Skąd igły i żyletki w cukierkach? Winny może być trend z TikToka
Tuż po tegorocznym Halloween w mediach społecznościowych jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się liczne zdjęcia przedstawiające zebrane tego dnia przez dzieci cukierki nafaszerowane ostrymi przedmiotami: igłami, gwoździami, żyletkami czy ostrzami. Okazuje się, że niebezpieczne przedmioty do cukierków mogły wkładać… dzieci.
1. Trend z TikToka
Świętowanie Halloween staje się w Polsce coraz popularniejsze. Dzieci chodzą tego dnia po domach i w ramach powiedzenia "cukierek albo psikus" proszą o słodycze.
Ten rok obfitował jednak w sytuacje potencjalnie bardzo niebezpieczne - wiele dzieci dostało tego dnia cukierki wypełnione igłami, ostrzami z temperówek lub żyletkami, o czym świadczą liczne zdjęcia publikowane w mediach społecznościowych przez bulwersowanych rodziców.
Akcja wydawała się być zakrojona na szeroką skalę, ponieważ słodycze nafaszerowane ostrymi przedmiotami odkrywano w różnych miastach Polski. Kto i dlaczego chciał zaszkodzić dzieciom?
Początkowo sądzono, że może to być efekt niechęci wobec Halloween, które ma w naszym kraju spore grono zajadłych przeciwników. Policja podejrzewała, że mamy do czynienia nie z poczynaniami wąskiej grupy osób, lecz działaniem zakrojonym na szeroką skalę.
Okazuje się jednak, że "trucie dzieci w Halloween było już we wrześniu 'trendem' na TikToku", o czym alarmuje Kinga Szostko z organizacji "Bezpieczne Dziecko".
Zdaniem ekspertki na TikToku znajduje się ponad 3500 postów, "w których dzieci chwalą się innym dzieciom, co włożą im do słodyczy", a w nagraniach wykorzystano piosenkę z kreskówki Sponge Bob "Panie Krab ja mam pomysł".
2. Denaturat i domestos w cukierkach
Co młodzi ludzie planowali włożyć do słodyczy? Pomysły były wręcz nieograniczone: od żyletek i igieł, przez haczyki wędkarskie, kamienie i granulki do udrażniania rur aż do fenantylu, spermy, podpałki do kominków, kapsułek do zmywarki, domestosu czy denaturatu.
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości ma informacje, które profile zamieściły filmy nawiązujące do niebezpiecznego trendu.
- Trudno powiedzieć i udowodnić czy rzeczywiście było tak, że do cukierka ktoś coś włożył, czy robią to same dzieci, a potem filmują, żeby zyskać poklask i popularność - przekazali policjanci.
Służby zapowiedziały monitoring mediów. Być może okaże się, że "żartownisie" zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl