Szczepienia. Medycyna oparta na "bajaniach"
Tysiące komentarzy pod artykułami, setki, czasem ostrych, wpisów na portalach społecznościowych i bójka dwóch radnych w Olsztynie - oto jakie emocje wywołują szczepienia. Dlaczego właśnie ta procedura medyczna, to dziś w świecie zachodnim temat numer jeden dyskusji o zdrowiu?
1. Ujemny efekt skuteczności
Szczepionki ratują życie. Ci, którzy wątpią w prawdziwość tego stwierdzenia, powinni zagłębić się w statystki WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) dotyczące na przykład odry. Według informacji opublikowanych pod koniec 2016 roku, dzięki szczepieniom przeciwko tej chorobie uratowano 20 milionów ludzi w ciągu ostatnich 15 lat.
Skalę problemu chorób, z którymi nie mamy już w Polsce do czynienia, a na świecie zbierają śmiertelne żniwo, pokazuje akcja zaszczepienia prawie 116 milionów dzieci przeciwko polio, którą w 13 afrykańskich krajach prowadzi WHO od początku roku 2017. Będzie to największe tego typu przedsięwzięcie organizowane przez tę międzynarodową organizację, którego celem jest całkowite zwalczenie wirusa w Afryce.
Bieda, a co za tym idzie brak dostępu do podstawowej opieki medycznej oraz profilaktyki, najboleśniej dotyka najmłodszych. W krajach zmagających się z poważnymi problemami ekonomicznymi, matki, widząc cierpienie chorych i okaleczonych dzieci, nie mają wątpliwości, że szczepienia są szansą na uniknięcie zachorowania na groźne choroby zakaźne. Dlaczego więc w krajach Zachodu są środowiska, które wątpią w skuteczność szczepień i sens ich podawania dzieciom?
- Szczepionki padły ofiarą własnego skutecznego działania – dzięki nim wyeliminowano bądź znacznie ograniczono groźne choroby, więc ludzie, nie widząc ich wokół nie doceniają znaczenia szczepień - twierdzi w doktor Ewa Augustynowicz z Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
Właśnie w braku bezpośredniego doświadczenia z tragicznymi skutkami chorób należy szukać genezy postulatów zaprzestania szczepień przeciwko polio i gruźlicy w Polsce. Ci jednak, którzy zgłaszają takie rozwiązania zdają się zapominać, iż wirusy swobodnie podróżują wraz z ludźmi po świecie i osoby chore mogą bez większego problemu przyjechać do Polski. Przed zachorowaniem chroni nas wtedy jedynie wysoka wyszczepialność przeciwko dawnej chorobie.
2. Fake news i post-prawda na topie
Post-prawda według słownika oksfordzkiego, to słowo 2016 roku. Opisuje ono świat, w którym prywatne opinie stają się faktami, zaś próba ich weryfikacji przez osoby trzecie kończy się oskarżeniem o ograniczanie wolności słowa.
Prowadzi to niechybnie do zatarcia granic między prawdą a opinią, czego emanacją są między innymi tak zwane "fake news", czyli po prostu fałszywe wiadomości. I choć, jak twierdzi etyk, profesor Zbigniew Szawarski, ruchy anty-szczepionkowe towarzyszą szczepieniom od początku czyli od ponad dwustu lat, to zdają się one wyjątkowo dobrze odnajdywać właśnie w nurcie post-prawdy.
Dla ruchów anty-szczepionkowych działających współcześnie charakterystyczne są nieustające próby wpisania swoich – opartych na emocjach – spostrzeżeń i strachów w język nauki. Jak dotąd, bezskutecznie.
To musisz wiedzieć:
- Nauka, szczególnie ta, która opiera się na szeroko zakrojonych badaniach klinicznych, wymaga dużego, wieloletniego zaangażowania, obiektywizmu oraz teoretycznych podstaw, czerpiących z pozytywistycznych idei metodologii nauki.
Trudno zatem zestawiać wieloletnie badania kliniczne, którym poddawane są szczepionki tak, by były jak najbardziej skuteczne, a przy tym bezpieczne dla pacjentów, prowadzone przez najlepsze instytucje medyczne i biotechnologiczne pod auspicjami WHO z przypuszczeniami i plotkami, na których bazują anty-szczepionkowcy i którymi karmią swój strach - wyjaśnia doktor Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
3. Blaski i cienie demokratyzacji wiedzy
Termin "evidence-based medicine" nie ma w języku polskim dobrego odpowiednika, ale można go przetłumaczyć jako "medycyna oparta na dowodach naukowych, faktach lub badaniach". Przeciwieństwem racjonalnego, naukowego podejścia jest "emotion-based medicine", czyli medycyna oparta na emocjach, czynnikach nieracjonalnych, opiniach Google doktora.
Na określenie tego trendu można więc zaproponować termin "medycyna oparta na bajaniach". Takie określenie nie ma na celu dyskredytowania lub wyśmiewania zatroskanych rodziców szukających informacji na temat zdrowia w internecie, ale uczulenie na fakt, iż na lęku rodziców o dziecko niektórzy, podając łatwe recepty oraz szarlatańskie rozwiązania, mogą zbijać kapitał, nie tylko finansowy.
Umysł ludzki szuka w świecie powtarzalnych, racjonalnych schematów nawet tam, gdzie nie ma żadnych prawidłowości. Właśnie w tę tendencję wpisują się twórcy i propagatorzy teorii spiskowych oraz tak zwanych mitów miejskich, zarówno tych dotyczących czarnej wołgi, jak i big-pharmy. Zjawisku między innymi pseudonauki poświęcił swoją pracę badawczą semiotyk kultury doktor Marcin Napiórkowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Problematyce tej na swoim blogu mitologiawspolczesna.pl zadedykował osobną zakładkę, w której można również znaleźć tekst poruszający problem popularnych mitów na temat szczepień. Doktor Napiórkowski analizuje książkę amerykańskiego dziennikarza, która dla wielu przeciwników szczepień stanowi wykładnię jedynej medycznej prawdy oraz niezbity dowód na spisek firm farmaceutycznych.
To musisz wiedzieć:
Wnikliwa lektura tej pozycji oraz biogramu jej autora jednak nie pozostawia złudzeń - to nie jest książka naukowa, a jedynie spis starannie wyselekcjonowanych i źle zinterpretowanych badań potwierdzających konkretną, z góry założoną, tezę.
Refleksja doktora Napiórkowskiego na temat pseudonauki nie jest zbyt optymistyczna: "Pseudonauka dlatego często pokonuje naukę w walce o masową publiczność, bo obiecuje nam świat, w którym wszyscy mogą zrozumieć wszystko. (…) Pseudonauka jest więc demokratyczna w sensie dosłownym. Nie każda demokratyzacja przynosi jednak dobre skutki".
Jeśli obalanie mitów przy pomocy dowodów naukowych już nie wystarcza, to jak rozmawiać o szczepieniach, aby ludzie, którzy stoją przed decyzją szczepić czy nie, zdecydowali się na działanie racjonalne, obarczone mniejszym ryzykiem i po prostu zaszczepili dziecko lub siebie? Jak przekonać rodziców, którzy nie wiedzą, komu mają zaufać?
Izabela Filc-Redlińska, dziennikarka i autorka książki "Szczepionki. Nie daj się zwariować" radzi, aby "(…) przede wszystkim ich słuchać, i robić to uważnie. To najlepszy sposób, aby dowiedzieć się, co jest rzeczywistym źródłem wątpliwości i pomóc je rozwiać. W takiej rozmowie nie może zabraknąć empatii, bo przecież **każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i trzeba o tym pamiętać.
Nie radzę straszyć (np. śmiertelną chorobą, jeśli dziecko nie zostanie zaszczepione), a na pewno nie wolno obrażać** (np. mówiąc, że nie szczepią się tylko ludzie, którym brakuje piątej klepki), bo w ten sposób można łatwo do siebie zniechęcić i uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego (jeśli np. chcemy przekonać rodzica do zaszczepienia dziecka).
Warto natomiast wykazać się cierpliwością, służyć rzetelną informacją, a nade wszystko stworzyć atmosferę sprzyjającą budowaniu wzajemnego zaufania".