi, z którymi rozmawiałam, twierdzą, że na podium tych najgorszych jest dylemat - zapraszać dzieci na wesele czy nie.

Zobacz film: "Czy twoje dziecko jest rozpieszczone?"

Zacznijmy od tego, że maluchy na ślubie to temat rzeka, który nadal wzbudza ogromne kontrowersje. Zwolennicy zapraszania milusińskich na tę uroczystość twierdzą, że dziecko jest pełnoprawnym członkiem rodziny i nie należy zabierać mu możliwości świętowania z bliskimi.

Przeciwnicy, że małe dzieci na weselu to duży kłopot. Mogą zagłuszyć słowa przysięgi małżeńskiej, przewrócić tort weselny, płakać podczas mszy lub po prostu skupiają na sobie uwagę wszystkich gości weselnych. A to przecież młodzi tego dnia powinni być gwiazdami wieczoru.

- Z roku na rok coraz więcej par młodych decyduje się na opcję - "ślub 18 plus". Zaryzykowałabym stwierdzenie, że już na prawie co drugie wesele dzieci nie otrzymują zaproszeń. Jednak pamiętajmy, że w tym wypadku nie ma złego wyboru. Niektórzy nie wyobrażają sobie, by na tej jakże ważnej uroczystości nie było najmłodszych. I to też jest ok. Problem pojawia się, gdy goście nie akceptują decyzji młodych - mówi w rozmowie z WP Parenting Katarzyna Karpińska, wedding plannerka, właścicielka agencji "Art of wedding".

Karpińska podkreśla, że wesele to wydarzenie, którego gospodarzami są państwo młodzi i to oni dyktują "zasady gry". Natomiast goście muszą dostosować się do charakteru zaplanowanej przez nich uroczystości. Niestety, wiele osób nadal tego nie rozumie. Tak jak najbliżsi naszej czytelniczki Barbary.

2. Wesele PRAWIE bez dzieci

"Nie robię wielkiego wesela. Razem z narzeczonym na uroczystość zaprosiliśmy 70 osób. Zdecydowaliśmy, że będzie to impreza bez dzieci. Nie dlatego, że ich nie lubię, tylko dlatego, że liczba osób, którą mogliśmy zaprosić, była mocno ograniczona. Wszystko przez salę, w której odbędzie się uroczystość. Stwierdziłam także, że moich bliskich ucieszy taka opcja. Będą mogli przez chwilę odpocząć od swoich pociech i po prostu dobrze się zabawić" - pisze w liście do redakcji Barbara.

Kobieta postanowiła zrobić kilka wyjątków od zasady "dzieciom na wesele wstęp wzbroniony".

"Na uroczystości będzie obecna moja pięcioletnia córka i sześcioletnie bliźniaki (dwóch chłopców) mojej koleżanki, która jest samotną mamą. Tylko ona na zaproszeniu miała adnotację - "zapraszam z dziećmi". Zdecydowałam, że pójdę na to ustępstwo, bo Kinga ma bardzo trudną sytuację. Mieszka w innym mieście, ojciec dzieci jest za granicą i nie miałaby z kim zostawić swoich pociech. Wiedziałam, że zapraszam ją z dziećmi albo wcale. Myślałam, że koleżanka ucieszy się z takiej możliwości. Założyłam, że maluchy pobawią się na weselu do 22 i potem grzecznie pójdą spać do pokoju" - opisuje autorka listu.

Barbara myślała, że wszystko ma już zaplanowanie. Jedak wtedy na drodze do ślubu marzeń zaczęły pojawiać się problemy.

"Minął jakiś czas od wysłania zaproszeń i wtedy się zaczęło. Kinga zapytała mnie, czy znalazłam już animatora na wesele. Byłam w szoku. Przecież nie planowałam zatrudniać kogoś takiego. Gdy poinformowałam o tym koleżankę, była bardzo niepocieszona. Powiedziała, że w takim razie ona już o 22 będzie musiała iść do pokoju z dziećmi i dla niej to będzie koniec imprezy. A przecież wtedy zabawa dopiero się rozkręca" - pisze Barbara.

3. "Chciał wykorzystać dziecko, żeby pozbyć się żony z wesela"

W tym samym czasie do Barbary odezwała się kolejna para zaproszona na wesele.

"To rodzice dwuletniego chłopca. Oni już nie byli zaproszeni z dzieckiem. Początkowo ucieszyli się z tej opcji. Powiedzieli, że znajdą nianię i wreszcie gdzieś wyjdą sami. Ale potem Sebastian ponownie do mnie zadzwonił i poinformował, że jednak zabiorą swoją latorośl na wesele. Stwierdził, że jego niepijąca alkoholu żona zajmie się małym. Po dwóch godzinach imprezy synek będzie już chciał wracać do domu. Wtedy wsadzi żonę z dzieckiem do taksówki, a sam będzie mógł zostać na weselu - imprezować i pić bez kontroli współmałżonki. Nie wierzyłam własnym uszom. Chciał wykorzystać dziecko, żeby pozbyć się żony z wesela. Oczywiście Ania nie ma pojęcia o "planie" męża. Miałam już dość tego tematu" - czytamy w liście.

Barbara opowiedziała o tej sytuacji Kindze.

"Wtedy koleżanka zaproponowała, że żona Sebastiana może zając się także jej bliźniakami. Miałaby nie jechać do domu, ale zostać w pokoju hotelowym i zabawiać jej dzieci. Stwierdziłam, że to beznadziejny pomysł. Nie chciałam jej wykorzystywać. Powiedziałam Kindze, że pozna Anię na wieczorze panieńskim i mają się dogadać ze sobą" - relacjonuje Barbara.

W międzyczasie temat upadł, ponieważ okazało się, że Ania jest w ciąży.

"Wiedzieliśmy, że nie zajmie się dziećmi, bo po weselu będzie chciała odpocząć. Pojawiła się więc nowa kandydatura na dziecięcego opiekuna. Kinga namówiła swoją siostrę, żeby z Poznania przyjechała do Krakowa i zajęła się dziećmi. Zapytałam, czy mam zapłacić za nocleg w hotelu dla jej siostry - której podkreślam, nie znam. Usłyszałam, że tak. Stwierdziłam, że zrobię jej tę przysługę. Jednak potem pojawiła się kolejna prośba o zorganizowanie talerzyka i miejsca przy stole. Tego już było za wiele" - pisze zbulwersowana Barbara.

Kobieta tłumaczy, że nie chciała fundować na weselu miejsca osobie, której nie zna.

"Maksymalnie ograniczyliśmy liczbę gości, a teraz na moim weselu miała być jakaś obca baba. Nie wiedziałam co robić. Wesele odbędzie się w centrum Krakowa. Wszędzie pełno knajp i sklepów. W hotelu też jest restauracja. Więc opcji gdzie potencjalnie można zamówić jedzenie, jest naprawdę mnóstwo. Ale Kinga uparła się na ten talerzyk. Powiedziała, że ona za niego zapłaci. Mam jej tylko powiedzieć ile. Czuję się z tym bardzo niekomfortowo. Nie chcę mówić ludziom, ile płacę za talerzyk. Co mam zrobić w tej sytuacji?" - pyta Barbara.

4. Słowo klucz - konsekwencja

Zadaliśmy to pytanie Katarzynie Karpińskiej - wedding plannerce, właścicielce agencji "Art of wedding".

- Po pierwsze zaznaczmy, że każdy jest odpowiedzialny za swoje dziecko. Na parze młodej nie spoczywa obowiązek zajmowania się pociechami gości w trakcie wesela. Uważam, że goście, którzy roszczą do tego prawa, nadużywają gościnności młodych. Moim zdaniem panna młoda została postanowiona w bardzo niekomfortowej sytuacji. Powinna jasno zaznaczyć granice i powiedzieć, że tak jak poinformowała wcześniej, zdecydowała się na wesele dla osób pełnoletnich, nie planowała zatrudniać animatora dla dzieci i nie będzie płaciła za talerzyk dla obcej osoby - tłumaczy w rozmowie z WP Parenting Karpińska.

- I tak już wykonała gest dobrej woli, zapraszając na wesele przyjaciółkę z dziećmi. To koleżanka panny młodej powinna zadbać o opiekę dla swoich pociech. Niestety autorka listu podejmując niektóre decyzje, sama wpakowała się w te kłopoty - dodaje ekspertka.

Wedding plannerka zaznacza, że w postępowaniu Barbary zabrakło konsekwencji. I przyznaje, że wielu młodym parom jej brakuje.

- Brak tej konsekwencji rodzi zazwyczaj najwięcej problemów i frustracji. Gdy już podejmiemy jakąś decyzję, nie róbmy wyjątków. Błędem panny młodej było to, że uchyliła furtkę dla niektórych dzieci na swoim weselu. Ta decyzja była źródłem kolejnych kłopotów, z którymi musiała się mierzyć. Tak samo w sytuacji, gdy zdecydujemy się na wesele z udziałem najmłodszych. Również bądźmy konsekwentni. Nie odwracajmy się do małych gości plecami. Zadbajmy o ich komfort i bezpieczeństwo. Z doświadczenia powiem, że dobrą praktyką jest zatrudnienie animatora. Koszt to od 600 zł w górę. Na 10 dzieci powinien "przypadać" jeden animator - wyjaśnia Karpińska.

Jak poinformować gości, że na wesele nie planujemy zapraszać dzieci?

- Taka informacja powinna być umieszczona na zaproszeniu. Uważam, że powinno być to zaznaczone w sposób jasny i nie pozostawiać pola do domysłu. Najlepszym sformułowaniem, którego możemy użyć, jest - "zapraszamy na imprezę 18 plus". Unikajmy zwrotów - "bez dzieci", "nie zabierajcie dzieci", "nie zapraszamy dzieci" - podsumowuje właścicielka agencji "Art of wedding".

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze