W ciele tej kobiety przez ponad 40 lat rozwijał się płód jej bliźniaka
Od pewnego czasu czuła, że coś jest nie tak. Wybierając się do ginekologa, z pewnością nie zakładała jednak tak dramatycznego scenariusza. Słowa wypowiedziane przez lekarza przewróciły jej świat do góry nogami. Brytyjka nadal nie może uwierzyć, że spotkało to właśnie ją.
Jenny Kavanagh, logistyk z Twickenham w południowym Londynie, jest szczęśliwą matką dwójki dzieci. Jak sama przyznaje, w przeszłości niezbyt często odwiedzała ginekologa. Nie czuła takiej potrzeby, obydwie jej ciąże przebiegały bez zarzutu. Jednak od dłuższego czasu zmagała się z bolesnym miesiączkowaniem. Sądząc, że za dolegliwości odpowiada założona przed laty wkładka domaciczna, zdecydowała się na wizytę. W najgorszych snach nie przypuszczała, że przyczyna jej problemów będzie inna. Wyniki badania USG zleconego przez specjalistę sprawiły, że poczuła się, jak na planie mrocznego horroru.
Okazało się, że w lewym jajniku kobiety znajduje się trudna do zidentyfikowania masa o średnicy 10 centymetrów. Niezbędna była natychmiastowa operacja – lekarze obawiali się, że dojdzie do pęknięcia, które zagrozi życiu Brytyjki. Uspokajali ją, mówiąc, że z dużym prawdopodobieństwem nie jest to nowotwór – raczej zwykła torbiel. Kavanagh miała jednak złe przeczucia.
- Myślałam o najgorszym. Poradzono mi poddać się operacji, gdyż narośl może mnie zabić - wspomina.
11 dni później, po wykonaniu wszystkich potrzebnych badań, kobieta trafiła na stół operacyjny. Kilka sprawnych cięć skalpela odsłoniło druzgocącą prawdę.
Okazało się, że od 45 lat nosiła w sobie płód własnego bliźniaka. Niedowierzanie mieszało się z przerażeniem. Lekarze zrobili zdjęcie, by kobieta mogła na własne oczy zobaczyć, co przez lata rozwijało się w jej łonie.
- Fakt, że miał długie, czarne włosy – tak, jak ja – twarz, zawiązek zęba oraz oka, nie pozostawiał złudzeń. Trudno opisać, co czułam. Byłam zszokowana i przestraszona. Czułam się tak, jakby wewnątrz mnie był obcy.
Zlepek komórek macierzystych przez lata nie przestawał rosnąć, ale ściany jajnika chroniły go przed rozerwaniem. Im bardziej zwiększał swoje rozmiary, tym poważniejsze stawało się jednak zagrożenie krwotokiem.
- Próbuję o tym nie myśleć, nie chcę, żeby mnie to przygnębiało. Staram się pamiętać, że płód nie miał serca ani mózgu, że lekarze musieli go usunąć, bo w przeciwnym razie źle by się to dla mnie skończyło – mówi Jenny.
Kobieta jest szczęśliwa, że żyje, chociaż trudno jej całkowicie wyzbyć się myśli o nienarodzonym bliźniaku. Zwłaszcza, że w pewnym sensie towarzyszył jej przez całe życie.
Ciąża bliźniacza to wielkie wyzwanie. Masz ją za sobą? Podziel się swoimi doświadczeniami. Dołącz do dyskusji naszych użytkowniczek.