Wziął udział w popularnym wyzwaniu. Jego mózg przestał pracować
W Wielkiej Brytanii od kilku miesięcy trwał głośny spór prawny, który dotyczył zasadności podtrzymywania przy życiu 12-letniego Archiego Battersbee, który doznał poważnego uszkodzenia mózgu. Sąd Najwyższy w Londynie orzekł właśnie, że lekarze mogą odłączyć chłopca od aparatury i będzie to zgodne z prawem. Rodzice chłopca odwołali się od tej decyzji.
1. Sąd najwyższy zezwala na odłączenie dziecka od aparatury
Nieprzytomnego chłopca znalazła w ich domu w Southend w południowo-wschodniej Anglii w dniu 7 kwietnia jego matka. Jak przypuszcza Hollie Dance, brał on udział w prowadzonym w mediach społecznościowych wyzwaniu polegającym na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu. Został przewieziony do Royal London Hospital, ale od tamtego czasu nie odzyskał przytomności.
W drugiej połowie maja, po uzyskaniu zgody sądu, lekarze przeprowadzili serię testów, z których wynika, że chłopiec ma uszkodzony pień mózgu. Na podstawie tych badań na początku czerwca wysoki trybunał uznał, że wobec śmierci mózgu, w najlepszym interesie chłopca jest zaprzestanie dalszego utrzymywania go przy życiu. Rodzice Archiego odwołali się od tej decyzji i sąd apelacyjny zdecydował, że wysoki trybunał powinien jeszcze raz rozważyć, jakie rozwiązanie jest w najlepszym interesie chłopca.
2. Aparatura "służy jedynie przeciąganiu śmierci, nie jest w stanie przedłużyć życia"
W piątek sąd podtrzymał poprzednią decyzję, orzekając, że lekarze mogą zgodnie z prawem zakończyć podtrzymywanie chłopca przy życiu. Sędzia Anthony Hayden powiedział, że to, co przydarzyło Archiemu, jest "tragedią niezmierzonego wymiaru", ale dowody medyczne są "przekonujące i jednomyślne" i pokazują "ponury" obraz.
Według niego Archie doznał znaczącego urazu w wielu obszarach mózgu i nie odzyskał świadomości w żadnym momencie. Ocenił, że kontynuowanie leczenia byłoby "daremne".
"Służy jedynie przeciąganiu jego śmierci, podczas gdy nie jest w stanie przedłużyć jego życia" - powiedział sędzia.
Rodzice chłopca, którzy już wcześniej prowadzili kampanię na rzecz kontynuacji leczenia ich syna, zapowiedzieli, że będą próbować się odwoływać od wydanej decyzji. Jak wskazują, serce ich syna wciąż bije i potrzebuje on więcej czasu.
PAP