Trwa ładowanie...

Chciała oddać dziecko. "Dopadł mnie ekstremalny kryzys"

Avatar placeholder
20.06.2024 14:01
Chcieli oddać dziecko. "Dopadł mnie ekstremalny kryzys"
Chcieli oddać dziecko. "Dopadł mnie ekstremalny kryzys" (East News)

Joanna i Piotr nie mieli biologicznych dzieci i będąc po 40. podjęli decyzję o zastaniu rodziną zastępczą. Początkowo planowali wziąć pod swoje skrzydła jedno dziecko, ale ostatecznie w ich domu zamieszkała dwójka: trzyipółletnia Klaudia i o rok młodszy Szymon, który nie był jej bratem, ale od roku się z nią wychowywał w pogotowiu rodzinnym.

spis treści

1. Dziewczynka po przejściach

"Zanim Klaudia została przywieziona do pogotowia, wychowywała się w rodzinie, w której prawie wszyscy byli upośledzeni intelektualnie, a jej ojciec, jedyna osoba w normie intelektualnej, odsiadywał wyrok za przemoc domową. Mama Klaudii narażała swoją córeczkę na oglądanie aktów seksualnych. Dlatego już w wieku 2 lat dziewczynka potrafiła je nazwać i zaprezentować" - czytamy na Facebooku "Rodzina jest Dla Dzieci", kampanii łódzkiego MOPS-u, która promuje rodzicielstwo zastępcze.

Rodzice Szymka byli uzależnieni od substancji psychoaktywnych, m.in. od mefedronu. Gdy trafił do rodziny zastępczej, szybko przestali się z nim kontaktować.

2. Zachowywała się jak roczne dziecko

Zobacz film: "Rodziny zastępcze [Kontrowersje]"

Na początku Joanna i Piotr odwiedzali dzieci w pogotowiu. Szymon od razu ich zauroczył, Klaudia zaś była bardziej nieufna. Gdy zabrali ich do domu, to właśnie jej było trudniej znieść tę zmianę.

"Przez kilka pierwszych miesięcy Klaudia szalała. Biła, gryzła i kopała. Wciąż wrzeszczała. Dziesiątki razy dziennie. "Nie lubię taty, pokoju, szafki i Szymka". Krzyczała, że boi się firanki i obrazka na ścianie. Nie chciała zasnąć, codziennie, przez ileś tygodni. Leżałam z nią całymi nocami. A ona wcale nie mogła spać. Czasami mówiła do mnie do godz. 4 nad ranem. Plastikowymi krzesełkami w swoim pokoju rzucała jak kredkami. Ale stoliczek też potrafił pofrunąć" - opowiada Joanna.

Dziewczynka moczyła się w nocy, rzucała w łóżku, prosiła rodziców, by pozbyli się Szymona.

"Gdy gotowałam obiad, założyła mu foliówkę na głowę. Innym razem zawiązała mu sznurek na szyi, żeby go wyprowadzić na spacer. W aucie tak wierzgała, że potrafiła wyjść z pasów. Jak kładliśmy ją spać, to zamykaliśmy okna. Bo baliśmy się, że sąsiedzi na nas doniosą" - dodaje zastępcza mama.

Klaudia, mimo, że miała trzy i pół roku, zachowywała się jak roczne dziecko. Psycholog uznała, że ma dwuletnie opóźnienie w rozwoju. Rodzicom kazano dać jej więcej czasu.

3. Chciała oddać Klaudię

"Po 5 miesiącach dopadł mnie ekstremalny kryzys. Rodzina miała dość naszych problemów, mąż wrócił do pracy, a ja zostałam z tym wszystkim sama. To było fizyczne zmęczenie, niewyspanie, a do tego ogromne obciążenie psychiczne, bo po tylu latach życia we dwoje byliśmy odpowiedzialni już nie tylko za siebie, lecz także za dzieci. Przestałam gotować, bo nie miałam na to siły i czasu. Na zespole w CAPZ-ie zapytałam, jaka jest procedura, żeby oddać dziecko. Nikt mnie nie oceniał. To był jeden taki dzień, gdy czułam, że będziemy musieli oddać Klaudię" - mówi Joanna.

Po rozmowie z mężem kobieta uznała jednak, że dziecko to nie mebel, który można tak po prostu oddać. W trudnych chwilach parze pomogły rozmowy z psychologiem, a także to, że Klaudia poszła do przedszkola.

Z czasem dziewczynka przyzwyczaiła się do nowych rodziców i domu. Zaczęła normalnie sypiać, nauczyła się przytulać.

"Jesteśmy rodzicami od prawie roku. Gdy teraz patrzę na te trudne momenty, to wiem, że szkolenie nie do końca przygotowało nas na to, czego doświadczyliśmy. Powinno być jeszcze więcej rozmów o trudnościach. Żebyśmy mieli świadomość, że więcej będzie cieni niż blasku, zwłaszcza na początku. Nie mieliśmy wcześniej dzieci, więc nie zdawaliśmy sobie sprawy, że rodzicielstwo to jest także ciężka praca fizyczna" - przyznaje zastępcza mama.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze