Koronawirus. Władze Norwegii martwią się, że przez epidemię trudniej będzie walczyć z przemocą domową
W norweskim systemie przeciwdziałania przemocy domowej ważnym elementem są szkoły. Odpowiednio przeszkoleni nauczyciele są wyczuleni na pierwsze oznaki tego, że w domach ich podopiecznych może dziać się coś niepokojącego. Przez epidemię koronawirusa ten system może nie działać prawidłowo.
1. Zamknięte szkoły w Norwegii
Ze względu na epidemię koronawirusa w Norwegii wprowadzono szereg obostrzeń, których celem jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2. Niektóre gminy nie czekały na ogólnokrajowe rozporządzenie rządowe i już wcześniej zamknęły placówki użyteczności publicznej. Od 12 marca w całym królestwie zamknięte są przedszkola, szkoły, a także uniwersytety.
Zobacz także: Nowy trend wśród instarodziców. "Moja pierwsza pandemia"
Okazało się, że problem prowadzenia zajęć edukacyjnych nie jest jedynym, z którym muszą się obecnie zmierzyć tamtejsze władze. Pozostaje jeszcze problem przemocy domowej, który został pozbawiony pierwszej instancji zapobiegania.
2. Przemoc domowa
Na problem zwrócili uwagę lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala w Oslo. Zauważyli oni bowiem, że przed wprowadzeniem obostrzeń dotyczących przemieszczania się, odnotowywali każdego tygodnia 10-15 przypadków dzieci, które trafiały na oddziały pediatryczne z objawami pobicia. Po tym, jak władze zamknęły szkoły, odsetek ten zmalał do zaledwie jednego dziecka tygodniowo.
Zobacz także: Koronawirus a ciąża
Problem nie dotyczy wyłącznie stolicy Norwegii. Podobne dane zgłaszają również lekarze z pozostałych regionów królestwa. Na alarm biją również pediatrzy z północy kraju. Doktor Elin Drivenes z regionu Nord-Norge, w wywiadzie udzielonym tamtejszemu portalowi NRK zwraca uwagę, że w takich warunkach będzie znacznie trudniej o dowody w sprawach przemocy domowej. Kobieta każdego tygodnia przygotowywała policji opisy od trzech do dwunastu przypadków pobitych dzieci. W ostatnim tygodniu nie przygotowała ani jednego.
3. Ofiara przemocy domowej
Lekarze zwracają uwagę również na to, że dzieci, które do nich trafiają do zaledwie wierzchołek góry lodowej. To już najpoważniejsze przypadki, które do szpitala trafiają dzięki odwadze kogoś z rodziny, wezwaniu nauczyciela lub strachu sprawcy, który boi się, że tym razem posunął się za daleko.
Norwescy specjaliści chcą zwrócić uwagę na problem, który teraz dość łatwo przeoczyć. Wszyscy martwią się o chorych, a także o kwestie ekonomiczne w wielu krajach na świecie. Ich zdaniem to również czas, w którym należy się również zainteresować problemami rodzinnymi.
Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.