4 z 7Matka pobitej na śmierć 2-latki opowiedziała o życiu z oprawcą
Gdy słyszy się o kolejnych skatowanych dzieciach, człowiek myśli, że to niemożliwe, by ktoś w taki sposób mógł traktować niewinnego człowieka. Jeszcze bardziej dziwi fakt, że często katowanie trwa przez długi czas i nikt (nawet matka) nie reaguje. O tym, jak wygląda życie z takim człowiekiem, opowiada Maria, matka pobitej na śmierć dwuletniej Julii z Piekar Śląskich.
- Bałam się i wstydziłam, że facet mnie bije. Groził mi, że mnie sprzeda, że będę musiała sypiać z jego kolegami, by spłacić dług. Stałam i patrzyłam, jak ją reanimują. Po ponad godzinie lekarz mi powiedział, że już nie da się nic zrobić. A on usiadł z powrotem do komputera i grał, tak jakby nic się nie działo - kontynuuje swoją opowieść.
Gdy rozgrywała się ta tragedia, w mieszkaniu Marii B. i jej pijanego konkubenta Łukasza Z. obecna była jeszcze starsza córka kobiety, 5-letnia Wiktoria. Obecnie dziewczynka przebywa tymczasowo w domu dziecka.
Zobacz także: Sądzisz, że nie masz problemu z alkoholem? Lepiej to przeczytaj