Trwa ładowanie...

Walking to nowa pasja Roberta Korzeniowskiego. Co jeszcze lekkoatleta robi na sportowej emeryturze?

Robert Korzeniowski dzieli swoją pasję z żoną
Robert Korzeniowski dzieli swoją pasję z żoną (Instagram)

Robert Korzeniowski to najbardziej utytułowany polski sportowiec pod względem zdobytych tytułów mistrza olimpijskiego. Lekkoatleta, chodziarz, były rekordzista świata w chodzie sportowym, czterokrotny mistrz olimpijski, trzykrotny mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy. Na sportowej emeryturze też sobie nie odpuszcza. Co słychać u mistrza?

spis treści

1. Specerem przez życie

Razem z żoną propagujecie walking. Znając pana sukcesy, rozumiem ten wybór, ale czy dla pani Justyny walking też był tak oczywisty? Czy może pani powiedzieć, jak wyglądały początki? I jak zacząć, gdy nie ma się nic wspólnego ze sportem?

Moja żona zawsze żyła sportem, realizując przeróżne pasje – od jazdy konnej, przez skoki spadochronowe, wspinaczkę ściankową, aż po płetwonurkowanie. Taką ją poznałem i początkowo zaproponowałem walking, jako trening uzupełniający dla pozostałych sportów. Justyna też sama poszukiwała aktywności, którą mogłaby uprawiać bez zaawansowanego sprzętu i wszędzie - nie tracąc czasu na dojazdy i wykorzystując każdą wolną przestrzeń w mocno napiętym planie dnia.

Zobacz film: "Przekarmianie dzieci"

Ponadto, od pewnego czasu moja żona borykała się z dolegliwościami kolana, których nabawiła się nieszczęśliwie lądując ze spadochronem. Na początku nie było mowy o planach startów w zawodach walkingowych czy innej bardziej wymagającej ścieżce rozwoju w tym kierunku. Jednak walking żona odkrywała krok po kroku, obserwując korzystne zmiany w strukturze mięśniowej swojego ciała, poprawiającą się z dnia na dzień wytrzymałość i możliwość elastycznego wyznaczania sobie celów.

Zobacz także: Korzeniowski: "Nie dopuściłem myśli, że choroba mnie ogranicza"

Walking to sport dla wszystkich? Czy pańskiej żonie łatwo było zacząć, bo ma predyspozycje sportowe?

Jak wspomniałem, Justyna żyje sportem, ale uważam, że walking może być prawdziwym odkryciem dla tych, którzy jak dotąd swój kontakt ze sportem ograniczyli do szkolnego WF. Zanim taka osoba wyruszy na trasę, zachęcam do obejrzenia na naszym kanale YouToube Walking Lovers czterech filmików na temat chodzenia, w których wspólnie z żoną wyjaśniamy, dla kogo jest dobre chodzenie i skąd wziął się chód sportowy oraz jaka jest technika chodzenia. Pokazujemy także, jak do niej się wdrożyć, gdzie trenować i jakie akcesoria zabrać ze sobą na trening.

Czyli jesteście takimi wirtualnymi trenerami?

Dokładnie, ale trening trzeba już zrealizować w realnej rzeczywistości i najlepiej zacząć gdzieś blisko domu. Ważne jest, by chodzić intensywnie, czyli - jak mawia mój zaprzyjaźniony doktor prof. Ernest Kuchar - by móc jeszcze rozmawiać, ale już nie być w stanie śpiewać.

Więc jak zacząć walking? Jak trenować i ile?

Na początku proponuję dystanse pomiędzy 6 a 8 km, co będzie odpowiadać około godzinnemu marszowi. Jeśli jednak mamy do czynienia z osobą o istotnej nadwadze, czy innych ograniczeniach zdrowotnych, to proponuję zacząć od codziennych 30-45 minutowych marszów o zmiennej intensywności np. naprzemiennie 5 minut szybkiego walkingu na 5 minut spaceru i tak na całym planowanym dystansie. Bardzo istotne jest, żeby trening robić regularnie i najlepiej o stałej porze. Trzeba dostosować go do naszego nowego rytmu dnia, w który wpisują się wszystkie nasze obowiązki życiowe i zawodowe. Wtedy poczujemy, że sport jest w nas, a nasze życie podlega pozytywnej transformacji.

Pandemia ograniczyła naszą aktywność i wielu z nas ma problem z dodatkowymi kilogramami. Walking pomoże je zrzucić?

Wszyscy borykamy się teraz ze spadkiem naszej aktywności, dlatego tym bardziej powinniśmy sobie wziąć do serca nowe zalecenia WHO, czyli co najmilej 12 tys. kroków dziennie lub 350 min aktywności tygodniowo, co przekłada się na 50 min ćwiczeń sportowych dziennie. Te wskazania są swoistym minimum, które warunkuje nasze biologiczne funkcjonowanie. Pracując zdalnie rzadziej zakładamy garnitury, czy inne eleganckie ubrania, które nam przypominały kiedyś o naszym dotychczasowym rozmiarze.

Nie wolno nam przechodzić do porządku dziennego nad z trudem dopinanym guzikiem, ani nad zadyszką, która pojawia się gdy szybciej chcemy wejść po schodach. Aktywność fizyczna często idzie w parze z wyższą świadomością dietetyczną, ale i sama rygorystycznie podejmowana dieta powinna zawsze właśnie aktywnością być wspierana. To system silnej współzależności, z której trzeba zdawać sobie sprawę, by wrócić na właściwą drogę.

Czy jest to sport dla wszystkich, np. czy jest bezpieczny dla kobiet po ciąży? Czy jednak ktoś nie powinien go uprawiać?

Nie znam przypadków przeciwwskazań do amatorskiego walkingu, chyba że zalecenie lekarskie mówi wprost o zakazie umiarkowanego wysiłku. Ruch jednak jest podstawą większości terapii i zaleca się go zarówno osobom z problemami krążeniowymi, cukrzycą, otyłością, astmą i pewnie można by tu wymienić wiele innych obciążeń zdrowotnych.

Chodzenie jest podstawą kompleksowej rehabilitacji ruchowej, a walking powinien być traktowany jako najbardziej ergonomiczna i bezpieczna dla aparatu ruchu forma treningu. Biomechaniczny charakter walkingu sprawia, że z uwagi na tylko minimalne wahania środka ciężkości na linii góra-dół jest wręcz idealnym sportem, który może być uprawiany do ostatnich tygodni ciąży i powinien stać się podstawowym sportem w trakcie powrotu do formy nawet tuż po urodzeniu dziecka. Efektywnie i efektownie można chodzić nawet z wózkiem.

Czy walking to nie tylko ćwiczenie ciała, ale też ducha? Hartuje nas? Jakie są zalety walkingu?

Zdecydowanie walking jest czymś więcej niż ćwiczeniem fizycznym. Jest to forma budowania równowagi życiowej w świecie pełnym napięć i ograniczeń. Walking jest świetną przestrzenią do zawierania lub pogłębiania relacji gdy trenujemy w grupie, tak jak robią to nasi klubowicze w RK Athletics, ale może to być też dobry sposób na budowanie wspólnych nawyków z naszymi najbliższymi członkami rodziny.

Kiedy trening staje się w końcu integralną częścią dnia, to nagle zauważamy, że mamy więcej pozytywnej energii, więcej cierpliwości, a nawet paradoksalnie więcej czasu na inne zajęcia. Bezdyskusyjne są korzyści zdrowotne, pojmowane jako zdrowie ciała i ducha w dowolnie wybranych i zgodnych z zapotrzebowaniem ćwiczącego proporcjach.

Prowadzicie z żoną wspólnie bloga “Walking Lovers”. Czy wspólna pasja pomaga, czy czasem przeszkadza w związku? Czy to może być lek na problemy między partnerami? A może każdy powinien mieć swoją własną przestrzeń i hobby?

Wspólne pasje bardzo łączą. Oczywiście każdy z nas powinien zachować swoją sferę prywatności, jednak jeśli tyko może, dosłownie i w przenośni, iść przez życie z najbliższą sobie osobą , to powinien dołożyć wszelkich starań, by tak właśnie robić. Mamy w życiu policzalną i ograniczoną ilość czasu, by być szczęśliwym. Lepiej zatem to szczęście mnożyć razem, niż dzielić na nieprzystające do siebie elementy.

Wiem, że nie jest to proste, ale wspólne chodzenie i życie w zgodzie z otaczającą nas naturą może być jednym z najważniejszych elementów łączących nas życiowo. Jeśli do tego dołożymy wspólną dbałość o dietę, planowanie weekendów czy wakacji, tak by były po walkingowej linii to koniec końców stworzymy tyle wspólnej przestrzeni, że ewentualne oddzielne zainteresowania nadadzą jej tylko dodatkowego kolorytu.

Czy możecie podać swoją receptę na zdrowie?

Lekarz może zapisać dowolny lek, który z czasem może zostać zastąpiony przez inny. Nic jednak nie zastąpi aktywności, która potrzebna nam jest na każdym etapie życia i w każdym stanie zdrowia. My postawiliśmy na walking, jako sport wiodący, ale i będący kluczem do dobrej formy pozwalającej w pełni korzystać nie tylko z innych sportów, ale po prostu z pełni życia. Sentencja obowiązująca jeszcze w starożytnym Rzymie –„In corpore sano anima sana” („W zdrowym ciele zdrowy duch”) jest teraz bardziej aktualna niż kiedykolwiek. Ruch, a przy tym dbałość o harmonię duszy i ciała są naszą receptą na zdrowie nie tylko fizyczne.

Nie mogę nie zapytać, jak pandemia wpłynęła na państwa życie. Co się zmieniło?

Oczywiście, że pandemia zmieniła nasze życie. Inaczej pracujemy, bo większość pracy wykonujemy zdalnie. Zdecydowanie mniej podróżujemy, a kontakty rodzinne i towarzyskie ograniczyliśmy do minimum. Więcej czasu spędzamy w gronie najbliższej rodziny i jeszcze większą wagę przykładamy do kwestii zdrowia oraz bezpieczeństwa.

Mamy też poczucie szczególnej misji społecznej prowadząc w warszawie klub posiadający licencję Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Nasi zawodnicy, dzięki temu, że trenują w strukturze formalnej mogą uprawiać sport i uczestniczyć w zawodach. Niesamowitym przeżyciem były dla nas klubowe codzienne treningi na feriach zimowych. Młodzież nie mogła wyjeżdżać na planowany wcześniej wypoczynek, więc przychodziła na nie codziennie z domu nie skarżąc się ani na wczesną porę, ani na niesprzyjającą nieraz pogodę. Mieliśmy, a właściwie wciąż mamy świadomość, że dla naszych klubowiczów jesteśmy oazą normalności w świecie który w niczym nie przypomina już tego sprzed roku. Pandemia uświadomiła nam jak bardzo ważną rolę pełni sport w życiu społeczeństwa. Właściwie postawiła przed nami nowe wyzwania, chociaż wątpiący we własne siły nazwali by je barierami. My jednak z każdym dniem mamy coraz więcej pomysłów i coraz silniejsze przekonanie, że warto budować jak najszerszą koalicję ludzi, którzy w aktywności fizycznej dostrzegają dużo wyższą wartość niż tę wyrażaną liczbą kilometrów czy spalonych przy okazji kilokalorii.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze