Brytyjka chce zakazu palenia na placach zabaw. Jak sytuacja wygląda w Polsce?
Zakazu palenia w pobliżu placów zabaw dla dzieci chce Annie Dressner, mama rocznego chłopca z Cambridge w Wielkiej Brytanii. Po niemiłej sytuacji, jaka ją spotkała w jednym z takich miejsc, zdecydowała, że stworzy petycję. Jeśli zbierze wystarczającą ilość podpisów – wyśle ją do Parlamentu, licząc oczywiście na uchwalenie odpowiedniej ustawy.
Był słoneczny dzień, kiedy Annie Dressner wybrała się ze swoim synkiem na plac zabaw niedaleko domu. Jej syn bawił się w najlepsze, gdy podeszła do niej mama jednego z chłopców, biegających nieopodal.
- Zapytała mnie, czy nie będzie mi przeszkadzać, jeśli zapali papierosa. Bez skrępowania odpowiedziałam, że będzie mi to przeszkadzać, ponieważ dym papierosowy jest trujący. Wtedy ona odburknęła, że i tak będzie palić – opowiada Annie.
Wtedy właśnie kobieta postanowiła działać. Zorganizowała petycję, pod którą tylko w pierwszym dniu startu akcji podpisało się prawie 500 rodziców. Dokument zakłada całkowity zakaz palenia papierosów w miejscach zabaw dla dzieci.
W Wielkiej Brytanii od 2007 roku zakaz palenia obowiązuje w barach i restauracjach. Od 1 października 2015 roku nie można palić również w samochodach, którymi podróżują dzieci poniżej 18. roku życia. A jak sytuacja wygląda w Polsce?
1. Palenie nad Wisłą
Sytuację palaczy w Polsce reguluje ustawa z 2010 roku. Zgodnie z aktem, palić nie wolno w wyszczególnionych miejscach publicznych. Na liście, wśród przystanków, obiektów sportowych, aut, w których jeżdżą dzieci, lokali gastronomiczno-rozrywkowych czy środków transportu publicznego, znalazły się także ogólnodostępne miejsca przeznaczone do zabaw z dziećmi, czyli również place zabaw.
Prawo jednak sobie, a rzeczywistość sobie. Na niejednym placu zabaw, w dużym mieście, czy tym mniejszym, można zauważyć osoby, które palą.
- Chodzę ze swoimi dziećmi na plac często, nawet kilka razy w tygodniu i osoby z papierosem w dłoni są widokiem częstym, niemalże nagminnym – przyznaje Anna z Darłówka. - Mój syn ma dopiero dwa lata, w domu nie palimy, prowadzimy zdrowy tryb życia. Dlatego każda taka wizyta na placu ogromnie mnie stresuje. Jak ktoś chce truć swoje dziecko - jego sprawa. Na trucie mojego nie pozwolę – dodaje.
Podobnego zdania jest Joanna z Międzyrzecza, mama dwóch dziewczynek. - Kilka razy zwracałam uwagę innym mamom, że na placu zabaw nie można palić. Jak grochem o ścianę. W końcu znaleźliśmy plac w ustronnym miejscu, na który przychodzą rodziny, które mają podobne wartości do nas – stwierdza.
2. Dym papierosowy jest rakotwórczy
Dlaczego rodzicom zależy na realnym zakazie palenia w pobliżu placów zabaw? Dym nikotynowy zawiera około 4000 substancji, w tym 50 rakotwórczych. Szczególnie niebezpieczny jest dla dzieci i kobiet w ciąży.
Jak twierdzą naukowcy, bierne palenie może wyrządzić w organizmie więcej szkód niż u osoby palącej aktywnie. Może powodować problemy z oddychaniem, być przyczyną astmy. Palenie bierne aż o 25 proc. zwiększa ryzyko wystąpienia chorób serca, o 24 proc. – nowotworu płuc.
3. Mandat za palenie
Dlatego też polski rząd o wprowadzeniu odpowiednich przepisów zdecydował już kilka lat temu. Niestety, mimo że przepisy istnieją, ich egzekwowanie stoi pod znakiem zapytania.
Za palenie tytoniu, np. na przystanku czy na miejskim placu w centrum miasta, grozi mandat do 500 złotych, jednak policjanci stosunkowo rzadko nakładają takie grzywny. Po pierwsze – palenie nie zawsze rzuca się w oczy, po drugie – papierosa szybko można zgasić.
Annie Dressner chce do końca stycznia 2017 roku zebrać pod swoją petycją 10 tysięcy podpisów. Później dokument prawdopodobnie trafi do brytyjskiego parlamentu.