Trwa ładowanie...

Wrzucasz zdjęcia swoich dzieci online? Koniecznie to przeczytaj

 Aleksandra Zaborowska
15.07.2024 16:58
Płatna współpraca z marką Orange
Wrzucasz zdjęcia swoich dzieci online? Koniecznie to przeczytaj
Wrzucasz zdjęcia swoich dzieci online? Koniecznie to przeczytaj

Rodzice zwykle publikują zdjęcia i filmy z dziećmi, bo są z nich dumni, chcą się pochwalić, dokumentować ich dorastanie. Trwają wakacje, więc tych zdjęć do sieci wrzucanych jest więcej niż w pozostałe miesiące. A są to zdjęcia z plaży, basenu czy z wycieczek. Wielu dorosłych nie jest świadomych, jak mogą zostać wykorzystane pozornie niewinne, prywatne treści wrzucane do internetu.

spis treści

1. Czym jest sharenting?

Sformułowanie “sharenting” pochodzi od połączenia słów “share” (dzielić się) i “parenting” (rodzicielstwo). Pod pojęciem “sharentingu” znajdują się wszystkie regularne formy publikacji wizerunków dzieci w internecie przez rodziców i opiekunów - niezależnie od tego, czy mają one miejsce w stałych postach, na blogach i fotoblogach czy tylko na znikających po pewnym czasie formatach typu “stories”. Sharenting ma miejsce szczególnie wtedy, kiedy treści z udziałem dzieci wrzuca się do sieci bez refleksji nad tym, kto je może obejrzeć, jak przedstawione na nim jest dziecko i co może stać się z tym materiałem. Treści tego typu wrzucane są często nadmiernie (dlatego zjawisko nazywane bywa tez „oversharentingiem”), a nawet bez poszanowania granic czy zdania dziecka.

Z psychologicznego punktu widzenia, jeśli media społecznościowe pełnią dziś dla wielu funkcję internetowego albumu do gromadzenia wspomnień, nie dziwi powszechna obecność zdjęć i nagrań dzieci na tego typu platformach, także tych z wakacji. Granica pomiędzy regularnością a nadmiernością może być jednak cienka, subiektywna, a jej przekroczenie narazić dziecko na kłopoty. Według danych z badania na zlecenie Clue PR z 2019 roku, 40 proc. polskich rodziców publikuje nagrania i zdjęcia swoich dzieci w internecie, a średnia liczba publikacji przypadająca na jednego rodzica to 72 zdjęcia i 24 filmy rocznie udostępniane głównie na platformach społecznościowych takich jak: Facebook, Instagram, Snapchat, X (d. Twitter) czy TikTok.

Zobacz film: "Ciekawe gry i zabawy dla całej rodziny"

Intencje rodziców co do zasady są pozytywne, ale skutki niestety mogą być dramatyczne. Wśród powodów dzielenia się filmami i zdjęciami wymienianych przez ankietowanych znajdują się w pierwszej kolejności duma z dziecka lub chęć informowania znajomych o aktualnościach ze swojego życia. Warto jednak podkreślić, że niemało, bo 10 proc. badanych rodziców zadeklarowało, że “wrzuca zdjęcia i filmy swoich dzieci, bo inni również to robią”.

I to właśnie przed brakiem refleksji i niską świadomością zagrożeń związanych z udostępnianiem wizerunku dziecka w sieci przestrzegają eksperci w nowym poradniku “Wizerunek dziecka w internecie. Publikować czy nie?” opracowanym przez Fundację Orange i Urząd Ochrony Danych Osobowych. Materiał powstał głównie z myślą o szkołach, przedszkolach i innych placówkach działających na rzecz dzieci i publikujących treści z ich udziałem w internecie. Ale problem dotyczy wszystkich dorosłych.

Rodzice często nie mają świadomości, że w momencie publikacji takiego zdjęcia w internecie zupełnie tracą nad nim kontrolę - apelował Mirosław Wróblewski, Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, podczas konferencji “Ciemne strony publikowania wizerunków dzieci w internecie. Co możemy z tym zrobić?” zorganizowanej przez Parlamentarny Zespół Praw Dziecka.

2. Wyśmiewanie i hejt to początek

Jak wynika z raportu Nastolatki 3.0 opublikowanego przez NASK - Państwowy Instytut Badawczy, 23,8 proc. nastolatków odczuwa zawstydzenie związane z upublicznianiem ich wizerunku przez rodziców, a 18,8 proc. - niezadowolenie.

Rodziców może rozczulać i bawić zdjęcie dziecka w pampersie w portalu społecznościowym, ale warto pamiętać, że w internecie nic nie ginie i to samo dziecko w wieku lat trzynastu może paść ofiarą szyderstw ze strony rówieśników - mówiła wiceminister edukacji narodowej Katarzyna Lubnauer podczas konferencji w Senacie.

Eksperci podkreślają jednak, że docinki i nieprzyjemne żarty to “najłagodniejsze” konsekwencje publikowania zdjęć dzieci w internecie. Zdarza się, że eskalują one do memów, a nawet fotomontaży rozpowszechnianych wśród znajomych, a te, powielane, przesyłane i zapisywane, stają się praktycznie niemożliwe do usunięcia.

3. Połowa materiałów pedofilskich może pochodzić z social mediów

Zdjęcia dzieci pobierane z blogów czy mediów społecznościowych (a tam publikowane często przez ich bliskich), często są też obiektem zainteresowania producentów pornografii dziecięcej i, co warto podkreślić, również te zupełnie niewinne. Wraz z rozwojem narzędzi cyfrowych, rośnie skala zagrożeń ze strony przestępców wykorzystujących coraz to nowsze, nierzadko jeszcze powszechnie nieznane technologie.

W 2015 roku australijski komisarz ds. e-bezpieczeństwa dzieci alarmował, że zdjęcia nieletnich pierwotnie opublikowane w mediach społecznościowych i na blogach rodzinnych stanowią aż połowę materiałów znalezionych w niektórych witrynach udostępniających treści pornograficzne z udziałem dzieci - ostrzegają autorzy poradnika “Wizerunek dziecka w internecie”.

We wrześniu 2023 roku z kolei media nagłośniły sprawę 28 nastolatek z Hiszpanii, których zdjęcia z social mediów zostały wykorzystane do stworzenia zdjęć o charakterze seksualnym za pomocą technologii deepfake. Polega ona najczęściej na “nałożeniu” twarzy osoby na ciało innej, ale i na zmianie czy podłożeniu czyjegoś głosu przy pomocy sztucznej inteligencji. W ten sposób uzyskuje się fałszywy obraz lub nagranie, na którym dana osoba może mówić bądź robić coś, co w rzeczywistości nie miało miejsca.

Czy rodzic ma prawo publikować zdjęcia dziecka?
Czy rodzic ma prawo publikować zdjęcia dziecka? (Adobe Stock)

4. Czy rodzic ma prawo publikować zdjęcia dziecka?

Rozpowszechnienie wizerunku co do zasady wymaga zgody osoby na niej uwidocznionej. Ponieważ dzieci, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, nie posiadają pełnej zdolności do czynności prawnej, to rodzice rozporządzają tym prawem i to oni, w imieniu dziecka, udzielają zgód na rozpowszechnianie wizerunku, a także oni dysponują tym wizerunkiem publikując go samodzielnie - tłumaczy radczyni prawna Monika Trzcińska, konsultantka prawna poradnika “Wizerunek dziecka w internecie. Publikować czy nie?”.

Nie oznacza to, że publikując zdjęcie dziecka, rodzice posiadają w tej sferze zupełnie nieograniczone prawa, bo Kodeks rodzinny i opiekuńczy zobowiązuje ich m.in. do wychowywania dziecka z poszanowaniem jego godności i prawa, a także z dbałością o jego jak najlepszy interes. Rodzice przede wszystkim powinni kierować się dobrem dziecka. Pamiętajmy również, że wizerunek to także dobro osobiste, które chronione jest przepisami Kodeksu cywilnego. Publikacja zdjęć ośmieszających czy kompromitujących dziecko, pokazujących sytuacje, które mogą zawstydzać lub narażać na nieprzyjemności czy nawet hejt (np. w komentarzach pod opublikowanym postem) może oznaczać naruszenie powyższych regulacji.

To wszystko powinno być brane pod uwagę. Praktyka jednak bywa inna, a spraw przeciwko rodzicom, którzy łamią powyższe zobowiązania w ramach sharentingu, jest póki co niewiele, w szczególności ze względu na fakt, że z potencjalnymi roszczeniami mogłyby występować same dzieci, ale w zasadzie dopiero po osiągnięciu przez nie pełnoletności.

W poradniku opisujemy m.in. przypadek internetowego wyzwania, w którym rodzice rozbijali małym dzieciom jajko na głowie i nagrywali ich reakcje. Taka sytuacja, naszym zdaniem, może być ośmieszająca i może naruszać godność dziecka, nawet gdy mowa o kilkulatku - podkreśla Monika Trzcińska w rozmowie z Wirtualną Polską.

Radczyni prawna zaznacza także, że nie tylko publikacja wizerunku stanowi potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa czy prywatności dziecka.

Rodzice regularnie, wraz z wizerunkiem dziecka, publikują w sieci dodatkowe informacje takie jak miejsce jego przebywania, szkoła, do której uczęszcza, jego zainteresowania czy preferencje. Coraz częściej mówi się o ochronie naszych danych osobowych, cenimy sobie prywatność, jednocześnie w ramach publikacji postów rodzice – często bezrefleksyjnie - udostępniają znacznie więcej informacji o dziecku niż sam wizerunek – zaznacza radczyni prawna.

Informacje te mogą być wykorzystane, w dowolny sposób, w tym w celach zagrażających bezpieczeństwu dzieci. Podkreślić również należy, że takie działania rodziców odbierają dziecku prawo do budowania własnej historii o sobie. - dodaje.

Jeśli weszlibyśmy teraz na Instagram i wybrali losowo zdjęcie z nieznanym nam zupełnie dzieckiem, prawdopodobnie z łatwością dowiedzielibyśmy się, jak ma na imię ono i jego rodzice, gdzie mieszka (lokalizacja podawana często przy postach), kiedy się urodziło (słodkie wideorelacje ze zdmuchiwania świeczek, wrzucane dokładnie w dniu urodzin), może nawet wydedukujemy jego nazwisko, dowiemy się, co lubi, jakie ma talenty, gdzie spędza wakacje i gdzie chodzi do przedszkola – pisze Magdalena Bigaj, prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa, w książce “Wychowanie przy ekranie”.

Każda z tych informacji, choć pozornie nieszkodliwa, może stanowić podstawę do nawiązania kontaktu z dzieckiem przez osoby, które mogą chcieć je wykorzystać.

5. Nie tylko rodzice

Wizerunki dzieci publikują jednak nie tylko rodzice. Robi to także szkoła, przedszkole, ośrodek sportowy czy inna placówka, do której uczęszcza dziecko.

Zapomina się także, że wizerunek to dana osobowa, która objęta jest przepisami z zakresu ich ochrony, w tym RODO i niestety w tej materii świadomość nie jest zbyt wysoka - tłumaczy Monika Trzcińska.

Placówka publikująca zdjęcia z podopiecznymi w celach promocyjnych powinna zawsze posiadać zgodę rodzica lub opiekuna. Niestety, w dalszym ciągu zdarzają się tu przypadki stygmatyzacji osób, które takiej zgody nie udzielają, co podkreśla się publicznie: “Tylko Ania nie chciała być na zdjęciu” - mówił Mirosław Wróblewski, Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych podczas konferencji w Senacie.

Jak podkreślają twórcy poradnika, szkoła i wszystkie placówki opiekuńczo-edukacyjne mają szansę pełnić także funkcję edukacyjną w zakresie prawa dzieci do prywatności i decydowania o swoim wizerunku – z jednym zastrzeżeniem.

Nie powinniśmy straszyć dzieci, szczególnie tych najmłodszych, informacjami o oszustach internetowych, kradzieży cyfrowej tożsamości i innych przykrych możliwych skutkach publikowania treści z ich udziałem - czytamy w poradniku.

Eksperci ostrzegają również przed wykorzystywaniem wizerunków dzieci chorych bądź w trudnych sytuacjach życiowych np. przez ośrodki wychowawcze czy świetlice środowiskowe.

Czy publikacja zdjęcia z waszymi podopiecznymi nie będzie miała przykrych konsekwencji w kontekście ich przyszłości i bezpieczeństwa? - pytają autorzy poradnika.

Jest to pytanie, które tego typu instytucje zawsze powinny sobie zadawać.

6. Jak chronić wizerunek dziecka w sieci?

Przed każdą publikacją treści z udziałem dziecka warto więc zadać sobie kilka pytań: czy jest ona dla nas konieczna? Czyją potrzebę realizujemy – swoją jako dorosłych, czy ma to jakoś służyć dziecku? Może warto się po prostu powstrzymać.

Ale jeśli chęć jest silniejsza, to warto sprawdzić czy dziecko wyraża zgodę, jednocześnie mając świadomość, że – zależnie od wieku – może nie mieć jeszcze świadomości konsekwencji takiej zgody i tego, co może się stać z jego zdjęciem czy nagraniem. A także, że swoją zgodą może chcieć po prostu zadowolić nasze oczekiwania.

Podstawą przy publikacji zdjęć z dziećmi w portalach społecznościowych przez osoby prywatne są ustawienia prywatności. Jak podkreślają eksperci poradnika, o tych rodzice często zapominają. Przekonani, że udostępniają zdjęcia najmłodszych jedynie swoim znajomym czy rodzinie, w rzeczywistości nierzadko są one opublikowane w trybie “publicznym”, co umożliwia dostęp każdemu użytkownikowi serwisu. Warto więc zadbać o to, aby każde publikowane zdjęcie otrzymało ustawienie “wyłącznie dla znajomych”, a, w przypadku publikacji na Instagramie, zmienić typ profilu na prywatny, do którego treści nie mają dostępu internauci bez uprzedniej akceptacji przez właściciela profilu.

Eksperci w dalszym ciągu zalecają jednak czujność, bo i gronu internetowych znajomych (często dochodzącym do kilkuset osób), w którego skład wchodzą także ci dalsi, o których dziś niewiele wiemy, nie powinniśmy ufać stuprocentowo.

Zdjęcie czy film mogą być pobrane, modyfikowane, wykorzystane i rozpowszechniane przez innych internautów (w tym oszustów) do celów odległych od intencji osoby publikującej. A nawet jeśli dana treść nie może być pobrana, praktycznie każde urządzenie pozwala na zrobienie tzw. zrzutu ekranu i skopiowanie materiału - ostrzegają autorzy poradnika.

Istnieje jednak rozwiązanie, które stanowi najlepszy kompromis pomiędzy publikacją niezabezpieczonych zdjęć a całkowitą rezygnacją z dokumentowania dorastania dzieci. Mowa tu o publikacji materiałów z dziećmi z zasłoniętymi lub niewidocznymi twarzami, na co coraz częściej decyduje się coraz większa liczba rodziców, także wśród celebrytów i influencerów.

Kolejne ważne pytania: czy publikowany materiał nie ukazuje dziecka w ośmieszającym świetle i kto może mieć do niego dostęp?

Są wakacje. Zwiedzamy ciekawe miejsca, odpoczywamy na plaży, kapiemy się w basenach. To czas kiedy robimy mnóstwo zdjęć dzieci, nierzadko w strojach kąpielowych. Te mogą stanowić pożywkę dla osób o skłonnościach pedofilskich. Bądźmy uważni.

W pełni świadome i odpowiedzialne podejście do kwestii publikacji wizerunku małoletnich w internecie może nie tylko zniwelować skalę bezprawnego wykorzystywania podobnych treści, ale i nierzadko zwiększyć komfort dzieci i budować ich poczucie prywatności i sprawczości.

Jesteśmy – zdaje się - pierwszym pokoleniem, które staje przed tego typu wyzwa¬niami powodowanymi dynamicznym rozwojem technologii i social mediów. Tym bardziej warto się zatrzymać i przemyśleć, jakiego internetu chcemy dla siebie i naszych dzieci i nie eskalować zbędnych zagrożeń.

„Ważne, aby 'modna' chęć dzielenia się wszystkim w internecie nie przysłoniła nam dbania o bezpieczeństwo, dobro i przyszłość dzieci. Mamy też szansę stworzyć cyfrowy savoir-vivre wzajemnego dbania o siebie, a przy tym wspierać młode pokolenie w tym, aby nie traciło ludzkich, empatycznych odruchów w drodze po zasięgi i popularność w sieci” – piszą już we wstępie poradnika jego autorzy.

Płatna współpraca z marką Orange
Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze