Trwa ładowanie...

"Wynik tomografii był dla nas szokiem". Przez trzy miesiące leczyli Frania na zapalenie płuc. Przegapili główny objaw raka

 Katarzyna Prus
23.07.2022 17:00
Chłopiec przyjmuje agresywną chemię, która jest dla niego wykańczająca
Chłopiec przyjmuje agresywną chemię, która jest dla niego wykańczająca (archiwum prywatne)

Dwuipółletni Franio Winiarczyk ma rozległy nowotwór mózgu i walczy o życie. Nie może samodzielnie chodzić, oddychać i mówić. Od kilku miesięcy jest skazany na agresywną chemioterapię, która wyniszcza mu organizm. Jedyną nadzieją dla chłopca jest operacja w Niemczech. - Zawsze był uśmiechniętym dzieckiem, teraz głównie płacze. Często nawet nie chce wracać do domu ze szpitala, bo chociaż tam ma kontakt z innymi dziećmi. To wszystko jest dla nas bardzo ciężkie - nie kryje emocji mama chłopca.

spis treści

1. Leczyli go na zapalenie płuc, a to był nowotwór

Franio trafił do szpitala na jesieni ubiegłego roku.

- Zdaniem lekarzy objawy wskazywały na zapalenie płuc i leczenie było skierowane tylko na to. Niepokojący był jednak fakt, że te symptomy nie ustępowały. Tak naprawdę leczenie niewiele mu pomagało - opowiada Aleksandra Kosyl, mama Franka.

Pojawił się też kolejny nietypowy objaw.

- Franio zaczął przechylać główkę na jedną stronę i tracił równowagę, nie mógł utrzymać się na nóżkach. Bardzo się tego wystraszyliśmy, bo zawsze był bardzo aktywnym dzieckiem, miał mnóstwo energii, dużo biegał - wspomina pani Aleksandra.

Neurolog, z którym się skonsultowali się rodzice nie stwierdził żadnej choroby neurologicznej, ale zlecił dodatkowe badania.

- Wynik tomografii komputerowej był dla nas szokiem - przyznaje mama chłopca.

Okazało się, że Franio ma rozległy nowotwór mózgu.

- Trudno uwierzyć, że przez trzy miesiące lekarze nie mogli tego zdiagnozować. Leczyli go na zapalenie płuc, zamiast pójść o krok dalej, wykluczyć inne choroby. Może już wtedy wykryto by guza w mózgu i można by rozpocząć terapię onkologiczną - zaznacza pani Aleksandra.

2. Agresywna chemioterapia wykańcza organizm chłopca

U chłopca zdiagnozowano nowotwór mózgu pierwszego stopnia, ale problemem jest jego lokalizacja.

- Guz jest bardzo rozlany: wychodzi z rdzenia mózgu, otacza go z zewnątrz, nacieka od konarów móżdżku aż do piątego kręgu szyjnego. Usłyszeliśmy, że takie położenie przekreśla operację, mimo że rak nie jest złośliwy - tłumaczy pani Aleksandra.

- Ponadto w takim przypadku konieczna jest bardziej agresywna chemioterapia, która powstrzymuje wzrost guza. Franio dostaje takie serie chemii, jakie stosuje się u pacjentów z nowotworem w czwartym stadium. To jest dla jego organizmu wykańczające - zaznacza mama chłopca.

Maluch przestał samodzielnie chodzić, jest bardzo osłabiony. Nie może już samodzielnie oddychać ze względu na obustronne porażenie fałdów głosowych. Konieczna była rurka tracheostomijna, która uniemożliwia mówienie.

Chemia, którą dostaje co trzy tygodnie, powoduje wiele skutków ubocznych. To między innymi wymioty, biegunki, bóle i zawroty głowy, szczękościski. Do tego dochodzą dreszcze, podrażnione śluzówki, gorączki, bóle kości i mięśni.

- Franio, który był zawsze uśmiechniętym dzieckiem, bardzo często płacze. Tęskni do innych dzieci. Często nawet nie chce wracać do domu ze szpitala, bo chociaż tam ma kontakt z rówieśnikami. To jest dla nas bardzo ciężkie. Nadal są momenty, że trudno mi to sobie poukładać - nie kryje emocji pani Aleksandra.

3. Nadzieja na operację

Nadzieją dla chłopca jest operacja w niemieckiej klinice w Tubingen.

- Operuje tam prof. Martin Schuhmann, neurochirurg, który specjalizuje się w najcięższych przypadkach nowotworów mózgu u dzieci. Konsultację z nim poleciła nam nasza Fundacja Zobacz Mnie, a rekomendacje wydał prof. Mohamed Abdelbaki z St. Louis Children’s Hospital w USA - wyjaśnia mama Franka.

- Jesteśmy już w kontakcie z niemiecką kliniką. Nawet, gdyby udało się wyciąć kawałek nowotworu, może zmniejszyłoby to objawy na tyle, że Franio wróciłby chociaż do samodzielnego oddychania. Niewykluczone jednak, że w przypadku tak rozległego nowotworu konieczne będą dodatkowe operacje ze względu na progresję guza - dodaje pani Aleksandra.

Chłopca czeka też rehabilitacja ruchowa i neurologopedyczna.

Chłopcu można pomóc wpłacając pieniądze na zbiórkę prowadzoną za pośrednictwem Fundacji Siepomaga lub biorąc udział w licytacji na Facebooku.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze