Rodzice zabrali dzieci z likwidowanej podstawówki. Teraz mają problem, by zapisać je do innych szkół
17 października rodzice dzieci uczęszczających do warszawskiej Niepublicznej Szkoły Podstawowej "EduArt" dowiedzieli się, że placówka z końcem listopada zostanie zamknięta. Chcieli zapisać pociechy do innych szkół. Jednak pojawił się problem.
1. Rodzice zabrali dzieci z likwidowanej podstawówki
O sprawie poinformował portal wyborcza.pl.
Niepubliczna Szkoła Podstawowa "EduArt" mieści się przy ul. Ostroroga na warszawskiej Woli. Prowadzi ją spółka z ograniczoną odpowiedzialnością o tej samej nazwie.
Placówka powstała dwa lata temu. Plan był ambitny. Szkoła miała być miejscem nauki w kameralnych klasach, bez ocen, z edukacją przez sztukę, dwoma językami obcymi od pierwszej klasy. Za taki standard trzeba było słono zapłacić. Czesne wynosiło 2,1 tys. zł miesięcznie plus opłaty za zajęcia dodatkowe i wpisowe.
Jednak z czasem coraz głośniej było słychać o problemach placówki. Brakowało nauczycieli, odeszła dyrektorka, potem pojawiła się wiadomość, że odchodzi wychowawczyni klasy pierwszej. Rodzice alarmowali, że program nie był realizowany.
17 października rodzice dowiedzieli się, że szkoła z końcem listopada będzie zamknięta, a umowy zostają im wypowiedziane. Opiekunowie musieli zacząć szukać dla swoich pociech nowych placówek.
I tu znowu pojawił się problem.
Okazuje się, że mimo iż dzieci nie chodzą już do "EduArt" - uczęszczają do innych placówek - nadal formalnie są jej uczniami.
- Uczniowie z dawnej klasy córki są w zawieszeniu. Chociaż rodzice nie posyłają ich już do "EduArt", w dokumentach ciągle formalnie są jej uczniami. Z tego, co wiem, na lekcje chodzi tam tylko kilkoro dzieci. Szkoła nie dopełniła formalności. Właścicielka nie odpisuje na e-maile, nie odbiera telefonu, nie mamy jak na nią wpłynąć. Na szczęście szkoły wiedzą, że to nie wina rodziców, i dzieci mogą uczęszczać na lekcje. Ale te szkoły mają przez tę sytuację problem z otrzymaniem pieniędzy za nowych uczniów - mówi w rozmowie z portalem wyborcza.pl. Jarek Ważny, tata pierwszoklasistki, muzyk Kultu.
2. Rodzice mają problem, by zapisać dzieci do innych szkół
Szkoła co miesiąc składa informację o liczbie uczniów do urzędu dzielnicy Wola, który wypłaca jej dotację.
- Pani dyrektor wykazała w listopadzie 21 uczniów, w tym trzech posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego - przekazał w rozmowie z portalem wyborcza.pl. rzecznik Woli Mateusz Witczyński.
Dodał, że po pierwszym sygnale od dyrektora placówki, która nie może zapisać przenoszonego ucznia, wezwano dyrekcję "EduArt" do korekty listy uczniów w systemie.
- Dokonanie korekty przez dyrekcję jest najszybszym sposobem na umożliwienie przenosin. Można to zrobić również na podstawie kontroli w placówce, jednak ta może się odbyć dopiero po 14 dniach od powiadomienia o zamiarze jej przeprowadzenia. Takie powiadomienie zostało już wysłane - poinformował Witczyński.
Dzielnica Wola po raz kolejny wystąpiła też do kuratorium oświaty o podjęcie pilnej kontroli w tej sprawie. Zawiadomili również sanepid ze względu na problem z ogrzewaniem, które nie działało. Szkoła była dogrzewana tzw. farelkami.
Jak sprawę komentują władze placówki?
Agnieszka Wojciechowska, właścicielka szkoły, tłumaczyła jej zamknięcie zatargiem z wynajmującym budynek. Sprawa jest w sądzie. Wojciechowska twierdzi, że wynajmujący miał rozpowszechniać "nieprawdziwe i naruszające dobra osobiste informacje o szkole 'EduArt' i jej właścicielach" Według właścicielki z tego powodu ponad cztery piąte rodziców zrezygnowało w październiku ze szkoły.
Dlaczego więc szkoła wykazała, że uczęszcza do niej 21 uczniów?
Wojciechowska twierdzi, że to wszystko przez to, że wypowiedzenia umów z października mają skutek na koniec listopada.
Właścicielka zapewnia, że komunikacja z rodzicami "odbywa się na bieżąco". Jednak jak podaje portal wyborcza.pl, na pytanie - ile dzieci faktycznie uczy się jeszcze w szkole - Wojciechowska nie odpowiedziała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl