Zauważyła u niego dziwne objawy po COVID-19. 2-latek doznał urazu mózgu, zwykle obserwowanym u ofiar udaru
Mirko Ibrahim jeszcze pół roku temu był zdrowym i aktywnym dwulatkiem, który nie różnił się od swoich rówieśników. Niestety wszystko zmieniło się w ciągu kilku tygodni. Maluch przestał chodzić i pojawiły się u niego objawy neurologiczne.
1. Nietypowe objawy u dwultaka
27-letnia Kawzr Ibrahim z Wielkiej Brytanii od miesięcy walczyła o to, by uzyskać diagnozę. Nikt bowiem nie był w stanie określić, co jest przyczyną stanu zdrowia jej dwuletniego synka Mirko. Chłopiec przestał bowiem chodzić i wystąpiły u niego objawy neurologiczne. Lekarze zalecili jedynie regularne sesje fizjoterapeutyczne.
- Mój syn został sparaliżowany i nikt nie zareagował. Kazali nam czekać na kolejne badania za kilka miesięcy, ale w przypadku Mirko czas nie był po naszej stronie. Musiałam odejść z pracy, ponieważ mój syn mnie potrzebował. Nikt nie zna go lepiej niż ja, płakałam każdej nocy, widząc go w takim stanie – mówi.
Kobieta przyznaje, że przed chorobą regularnie zabierała synka na plac zabaw do pobliskiego parku, gdzie bawił się i biegał ze swoją starszą siostrzyczką. Teraz potrzebuje pomocy dwóch osób, by mógł się w ogóle poruszyć.
2. Uraz móżdżku po COVID-19
Młoda mama nie chciała jednak dać za wygraną i szukała odpowiedzi na pytanie, co doprowadziło jej synka do takiego stanu. Dopiero kiedy trafiła na niemiecką klinikę, okazało się, że chłopiec cierpi na poinfekcyjną ataksję móżdżkową, która zwykle występuje u osób po udarach. Jednak w jego przypadku za wszystko odpowiedzialny był COVID-19.
- Zachorowaliśmy w październiku 2021 roku. Od tamtej pory jest tylko gorzej - mówi. - Wtedy mieliśmy tylko teleporadę, dostał antybiotyki, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Nikt mnie nie słuchał, a jego temperatura rosła, dostał drgawek i zaczął zezować - dodaje.
W niemieckiej klinice chłopiec został poddany sterydoterapii, która dała widoczny efekt. Niestety po powrocie do Wielkiej Brytanii leczenie zostało przerwane. Młoda mama nie może się pogodzić z tym, że lekarze zignorowali raporty z niemieckiej kliniki.
Rzeczniczka szpitala Hull University Teaching Hospitals Trust, do którego trafił chłopiec, nie chciała odnieść się do zarzutów kobiety. W rozmowie z portalem Hull Live powiedziała jedynie, że nie może omawiać poszczególnych przypadków ze względu na poufność pacjenta.
- Widziałam postęp podczas dwudniowej kuracji, po dwóch tygodniach powoli zaczął raczkować i jestem pewna, że to po kuracji sterydami – mówi mama. - Nie przestanę walczyć o mojego synka, planuję znowu wyjechać za granicę i wziąć sprawy w swoje ręce. Czuję, że nie mam innej opcji – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl