Rola dotyku u dzieci chorych na AZS
Dzieci z problemem atopowego zapalenia skóry doświadczają często odrzucenia, również ze strony najbliższej rodziny.
Bliskość fizyczna jest dla dziecka bardzo ważna. Dotyk to przecież niezwykle istotne doznanie. Dla noworodka to jedyny sygnał, jaki jest w stanie poprawnie zinterpretować.
Rolę dotyku dostrzeżono już pewien czas temu, co wiąże się z upowszechnianiem kontaktu „skóra do skóry” chwilę po porodzie. Ciepło i zapach matki (lub ojca, gdy ciąża rozwiązywana jest operacyjnie) zapewniają nowo narodzonemu dziecku spokój i poczucie bezpieczeństwa.
1. Dotyk znaczy więcej niż słowa
Skóra to niezwykły organ. Nie tylko pełni funkcję obronną (zabezpiecza organizm przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych), ale też wysyła informacje o tym, co dzieje się z człowiekiem. Zmiany na skórze mogą manifestować chorobę, ale też zaburzenia psychiczne.
Wielu pacjentów z problemami skórnymi doświadcza problemu stygmatyzacji. Czują się odrzuceni przez społeczeństwo, nierówno traktowani. Dotyczy to również dzieci.
- Skóra w przypadku chorób dermatologicznych jest szorstka, uwidocznić się na niej może rumień. Mówiąc w skrócie, nie jest miła w dotyku i wygląda nieestetycznie – mówi prof. dr hab. n. med. Anna Zalewska-Janowska, specjalista dermatolog, alergolog oraz immunolog kliniczny, kierownik Ośrodka Psychodermatologii Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
I dodaje: Dziecko z atopowym zapaleniem skóry nie wpisuje się zatem w kanon piękna. Zauważmy przecież, ż w powszechnej opinii skóra niemowlęcia jest aksamitnie gładka i miękka.
- Zdarza się więc, że rodzice nie zapewniają dziecku z problemami skórnymi odpowiedniej dawki czułego dotyku – nie przytulają go, nie całują. To negatywnie wpływa nie tylko na jego chorobę, ale i rozwój.
Analitycy ze szkoły brytyjskiej (Fenichel, Winnicott, Anzieu) już kilka lat temu podkreślali zależność pomiędzy skórą a nieświadomością, co w pewnym stopniu tłumaczy związek pomiędzy chorobami dermatologicznymi a nieświadomymi konfliktami.
Donald W. Winnicott zauważył, że bodźce nieuświadamiane (potrzeba bliskości, kontaktu z drugim człowiekiem) są tak samo ważne jak te uświadamiane. W jednej ze swoich prac podjął rozważania na temat egzemy u dzieci.
W jego opinii problemy skórne we wczesnym dzieciństwie mogą wynikać z nieprawidłowej relacji panującej między matką a dzieckiem. To rodzi problemy emocjonalne, ale też nasila chorobę skóry.
2. Jak dziecko patrzy na swoje ciało?
Psychodermatolodzy zwracają uwagę na problem akceptacji swojej choroby. To szalenie istotny element terapii.
W jednym z wywiadów dr n.med. Cezary Żechowski, psychiatra i psychoterapeuta dzieci i młodzieży powiedział, że „ciało jest dzieckiem i dziecko jest ciałem”.
Dziecko traktuje siebie i swoje ciało bardzo naturalnie. Jeśli rodzice zapewniają mu poczucie bezpieczeństwa, czule dotykają (mimo widocznych na ciele zmian), dziecko w pełni siebie akceptuje. Jego leczenie przebiega sprawniej i łagodniej.
3. Bezwarunkowa miłość
Paradoksalnie schorzenie jakim jest atopowe zapalenie skóry sprzyja bliskości.
Istotną leczenia jest bowiem odbudowanie bariery naskórkowej. To zewnętrzna część naskórka, która pełni wiele istotnych funkcji, m.in. odpowiada za właściwe nawilżenie skóry i chroni przed wnikaniem do organizmu szkodliwych substancji i mikroorganizmów.
Gdy jest uszkodzona, staje się wysuszona, łatwiej również o rozwój stanu zapalnego. By temu zapobiec konieczne jest stosowanie odpowiednich preparatów.
- Emolienty powinny być nakładane na skórę co najmniej 2-3 razy dziennie. W przypadku dzieci, odpowiedzialni są za to rodzice. Nakładanie preparatu na skórę warto uczynić swego rodzaju rytuałem, zabawą mówi prof. dr hab. n. med. Anna Zalewska-Janowska.
- W ten sposób nie tylko realizujemy zalecenia lekarza, ale też delikatnie dotykamy dziecko, zapewniając mu tym samym poczucie bezpieczeństwa. Pokazujemy mu, że kochamy go takim, jakim jest i żadna zmiana skórna nie jest w stanie tego zmienić. Okazujemy dziecku w ten sposób swoją akceptację i miłość.
Gdy dziecko jest szczęśliwe i radosne, to nie tylko lepiej się rozwija, ale też sprawniej przebiega jego leczenie. Małemu pacjentowi obce jest bowiem poczucia odrzucenia, lubi siebie i akceptuje swoją chorobę od samego początku. To również pozytywnie wpływa na jego poczucie własnej wartości.