Po ataku w szkole trafił do szpitala. Dyrektor mówi o dolewaniu oliwy do ognia
W szkole podstawowej w Górkach (woj. wielkopolskie) uczniowie mieli napaść na 13-letniego Daniela. Według relacji mamy chłopca starsi uczniowie zaatakowali go w czasie przerwy, kiedy dzieci powinny być pod opieką nauczycieli. Dziecko trafiło do szpitala, a dyrektor zawiadomił policję dopiero kolejnego dnia, gdy nalegać na to miała matka.
1. 13-latek miał zostać pobity w szkole
Portal interia.pl opisał bulwersujące zdarzenie, do którego doszło 22 marca w wielkopolskich Górkach.
W szkole podstawowej miało dość - jak twierdzi mama - do pobicia 13-letniego chłopca. Uczeń miał zostać zaatakowany przez rok starszych chłopców na szkolnym korytarzu. Wszystko działo się podczas przerwy.
Lokalna policja zdarzenie nazwała "sprzeczką". Sprawa trafiła również do sądu rodzinnego.
Dziennikarzom portalu interia.pl udało się porozmawiać z Moniką Zduńczyk, matką chłopca. Ta twierdzi, że starsi chłopcy "uwzięli się" na jej syna. Z relacji matki wynika, że podczas bójki chłopiec miał dostać cios w brzuch, a następnie uderzyć głową o ławkę.
Chłopak wrócił do domu w złym stanie. Według relacji matki, kilka godzin później nagle osunął się, tracąc równowagę, a w karetce pogotowia dostał drgawek. Chłopak trafił do szpitala, gdzie spędził osiem dni. Przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Zduńczyk uważa, że szkoła nie zareagowała należycie na pobicie jej syna i będzie chciała "zamieść sprawę pod dywan".
Dzień po zdarzeniu mama chłopca spotkała się z dyrekcją placówki, by wspólnie obejrzeć nagranie z monitoringu. Dopiero wtedy wezwano policję. Zduńczyk przekazała, że dyrektor stwierdził, iż robi to "dla świętego spokoju".
2. Sprzeczne wersje zdarzeń
Dyrektor placówki Piotr Bugaj w rozmowie z dziennikarzami portalu interia.pl stwierdził, że taki incydent "nie powinien mieć w ogóle miejsca". Zaznaczył, że z powodu zajścia jest mu bardzo przykro i dodał, że atakiem na 13-letniego Daniela zajmuje się teraz policja.
- Poczekajmy do zakończenia dochodzenia, tam wszystko zostanie powiedziane - podkreślił w rozmowie z portalem.
Zdaniem Bugaja w pobiciu Daniela uczestniczył tylko jeden chłopak.
- Otrzymał naganę wychowawczą. Na koniec roku będzie miał obniżone sprawowanie - powiedział dyrektor.
Jednak jego słowa nie zgadzają się z wersją zdarzeń przedstawioną przez śledczych. Według policji w "sprzeczce" udział brali Daniel i dwóch 14-latków, z kolei w opinii mamy poszkodowanego było ich trzech.
Dyrektor w rozmowie z dziennikarzami nie odniósł się do tych sprzecznych ze sobą informacji.
- Nie będę zabierał w tej kwestii głosu, ponieważ nie jestem organem, który prowadzi dochodzenie - powiedział.
3. Dyrektor: Dlaczego mamy jeszcze dolewać oliwy do ognia?
Dyrektor Bugaj stwierdził, że szkoła w sprawie zastosowała "działania profilaktyczne".
- Były spotkania z policjantem na temat konsekwencji tego czynu, było spotkanie z rodzicami, pogadanki w klasach, także ze starszymi uczniami - przekazał.
Dziennikarze portalu interia.pl poruszyli również temat obecności nauczycieli na korytarzu w momencie, gdy Daniel miał został pobity.
- Byli na dyżurze - poinformował dyrektor.
Dodał, że "nie chce komentować dalej sprawy".
- Policja prowadzi dochodzenie. Poczekajmy. Dlaczego mamy jeszcze dolewać oliwy do ognia? - zakończył.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl