#ByłoWarto Natalia Kukulska o czerpaniu pełną garścią z chwil spędzonych z rodziną: "Dzieciństwo tak szybko mija"
Natalia Kukulska jest mamą trojga dzieci: Jasia, Ani i Laury. Trudno uwierzyć, ale jej najstarszy syn jest już dorosły, skończył 20 lat. Artystka przyznaje, że w swoich dzieciach odszukuje cząstkę siebie sprzed lat. W rozmowie z WP parenting w ramach akcji #ByłoWarto opowiada o dzieciństwie, które ucieka zbyt szybko i o tym, jak macierzyństwo zmieniło jej spojrzenie na świat, pracę i własne ciało.
1. Natalia Kukulska: "Cudownie jest mieć do kogo wracać"
Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP parenting: Jak macierzyństwo zmieniło pani podejście do kariery?
Natalia Kukulska: Nigdy nie lubiłam słowa kariera, ale można powiedzieć, że macierzyństwo nadało sens temu, co robię zawodowo. Wydawało mi się, że fajnie jest postawić na siebie, czuć, że człowiek się rozwija, ale gdzieś zawsze dopadał mnie jakiś rodzaj pustki. Praca jest dla mnie niesłychanie ważna, ale macierzyństwo było takim dopełnieniem, które sprawiło, że to wszystko nabrało innego kontekstu, stało się czymś w stu procentach ważnym.
Nie chcę tu dyskwalifikować ludzi, którzy nie mają dzieci, nie wszyscy mogą, nie wszyscy chcą, każdy przeżywa to na swój sposób. Natomiast u mnie tak to zadziałało, że poczułam, że cudownie jest mieć do kogo wracać, bo dzieci to jest przede wszystkim olbrzymia więź rodzinna, poczucie takiego oddania, przekazania sensu swojego życia dalej. To poczucie daje wielką radość, satysfakcję, chociaż nie zawsze w moim życiu było łatwe połączenie tych dwóch sfer.
Czy po urodzeniu dzieci zmieniło się pani podejście do własnego ciała?
Ja mam taki specyficzny zawód, w którym człowiek podlega ciągle jakiejś ocenie i pomimo tego, że nie jestem modelką i nie muszę mieć idealnych wymiarów, to jednak ważne jest, żebym w chwili, kiedy wychodzę pod obstrzał różnych spojrzeń, czuła się dobrze sama ze sobą.
To o to głównie chodzi, a ponieważ jestem osobą dość wymagającą wobec siebie, to niestety rzeczywiście miałam ciągle taką potrzebę, że po każdej z ciąż chciałam szybko wrócić do formy i to było dla mnie dość ważne. Na szczęście udawało mi się to w miarę naturalnie - gimnastyką, trochę dietą, a przyznaje, że w ciążach przybierałam dość dużo i też na wiele sobie pozwalałam, bo wiedziałam, że wtedy są inne priorytety.
Szczerze mówiąc nie staram się opierać swojego poczucia własnej wartości na tym, jak wyglądam, bo to jest totalna pułapka.
Jak macierzyństwo zmieniło pani podejście do dzieci?
Ja w ogóle od zawsze uwielbiałam dzieci. Dość wcześnie urodziłam mojego pierwszego syna, jak na dzisiejsze czasy, bo miałam wtedy 24 lata. To nie był przypadek, to był świadomy wybór, czułam już potrzebę posiadania dziecka, to był taki ewidentny zew do tego macierzyństwa w bardzo młodym wieku.
Natomiast jest rzeczywiście coś takiego, że do własnego dziecka ma się większą cierpliwość, niż do innych, bo widzi się w nim własne cechy, trochę się człowiek wewnątrz czasami złości, czasami śmieje z tego. Jest taki rodzaj miłości, która daje siłę, żeby przetrwać też te gorsze chwile, mimo że czasami człowiek potrafi zostać wyprowadzony z równowagi.
Przyznaje, że po pojawieniu się dzieci, zmieniło się też trochę grono moich znajomych, bo to jednak łączy ludzi, fajnie jest się razem spotkać z osobami, które mają podobne doświadczenia. Na pewno dzięki temu zaczęłam patrzeć z większym zrozumieniem na inne dzieci i na innych rodziców.
Czy macierzyństwo zmieniło pani podejście do własnej mamy? W jakiś sposób próbowała pani poprzez macierzyństwo zrekompensować swoje doświadczania z dzieciństwa?
Pomimo tego, że nie pamiętam mamy w zasadzie, kiedy zginęła miałam 4 lata, to miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo i rodzinę, w której było bardzo dużo miłości. Mój tata i moja babcia bardzo się o mnie troszczyli, chuchali i dmuchali, co w pewnym momencie zadziałało na mnie, jak płachta na byka, bo zaczęłam się bardzo buntować (śmiech). Natomiast mam wrażenie, że oni próbowali mi bardzo wynagrodzić ten brak mamy.
Czy w jakiś sposób to się teraz przekłada na moje własne dzieci? Jedyna rzecz, którą mogłabym wymienić to taki powrót do tego myślami, a nawet powiedziałabym - katowanie się takimi myślami w momencie, kiedy każde z moich dzieci było w okolicach 4 lat, czyli w wieku, kiedy ja straciłam mamę. Przypominałam sobie wtedy, że to jest ten moment, że ja w tym wieku już nie miałam mamy.
Moja Laurka ma teraz 3 i pół roku. W zasadzie ja w tym okresie właśnie straciłam mamę, bo ona przed wypadkiem była trzy miesiące w Stanach. I to mnie przeraża, że tylko tyle tej mamy miałam i to jest koniec tej relacji. Nie wyobrażam sobie tego, że moje dziecko, które ma prawie 4 lata mogłoby mnie już nie pamiętać, tak jak ja nie pamiętam swojej mamy. A z drugiej strony pojawia się taka myśl: Jak może nie pamiętać, jak jesteśmy tak blisko? Więc to jest dla mnie rzecz, która mnie w tym najbardziej zaskakuje i szczerze mówiąc przeszywa takim dziwnym uczuciem.
A na koniec, czy może pani dokończyć zdanie: "Nie tak to sobie wyobrażałam..." Było coś, co panią zaskoczyło w macierzyństwie?
Nie tak to sobie wyobrażałam, że to dzieciństwo moich dzieci będzie tak szybko mijać. To mnie zaskoczyło. Rodzicowi się wydaje, że jest w trudnej sytuacji, bo dziecko się ciągle budzi w nocy, albo jest ciężko, bo jest bunt dwulatka i człowiek myśli, jak ja to wytrzymam? A najśmieszniejsze jest to, że to są tylko etapy, to jest przejściowe i z perspektywy bardzo krótko trwa, więc nie ma co się niecierpliwić, trzeba to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.
I przyznam, że to mnie za każdym razem zaskakiwało, że to tak szybko mija, że czymś się martwiłam, a miesiąc później już nie było tego tematu. Ja miałam wrażenie, że to dzieciństwo moich dzieci będzie długo trwać, że ja dużo rzeczy w tym czasie zrobię, a mam wrażenie, że ten czas po prostu strasznie pędzi. Mam 20-letniego syna, 15-letnią córkę i teraz najmłodszą Laurkę, która wydaje mi się, że się dopiero co urodziła, a ona ma już prawie 3,5 roku.
Przyznam szczerze, że niezwykle się cieszę, że udało mi się założyć taką dużą rodzinę i sama jestem tym zaskoczona. Kiedyś myślałam, że gdyby udało mi się mieć dwójkę dzieci, to byłoby cudownie, a tu poukładało się jeszcze piękniej. Kolejnym zaskoczeniem macierzyńskim jest to, że wydawało mi się wcześniej, że na nic nie mam czasu, a okazuje się, że wcale nie jest tak, że dziecko totalnie zabiera czas. Powiększenie rodziny powoduje, że człowiek jest lepiej zorganizowany, wielofunkcyjny i ma większą mobilizację, a czas jest trochę z gumy.
Tekst jest częścią akcji WP parenting #ByłoWarto, w której pokazujemy blaski i cienie rodzicielstwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl