Trwa ładowanie...

Wojna o komunię

Avatar placeholder
29.03.2019 13:03
Wojna o komunię
Wojna o komunię (123rf)

Agnieszka ma obawę, że z powodu komunii Igi małżeństwo jej i Wojtka rozpadnie się w drobny mak. Bo jak pogodzić ateistkę, która dodatkowo jest antyklerykałem z wierzącym katolikiem?

1. Ona ateistka, on katolik

- Wszystko byłoby dobrze, gdyby Wojtek nie oczekiwał ode mnie, że będę kilka razy w tygodniu chodziła z Igą do kościoła lub do szkoły na spotkania w sprawie komunii - opowiada Agnieszka, 39-letnia specjalistka od marketingu, mama 9-letniej Igi. - Jeśli chce, by nasza córka przystąpiła do tego sakramentu, to niech sam ją prowadza na te wszystkie zebrania i msze, na których trzeba ciągle zbierać stemple na dowód, że się wzięło w nich udział.

Agnieszkę dodatkowo irytuje fakt, że musi słuchać tego, co mówi ksiądz Andrzej. O tym, jak wielkim grzechem jest in vitro i antykoncepcja, o niesłusznym oczernianiu Kościoła w sprawie przestępstw seksualnych, które zdaniem księdza stanowią ułamek ułamka, a "u nas to ich w ogóle nie ma”, czy o Owsiaku i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

- Nie zgadzam się z tym fundamentalnie - mówi Agnieszka. - I nie chcę, żeby moja córka tego słuchała. Za każdym razem po wyjściu z kościoła muszę wszystko tłumaczyć, odkręcać. A Iga ma mętlik w głowie. Dziwię się, że Wojtek, który sam co roku wpłaca pokaźną sumę na WOŚP znosi to z takim spokojem. Pewnie dzieje się tak dlatego, że to nie on wysłuchuje tych wszystkich mądrości księdza.

2. Przymknąć oko na błędy kościoła

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Zdaniem Wojtka, Agnieszka przesadza. To po pierwsze. A po drugie, skoro zgodziła się wziąć ślub kościelny i zobowiązała do wychowania dzieci w wierze katolickiej, to teraz powinna dotrzymać obietnicy. - Gdy zamawiała w Mediolanie białą suknię ślubną, to jakoś ateizm jej nie blokował przed chodzeniem do kościoła - ironizuje.

I dodaje: - Jako katolicy mamy obowiązek nasze dzieci wychować odpowiednio, wykształcić je w wierze i usposobić je do życia chrześcijańskiego - wymienia Wojtek. - Rozumiem, że Kościół popełnia błędy, ale przecież można przymknąć na to oko, nie robić afery jak moja żona i po prostu spełnić te wszystkie obowiązki, których się od nas wymaga.

Komunie gwiazd. Jak wyglądali celebryci?
Komunie gwiazd. Jak wyglądali celebryci? [7 zdjęć]

Sezon komunijny trwa w najlepsze, a rodzice i chrzestni tłumnie ruszają do sklepów po rowery, elektroniczne

zobacz galerię

Wojtek nie widzi nic złego, że to on nie bierze udziału w przygotowaniach komunijnych, mimo iż to jemu najbardziej zależy na komunii Igi. - Pracuję bardzo dużo, żeby utrzymać rodzinę, Agnieszka ma więcej czasu wolnego, dlatego to ona powinna chodzić z Igą i podstemplowywać te wszystkie karteczki do spowiedzi - uważa Wojtek.

Pytany, dlaczego sam nie chodzi do kościoła, odpowiada, że powód jest prozaiczny. - Na pewno nie z powodu braku wiary - szybko wyjaśnia. - Tylko z powodu braku czasu - w niedzielę jeżdżę do chorej mamy na cały dzień.

3. Obowiązkowa spowiedź rodziców

Agnieszkę najbardziej denerwuje, że różne obowiązki i nakazy związane z komunią córki dotykają jej bezpośrednio i intensywnie. I jak podkreśla - nie ma na myśli przymusu nieustającego bywania w kościele i jeszcze częstszego wpłacania pieniędzy na rozliczne potrzeby.

- Otóż okazało się, że warunkiem dopuszczenia dziecka do komunii jest spowiedź jego rodziców potwierdzona przez spowiednika stosownym podpisem na druku niemal ścisłego zarachowania. Bo każde dziecko może dostać tylko dwa takie formularze z pieczątką księdza, po jednym dla każdego z rodziców. Przecież to jest jakaś paranoja - pomstuje Agnieszka. I od razu dodaje: - Po moim trupie pójdę do spowiedzi. Nie wyobrażam sobie tego! A z drugiej strony nie umiałabym spojrzeć w oczy Idze, która nie zostałaby dopuszczona do komunii z powodu braku jakiegoś świstka.

Agnieszka jednak liczy, że ksiądz po pierwsze nie będzie egzekwował zaświadczeń, a po drugie większości rodziców dzieci z klasy Igi pomysł z ich obowiązkową spowiedzią też się nie podoba. - W razie czego zbuntujemy się większą grupą. A jeśli okazało by się, że to warunek nie do przeskoczenia, mam dwa wyjścia - mówi Agnieszka.

- Albo pójdę do tej spowiedzi i po prostu nakłamię w grzechach ograniczając się do przeklinania i niepójścia do kościoła, czyli nieszczerze ją odbębnię tylko po to, by mieć ten cholerny podpis, albo pójdę do dominikanów lub jezuitów i powiem tym razem szczerze, z jaką sprawą przyszłam.

4. Przede wszystkim posłuchać dziecka

Agnieszka i Wojtek wcześniej nie rozmawiali o wychowaniu dzieci w kontekście wiary i religii. - Może to był błąd - zastanawia się Wojtek. - Ale nigdy sprawy Kościoła nas nie poróżniły. Moim zdaniem Agnieszka ostatnio się zradykalizowała, zwłaszcza po doniesieniach o powszechności pedofilii w Kościele i stąd ta jej niechęć do zajmowania się komunią Igi.

- Może się zradykalizowałam, ale Wojtek stał się zagorzałym katolikiem zupełnie niedawno. Przez lata miałam wrażenie, że kwestiom wiary nie poświęcał nawet minuty miesięcznie - dodaje sarkastycznie Agnieszka.

Zdaniem psycholożki i terapeutki Agnieszki Paczkowskiej kwestia wiary, religii to rzeczy fundamentalne. To coś, co ludzie wnoszą do związku i trudno z tym dyskutować, bo to kwestia zasad. - Jeśli partnerzy przed ślubem, w czasie narzeczeństwa nie rozmawiali o sprawach zasadniczych, o świecie wartości, a do niego zapewne należą wiara i religia, to teraz rzeczywiście mogą mieć problem. Bo okazuje się, że na istotną sprawę patrzą w zupełnie inny sposób - tłumaczy terapeutka.

I radzi, by w takiej sytuacji przede wszystkim oprzeć się na tym, co czuje dziecko, na tym, czego chce ono samo. - Warto pamiętać, że w tej sytuacji, jakże trudnej dla małżonków, to nie oni są najważniejsi, ale ich córka. Jaki ona ma do tego stosunek? Idzie do komunii, bo chce, czy może dlatego, że inne dzieci też to robią? Myślę, że jeśli porozmawiają z dzieckiem i ustalą, co dla niego jest ważne, będzie im łatwiej podejmować decyzje.

W opinii terapeutki małżeństwa, w których świat wartości jest tak radykalnie podzielony, powinny poszukać rozwiązania, które jest akceptowalne przez obie strony. - Jeśli ksiądz, który ma udzielać dziecku pierwszej komunii kompletnie nam nie odpowiada, poszukajmy takiego, który budzi nasze zaufanie i sympatię - radzi Agnieszka Paczkowska.

- Jeśli zasady panujące w naszej parafii zupełnie nam nie odpowiadają, może warto znaleźć taką, gdzie wiernych zachęca się do przychodzenia do kościoła bez obowiązku podpisywania karteczek. Myślę, że sytuacje poprawiłby też podział obowiązków między rodziców, jeśli chodzi o przygotowania dziecka do komunii. Jeśli tym zadaniem obarcza się tylko jednego z rodziców, na dodatek tego niewierzącego, to trudno mu się dziwić, że się buntuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze