Kłótnia o telewizor. Sprawdzamy, co dzieci naprawdę robią w przedszkolu
Uważasz, że telewizor w sali przedszkolnej to wymysł, zbędny element i rzecz niepotrzebna? Jestem tego samego zdania. Niestety, placówki montują monitory na ścianach coraz częściej. Tłumaczą, że to znak nowoczesności. Rodzice twierdzą co innego.
"Posyłasz dziecko do przedszkola, na starcie przygody jesteś zapewniany, że będzie ono aktywnie spędzało czas. A potem okazuje się, że w salach są montowane telewizory, także w tych dla trzylatków. Jak się czujesz?" - pisze w liście do redakcji Aneta.
"Tak było w przedszkolu (samorządowym), do którego chodzi moja córka. Pewnego dnia, gdy przyprowadziłam ją rano, na korytarzu stały 3 czy 4 ogromne pudła. W środku były telewizory. Później dowiedziałam się, że urządzenia są bardzo nowoczesne, w technologii LED, z doskonałym systemem dźwiękowym, dostępem do internetu i czytnikami USB. Podobno nie mają służyć do częstego oglądania bajek, ale być pomocą dla nauczycielek w prowadzeniu zajęć" – czytamy w liście do redakcji.
Zobacz materiały na temat dzieci, które cieszą się popularnością:
Aneta relacjonuje dalej, że temat został poruszony w czasie późniejszego zebrania z rodzicami. Wychowawczynie zapewniały, że bajki będą oglądane raz dziennie, w minimalnej liczbie. I tego się trzymają.
"Ale ja mimo wszystko czuję niesmak. Wysyłam dziecko do przedszkola, by mogło miło spędzić czas, bawić się, uczyć, socjalizować. Po co te bajki w tym miejscu? Jaki jest ich cel? Kto je wybiera i kto mi zapewni, że nie ma w nich np. przemocy?" - pyta kobieta. I dodaje, że rozmowy z wychowawczyniami wcale jej nie uspokoiły.
1. Głos rodziców
Dla wielu rodziców obecność telewizora w sali przedszkolnej jest nieporozumieniem. Twierdzą, że dzieciaki nie po to chodzą do placówki, by oglądać bajki. Są zdania, że zgodnie z podstawą programową wychowania przedszkolnego, przez te ustawowe 5 godzin, można przecież zorganizować im fascynujące zajęcia. Później, kiedy dzieci mają czas wolny na zabawę, również można zaproponować im o wiele ciekawsze zajęcia.
Trzy-, cztero-, czy pięciolatki są przecież żądne poznawania świata. Każda nowa informacja to dla nich odkrycie. Każde wyjście na spacer może łączyć się z nowym doświadczeniem. Uważam, że telewizor powinien w ich życiu gościć rzadko, może wieczorem, dla relaksu po całym dniu biegania, skakania i pożytkowania energii.
Ilu jednak rodziców, tyle opinii. Dlatego postanowiłam o zdanie zapytać inne mamy.
"Jakbym chciała, żeby dziecko siedziało przed telewizorem, to mogłabym to załatwić bez płacenia czesnego za przedszkole" - pisze Małgorzata.
"W przedszkolu u mojego syna tv nie ma, ale wiem, że puszczają bajki ze smartfona. Któregoś dnia przyjechałam za wcześnie, dzieci oglądały jakiś filmik. Syn zrobił aferę, bo chciał ogladać, ja nie mogłam czekać (starsze dziecko do odebrania w innym miejscu). Wtedy nauczycielka pokazała mi, o co chodzi. Myślę o zmianie przedszkola" - opowiada Paulina.
"U nas w przedszkolu jest. Byłam ostatnio z prośbą, żeby nie puszczano dzieciom bajek. Oczywiście pani się zgodziła, ale zastrzegła, że są rodzice, którzy wręcz się tego domagają. Poprosiła, żebym ewentualnie przyniosła swoje bajki. I tak zrobiłam. Nie nadużywają tego na szczęście, więc nie mam pretensji - pisze Kaśka.
"Jestem w szoku, że takie rzeczy się dzieją. Mojego synka przedszkole czeka od następnego września, nawet bym nie wpadła na to, żeby pytać czy jest tv! - denerwuje się Angelika.
"A mnie tv nie przeszkadza. Nic się dziecku nie stanie, jeśli raz dziennie obejrzy bajkę. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem" - oponuje natomiast Weronika.
Tego samego zdania jest Magda. Twierdzi, że dzieci muszą powoli przyzwyczajać się do nowych mediów, bo później zostaną z ręką w nocniku. Owszem, nadmiar nie jest wskazany, ale od czasu do czasu - jej zdaniem - czemu nie? U jej synów w przedszkolu jest telewizor, włączany sporadycznie i w ostateczności. - Nie dajmy się zwariować - podsumowuje.
2. Co na to nauczyciele?
Zdanie rodziców to jedna sprawa. Jak do obecności telewizora w sali przedszkolnej podchodzą sami nauczyciele?
- Pracuję z dziećmi 15 lat. I kompletnie nie rozumiem telewizora w przedszkolu. Przecież można robić tyle ciekawych rzeczy. Nawet jesli jest mi ciężko czasem, nawet jak chcę w "świętym spokoju" wypić kawę, to wystarczy dać dzieciom kilo ryżu i kubeczki i one mają zabawę, a ja mogę odpocząć - mówi Kamila, wychowawczyni w jednym z prywatnych przedszkoli w Gdańsku.
- U mnie w placówce jest rzutnik i w sytuacjach, kiedy jest mało dzieci i grupy są łączone, czasami dzieciom puszczamy bajki. W tym roku póki co 3 razy. To jest, moim zdaniem, całkiem w porządku wynik. I przy takiej częstotliwości można zapanować nad tym, co dzieci oglądają. Bajki na co dzień w przedszkolu - po co? Naprawdę, dzieciaki mają tam i tak dużo do roboty - mówi Ewelina, terapeutka w przedszkolu w Zamościu.
Z drugiej jednak strony, wychowawcy tłumaczą, że telewizor może być wykorzystywany do takich zajęć, które tego wymagają. - Bo jak np. pokazać dzieciom kosmos? Możemy to zrobić poprzez zabawę, ale film o tym też będzie ciekawy. Tym bardziej, że np. w naszych okolicach nie ma obserwatorium astronomicznego - wyjaśnia Bożena, która od 12 lat pracuje w przedszkolu. Śmiało i pewnie mówi o tym, że ekran do tej pracy wykorzystuje, ale zastrzega, że robi to, gdy dzieci mają ok. 5-6 lat. Wcześniej posiłkuje się zabawą.
3. Telewizor - zdobycz cywilizacji czy zagrożenie
Obecność telewizora w przedszkolu w dużej mierze zależy od podejścia do nauczania. Placówki, które swoją metodykę opierają na konkretnych podejściach np. Montessori (polega na pracy nad wszechstronnym rozwojem dziecka w nawiązaniu do natury i tradycji, z wykorzystaniem zabawy). Tam telewizor uważają za rzecz zbędną i niepożyteczną.
- Zwykle takie oglądanie telewizji występuje zamiast np. zajęć świetlicowych lub kosztem wyjścia na plac zabaw podczas gorszej pogody. Zdecydowanie wolę, aby zamiast oglądania telewizji podczas deszczu dzieci poskakały po kałużach, oczywiście odpowiednio ubrane. Daje to o wiele więcej frajdy - mówi Anna Pariaszewska z przedszkola "Mądre Główki" w Warszawie.
Jej zdaniem, wartościowe programy telewizyjne, które mogą uczyć dzieci i poszerzać ich wiedzę, powinny być oglądane wspólnie z dorosłymi, a następnie omawiane. Chodzi o to, by dzieci miały możliwość wyrażenia swoich odczuć i wrażeń.
Inną kwestią jest też wpływ oglądania telewizora na naukę wzorców zachowania i zdrowie. - Po pierwsze, dzieciom psuje się wzrok. Wpatrywanie się w telewizor rozleniwia niektóre mięśnie oka. Spoglądanie w jeden punkt, w tym przypadku na płaski ekran sprawia, że przestają one pracować. Robią to najlepiej wtedy, gdy dziecko spogląda na różne odległości - wyjaśnia dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy.
- Poza tym, patrzenie w monitor sprzyja uwadze mimowolnej, czyli takiej, której dziecko nie kontroluje. Tymczasem cały proces rozwoju dąży przecież do nauki uwagi dowolnej, czyli kształtowania zamierzonej koncentracji uwagi. Na tym później będzie opierał się proces edukacji - podkreśla ekspertka. - Jeśli więc mamy pozwalać na oglądanie przez dziecko bajek czy programów, wybierajmy te, które mają przekaz informacyjny - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.