10-latek napisał list do dyrektorki. Zwrócił uwagę na łamanie praw ucznia
W mediach społecznościowych rodzice często skarżą się na warunki panujące w polskich szkołach. Dzieci są przeciążone nauką, nie mają czasu wolnego ze względu na przeładowane plany lekcji, ciągłe sprawdziany i prace domowe. Patologię systemu zaczynają już dostrzegać nawet najmłodsi uczniowie, czego dowodzi list 10-letniego chłopca do dyrekcji szkoły. "Według mnie szkoła narusza prawa ucznia".
1. List ucznia do dyrekcji szkoły
O niepokojących warunkach panujących w polskich szkołach od lat informują zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Przeładowana podstawa programowa, hurtowe ilości sprawdzianów i ocenianie pod klucz, to tylko część problemów, z którymi muszą się zmagać dzieci.
Jednak okazuje się, że nie tylko dorośli dostrzegają patologię, która dotyka polską edukację. W mediach społecznościowych Alina Czyżewska, aktorka i aktywistka społeczna z Watchdog Polska, udostępniła list 10-letniego ucznia czwartej klasy jednej z kieleckich szkół podstawowych do dyrekcji placówki. Chłopiec zauważył, że poza ciągłą nauką uczniowie nie mają czasu na nic innego.
"Szanowna Pani Matyldo! Piszę do Pani, ponieważ uważam, że dyrekcja nie wie co się dzieje u nas w szkole z perspektywy ucznia. Według mnie szkoła narusza prawa ucznia. Pozwoliłem sobie wypisać kilka nieprzestrzeganych w szkole praw" – pisze chłopiec.
2. Problemy uczniów
Uczeń postanowił wypisać cztery główne problemy, które wpływają na samopoczucie dzieci. Jego tata przyznał, że list nie był redagowany przez dorosłych, a informacje o prawach ucznia chłopiec znalazł w prawie oświatowym, które mu pokazał.
"Mamy prawo do czasu wolnego! Nauczyciele zadają ekstremalnie dużo prac domowych, również na weekendy i nie ma czasu na wypoczynek" – zwraca uwagę uczeń.
"Mamy prawo do rozwijania swoich zainteresowań!" – dodaje, zaznaczając, że mimo informacji o kółkach zainteresowań na stronie placówki, nie ma wiadomości o tym, czy działają. Ponadto odnosząc się do punktu pierwszego, chłopiec wytyka dyrektorce, że dzieci i tak nie mają czasu na zajęcia dodatkowe.
"Mamy prawo do wglądu sprawdzonych i ocenionych prac pisemnych! – pisze chłopiec. – Mamy prawo do pozostawiania podręczników i przyborów w szafkach szkolnych! Tymczasem z szafek w szkole nie można korzystać, a plecaki są tak ciężkie, że trudno jest nam je unieść" – dodaje.
Chłopiec podsumowuje swój list, zaznaczając, że łamanych praw jest znacznie więcej, ale te najbardziej doskwierają uczniom w ich codziennej nauce.
"Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego listu, przyzna mi Pani rację oraz że uda się coś zmienić na lepsze" – dodaje 10-latek.
3. Rodzice są bezsilni
Użytkownicy wyrazili podziw dla postawy chłopca za próbę brania spraw w swoje ręce. Jednak za niepokojące uznali fakt, że już nawet dzieci zauważają toksyczność systemu, w którym się znajdują.
Niestety w tej kwestii nawet dyrekcja placówki nie za wiele zdziała, ponieważ postulaty ucznia bezpośrednio dotyczą zmian, które może jedynie wprowadzić Ministerstwo Edukacji i Nauki.
"To absurd! Chcemy pomóc naszym dzieciom. Jesteśmy dumni, że biorą sprawy w swoje ręce. Wszystkim życzymy takich synów i córek" - postulują rodzice placówki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl