#ByłoWarto Ula Dudziak o macierzyństwie, które zmieniło wszystko
- Macierzyństwo wykorzenia z człowieka egoizm - mówi Urszula Dudziak. Artystka przyznaje, że pojawienie się dzieci wywróciło jej życie do góry nogami i sprawiło, że stała się innym człowiekiem. O tym, jak rodzicielstwo wpłynęło na jej spojrzenie na ciało, karierę i własną matkę opowiada w rozmowie z WP parenting.
1. Ula Dudziak o córkach i doświadczeniu macierzyństwa
Macierzyństwo to doświadczenie, które potrafi na zawsze odmienić sposób patrzenia na świat. W związku z Dniem Matki udało nam się namówić Urszulę Dudziak na rozmowę o tym, jak to było w jej przypadku i wrócić do okresu, kiedy na świecie 40 lat temu pojawiły się jej córki: Kasia i Mika.
- Kiedy przyjechaliśmy z Michałem Urbaniakiem do Nowego Jorku w 1973 roku to miałam wtedy dwie super koleżanki Anię i Elę i przyrzekałyśmy sobie, że nie będziemy miały nigdy dzieci, bo dzieci przeszkadzają w życiu i w karierze. Oczywiście ja się pierwsza złamałam, kolejna Ela, a potem Ania (śmiech) - tak artystka zaczyna swoją historię o macierzyństwie, które zmieniło wszystko.
- Macierzyństwo wywróciło mi do góry nogami całe życie, tego się nie da opisać. To trzeba po prostu przeżyć - mówi ze wzruszeniem w głosie Ula Dudziak, co najlepiej oddaje emocje, które na zawsze towarzyszą mamom, od chwili, kiedy usłyszą po raz pierwszy bicie serca swojego dziecka.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP parenting: Jak macierzyństwo zmieniło pani podejście do własnej mamy?
Ula Dudziak: Bardzo kochałam mamę, ale oczywiście były momenty, kiedy mnie wkurzała, bo lubiła się wtrącać, pouczać itd. I to mnie irytowało do momentu, kiedy urodziły się moje dzieci. Wtedy zrozumiałam przede wszystkim, na czym polega cierpliwość. Macierzyństwo to jest najlepsza szkoła cierpliwości. Pamiętam jak sama na siebie patrzyłam z niedowierzaniem, jaka ja jestem cierpliwa i w ogóle zaczęły mnie wzruszać sytuacje, które kiedyś mnie denerwowały.
I jak się spotykałam później z mamą, to sama sobie tak myślałam: "Patrz Uluś, kiedyś to byś się wkurzyła i nawet zaszczekała, a teraz uśmiechasz się do mamy i ją głaszczesz po głowie". Macierzyństwo zmieniło mnie totalnie.
A jeśli chodzi o wychowanie. Chyba podświadomie wiele rzeczy wzięłam od mamy. Nasza mama była bardzo rodzinna, ale moim zdaniem za mało nas edukowała. Na przykład nie było u nas tradycji czytania książek. Potem zrozumiałam, jaki to jest mankament i staram się to nadrobić.
Ja z kolei w związku z tym, że bardzo tęskniłam za Polską, to sprowadzałam z kraju płyty winylowe albo przeźrocza przeróżnych bajek, dużo czytałam dzieciom. A przed snem opowiadałam im niestworzone historie, do dziś żałuje, że tego nie nagrywałam. Dziewczynki zawsze prosiły, żebym opowiedziała im nie bajki, ale moje przygody i ja oczywiście wymyślałam przeróżne historie o tym, jak byłam małym dzieckiem i mieszkałam tuż po wojnie w Gubinie i chodziłam z procą, a moje dzieci były w siódmym niebie. Aż do momentu, kiedy któregoś dnia powtarzałam tę samą przygodę, ale ona się inaczej zakończyła i wtedy się wydało. I wtedy Kasia powiedziała: mama, ty chyba zmyślasz!
Bardzo się zmieniłam, kiedy urodziły się dzieci. Odstawiłam męża na inną półkę i dzieci stały najważniejsze. Niestety teraz dopiero mam świadomość, że tak się nie powinno robić. Trzeba być bardzo ostrożnym, bo można sprawić dużo cierpienia partnerowi, trzeba to umiejętnie zrównoważyć.
Jak się zmieniło po urodzeniu dzieci pani podejście do własnego ciała?
Ja byłam zawsze szczupła i zgrabna. Pamiętam w klasie licealnej wygrałam konkurs na najładniejsze pośladki. Jak przyjechałam do Stanów to się bardzo zmartwiłam, ponieważ każda ciemnoskóra kobieta miała ładniejsze pośladki od moich (śmiech). Oczywiście żartuję.
Pamiętam, że dużo przytyłam w obu ciążach, ale szybko wróciłam do swojej wagi. Moja mama zwracała zawsze dużą uwagę na figurę. I przypominam sobie dokładnie, jak miała 72 lata i powiedziała: "Patrz Uluś schudłam 2 kilo". I ja wtedy myślałam, co ona wyprawia, jakie to ma znaczenie, przecież to już starsza kobieta, to było takie stereotypowe podejście, a teraz jak sama mam te lata, to już zupełnie inaczej myślę. Teraz sama próbuję walczyć z tymi kilogramami, a przytyłam chyba z 10 kilo od czasów "Bitwy na głosy". Ale nie jest łatwo, bo i ja i mój partner odkryliśmy w czasie kwarantanny, że gotujemy po prostu rewelacyjnie. W końcu mamy na to czas.
Jak macierzyństwo zmieniło pani podejście do kariery?
Ja miałam klasyczny syndrom artysty, który ma dzieci. Bardzo długo żyłam w takim rozkroku emocjonalnym, jak byłam w domu, to tęskniłam za sceną, jak byłam na scenie tęskniłam za dziećmi. To był wieczny konflikt. Do dziś czasami się zadręczam i mam poczucie winy, że za często zostawiałam córki same. Oczywiście zawsze były pod dobrą opieką, ale nie ma to jak matka. I teraz w czasie tej izolacji rozmawiałam z córką, która jest teraz uwięziona na Hawajach, o tym, że czasami mam takie wyrzuty sumienia i Kasia mi powiedziała: "Mama, absolutnie nie miej poczucia winy, dlatego, że gdybyś zrezygnowała dla nas ze swojej muzyki i ze swoich miłości, to nie byłabyś kobietą, którą teraz jesteś, a ja się teraz na ciebie patrzę i jesteś moim cudownym, wspaniałym wzorem".
I jak ja to słyszę, to przyznam, że wilgotnieją mi oczy.
Przypomina mi się też, że jak miałam w życiu okresy depresji i dziewczynki mnie pytały, co mi jest, to zawsze im mówiłam, że mam alergię i dlatego lecą mi łzy...
Jak macierzyństwo zmieniło pani podejście do dzieci?
Dzieci zawsze mnie wkurzały, nigdy nie wzruszałam się na ich widok. Często nawet się zastanawiałam, czy ja w ogóle powinnam mieć dzieci, skoro nie mam takich instynktów. Pamiętam, że jak przechodziłam w Nowym Jorku obok sklepów z ubraniami dziecięcymi, to się odwracałam. I nawet zastanawiałam się, skąd się bierze ta niechęć. I potem zrozumiałam, że to było podświadomie związane jednak z pragnieniem posiadania dziecka, bo gdyby mi naprawdę na tym nie zależało, nie byłoby takich emocji.
I później zupełnie zmieniłam stosunek do innych dzieci, ale w dalszym ciągu moje były najpiękniejsze, najzdolniejsze i do nich miałam najwięcej cierpliwości. A teraz z kolei moja siostra ma wnuki, patrzę na nie i trochę jej zazdroszczę (śmiech).
Czy jest coś, co panią zaskoczyło w macierzyństwie? Może pani dokończyć zdanie: Nie tak to sobie wyobrażałam...
Że macierzyństwo może tak wywrócić do góry nogami całe życie i tak zmienić optykę spojrzenia na życie i na siebie, bo ja dzięki dzieciom nauczyłam się wielu rzeczy o sobie. Nauczyłam, a może je z siebie wydobyłam... Macierzyństwo wykorzenia z człowieka egoizm.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl