Trwa ładowanie...

Bezdzietny facet specjalistą od wychowania. Pan niania zamieni diabełka w aniołka

Avatar placeholder
29.11.2018 15:26
Michał Kędzierski, psycholog dziecięcy
Michał Kędzierski, psycholog dziecięcy

Michał Kędzierski jest psychologiem dziecięcym. Sam o sobie mówi, że jest męską wersją ''Superniani''. Rodzice wzywają go, gdy nie mogą sobie poradzić ze swoimi pociechami. Michał przyjeżdża i robi rewolucje. Nam opowiada o tym, jak jego praca postrzegana jest przez innych.

Michał Kędzierski

Michał Kędzierski

Michał Kędzierski jest psychologiem dziecięcym, absolwentem psychologii stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na co dzień uczy rodziców jak porozumiewać się ze swoimi niesfornymi pociechami. Prowadzi Akademię Wychowania, pisze książki, prowadzi darmowe szkolenia i nagrywa krótkie wideo z poradami

Magda Rumińska, parenting.pl: Panie Michale, ma pan dzieci?

Michał Kędzierski, psycholog dziecięcy, właściciel Akademii Wychowania: Często słyszę to pytanie (śmiech). Nie mam.

Zobacz film: "Jak wychować genialnego milionera?"

Nie ma pan dzieci, jest pan mężczyzną i doradza pan rodzicom, jak mają wychowywać swoje pociechy? Czy bezdzietny mężczyzna jest autorytetem dla rodziców?

Armagedon, prawda? (śmiech). Na początku, gdy zaczynałem swoją przygodę z pracą jako ''super niania'' miałem pewne obawy. Wiadomo, że w naszym środowisku istnieją głęboko zakorzenione stereotypy. Okazało się, że takiego problemu nie ma, a przynajmniej ja go nie odczuwam. Ci rodzice, którzy ze mną współpracują, potrafią mi zaufać i słuchają tego, co mówię. Nawet jeśli na początku mogą mieć obawy, bo niektóre z moich zasad wydają im się szalone, to jak zobaczą, że to działa, od razu zmieniają zdanie. Myślę, że nie ma się co przejmować, że jestem facetem i nie mam dzieci.

A co z osobami z branży? Pana metody wychowawcze są dość niekonwencjonalne. Rodzice nie przychodzą z dzieckiem na terapię. To pan przyjeżdża i przez kilka dni pod ich dachem naucza, jak postępować z dzieckiem. Spotyka się pan z nieprzychylnymi opiniami na swój temat wśród kolegów po fachu?

Przyznaję, że moje metody są nietypowe. Wprost nigdy nie spotkałem się ze słowami krytyki, ale na pewno wielu psychologów nieufnie na to spogląda. Najważniejsze jest to, że ja się nie przejmuję tym, co o mnie myślą. Mam 100 proc. pewność, że moje metody działają, że robię coś co ludziom pomaga i czego oczekują. Skoro działa, to nie widzę sensu tego zmieniać.

Dlaczego postanowił pan pracować z dziećmi?

Już na studiach odkryłem, że świetnie dogaduję się z dziećmi, lubię z nimi pracować i mam z tego satysfakcję. Pomysł podsunęli mi też znajomi. Jak dowiadywali się, że studiuję psychologię, często dzwonili i mówili: ''Michał, poradź mi coś, bo ja sobie już w ogóle z moim dzieckiem nie radzę. Byliśmy już u kilku psychologów, ale to po prostu nic nie daje''. Zastanawiałem się, dlaczego w ich przypadku terapia jest nieskuteczna. Podczas godzinnych wizyt u psychologa, nawet kilka razy w tygodniu ciężko jest złapać szerszy kontekst i poznać istotę problemu. Zacząłem się zastanawiać, jak to zmienić. Ostatecznym bodźcem do rozpoczęcia mojej nietypowej pracy był program ''Super Niania''. Stwierdziłem, że też chcę tak pracować. I tak się zaczęło.

5 oznak, że wychowałeś rozpuszczone dziecko
5 oznak, że wychowałeś rozpuszczone dziecko [6 zdjęć]

Starasz się być perfekcyjną mamą. Dbasz o swoje dziecko, spełniasz jego prośby, sprawiasz, że czuje

zobacz galerię

Rodzice i dzieci nie krępują się pana obecnością? Przyjeżdża pan do ich domu, obserwuje te zachowania. Nie jest tak, że chcą się wybielić?

Skrępowani są może przez 2-3 godziny. Potem zdają się mnie już nie zauważać. Podczas tych kilku dni spędzonych w ich domu mam szansę poznać problem i mu zaradzić.

Co pana najbardziej dziwi w zachowaniu rodziców względem dzieci?

Staram się nie oceniać, bo wiadomo, każdy reaguje inaczej na różne sytuacje. To co mnie dziwi, to taka źle pojęta konsekwencja w wykonaniu rodziców. Albert Einstein powiedział, że ''szaleństwem jest robić cały czas to samo i oczekiwać innych rezultatów''. I ja się z tym zgadzam. Przykład. Dziecko ignoruje rodziców, nie słucha ich. Rodzic po kilkanaście razy powtarza polecenie, najpierw prośbą, potem groźbą próbuje wymusić jakieś zachowanie, ale kompletnie mu się to nie udaje. Taki rodzic często nie ma odwagi, żeby poeksperymentować i spróbować znaleźć inną metodę na dotarcie do dziecka. Powtarza ten sam schemat oczekując, że może w końcu przyniesie pozytywny rezultat. No niestety, ale tak to nie działa.

Zdarza się, że rodzice widząc pana metody, dziwią się, jak mogli sami na to nie wpaść? Że to przecież łatwe i jak to się stało, że do tej pory o tym nie wiedzieli?

Zdarza się. Moim ulubionym przykładem jest histeria dziecka. Często rodzice nie potrafią sobie poradzić z płaczącym i krzyczącym dzieckiem. Mają zakorzenione poczucie, że jak ich maluch płacze to na pewno dzieje mu się krzywda. Nie do końca tak jest. Histeryzujące dziecko potrzebuje publiczności. Pokazuję rodzicom prosty trik. Wystarczy, że wyjdziemy z pokoju, w którym dziecko się awanturuje i za chwilę krzyki cichną. Zachęcam rodziców, żeby zajrzeli do pokoju. Dziecko widzi publiczność i znów zaczyna płakać. I ta sytuacja się powtarza. Rodzice często są bardzo zdziwieni, kiedy okazuje się, że jednak dziecku nie dzieje się krzywda.

Rodzice mają też problem z poświęcaniem czasu dziecku. Jeśli grzecznie się bawi, jest ciche i spokojne, to uznają takie zachowania za oczywistość. Ich zainteresowanie wzbudzane jest dopiero, gdy dziecko jest niegrzeczne, marudne i zaczyna rozrabiać. Powtarzam takim rodzicom, żeby więcej chwalili dziecko. Żeby zwrócili na nie uwagę, wtedy gdy zachowuje się odpowiednio. W ten sposób ich dziecko nie będzie musiało walczyć o uwagę płaczem i krzykiem.

Czy rodzice kiedykolwiek składali reklamację dotyczącą pana usług?

Nie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Dowiedz się więcej:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze