Areszt za 200 zł mandatu. "Dzieci pójdą do izby dziecka"
W lutym 2022 roku kobieta dostała mandat w wysokości 200 zł za to, że nieprzepisowo zaparkowała. Nie zapłaciła. 25 września do drzwi jej domu zapukali policjanci. Poinformowali, że mają nakaz aresztowania. - Mam dwie córki małoletnie, kto się nimi zajmie? Ojca nie ma. A policjant mówi, że pójdą do izby dziecka - relacjonuje.
1. Areszt za mandat
Historię mieszkanki Warszawy opisała "Gazeta Wyborcza".
Kobieta samotnie wychowuje dwie córki. W lutym 2022 roku zaparkowała firmowym samochodem pod domem w złym miejscu. Dostała za to mandat 200 zł. Przyznaje, że go nie zapłaciła.
- Zawsze takie kwoty pobierali mi z pensji i dla mnie to było w porządku - mówi.
W poniedziałek (25 września) do drzwi jej domu zapukali policjanci. Otworzyła starsza córka, bo kobiety nie było w domu. Funkcjonariusze mieli wypytywać dziewczynkę o mamę, więc ta zadzwoniła do niej do pracy.
- Policjant powiedział mi przez telefon, że mają nakaz aresztowania mnie. Byłam przekonana, że to jest nieśmieszny dowcip znajomych. Mówię mu, że okej, jeśli tylko dadzą mi jeść i pić, to idę. Ale on nie żartował. Powiedział, że naprawdę ma nakaz doprowadzenia mnie do aresztu na dwa dni - relacjonuje.
2. "Policjant mówi, że pójdą do izby dziecka"
Wszystko przez to, że straż miejska zwróciła się do sądu o wydanie wyroku nakazowego o zapłatę grzywny. Natomiast sąd na posiedzeniu bez udziału stron wydał wyrok. Kobieta została skazana i uznana za winną popełnienia wykroczenia.
"Zgodnie z obowiązującymi przepisami w sprawach o wykroczenia nieuiszczona kara grzywny może podlegać zamianie na karę aresztu. Tak stało się w opisanej sprawie: postanowieniem z 26 lipca 2023 r. kara 200 zł została zamieniona na karę 2 dni aresztu. Sąd kierował korespondencję do obwinionej na jedyny, jakim dysponował adres, i całość tej korespondencji (wyrok nakazowy, wezwanie do zapłaty, wezwanie na posiedzenie, postanowienie) była awizowana. I jest prawdopodobne, że obwiniona nie zdawała sobie nawet sprawy z zaistniałej sytuacji" - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza" w sekcji prasowej Sądu Okręgowego dla Warszawy-Praga Południe.
Kobieta od razu po telefonie od policjanta zrobiła przelew na wskazane konto. Dzięki temu sprawa się zakończyła i mama uniknęła aresztu.
- Wszyscy moi znajomi teraz sprawdzają w systemach, czy zaległe mandaty mają opłacone, bo to jest absurd. Ja wszystko rozumiem, powinnam opłacić ten mandat, odebrać awizowaną przesyłkę z sądu, ale nie spodziewałam się, że zrobią takie zamieszanie o 200 zł. Przyszli do mnie do domu z nakazem aresztowania. Przecież mam dwie córki małoletnie, kto się nimi zajmie? Ojca nie ma. A policjant mówi, że pójdą do izby dziecka - opowiada.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl