Piekło w szpitalu. Pielęgniarka oskarżona o zabójstwo 7 noworodków i usiłowanie zabójstwa 10
Gdy władze szpitala odnotowały niepokojący wzrost zgonów wśród noworodków, poprosiły policję o wszczęcie śledztwa. Zastanawiające było to, że wszystkie dzieci umierały z powodu niewydolności serca i płuc. Maluchy łączyło coś jeszcze. Opiekowała się nimi ta sama pielęgniarka.
1. Władze szpitala odnotowały niepokojący wzrost zgonów
Dochodzenie w szpitalu w Chester w Wielkiej Brytanii rozpoczęło się w maju 2017 roku. Dotyczyło niepokojąceg, bo aż 10 proc. wzrostu liczby zgonów wśród noworodków w okresie od marca 2015 roku do lipca 2016 roku. Sekcje wskazywały na niewydolność serca i płuc maluchów, jednak lekarze placówki medycznej nie byli w stanie powiedzieć, co za tym stało.
Już w 2018 roku śledczy wytypowali podejrzaną - obecnie 33-letnią Lucy Letby, pielęgniarkę z oddziału pediatrycznego. Dochodzenie wskazywało, że kobieta mogła podawać dzieciom insulinę, która prowadziła do gwałtownego spadku glukozy we krwi lub wstrzykiwać im do krwiobiegu powietrze.
- Dzieci, które wcale nie były w niestabilnym stanie, nagle doznawały pogorszenia. Czasami stan chorego dziecka, które było na etapie rekonwalescencji, nagle się pogarszał bez żadnego wyraźnego powodu - mówił podczas jednej z pierwszych rozpraw prokurator Nick Johnson.
- Mówimy o 17 przypadkach dzieci, które zmarły bądź ich stan się pogorszył, co nie było spowodowane naturalnymi czynnikami - powiedział prokurator Johnson.
- Wszystkie te przypadki były dziełem kobiety siedzącej na ławie oskarżonych. Kiedy konsultanci zbadali wzór leżący u podstaw niewyjaśnionych chorób i zgonów znaleźli jeden wspólny mianownik - obecność pielęgniarki z oddziału noworodkowego. Tą pielęgniarką była Lucy Letby - dodał.
2. Nie chciała pracować na oddziale ze zdrowymi dziećmi
Proces wciąż trwa, a brytyjskie media nie milkną. Na jaw wychodzą kolejne fakty. Dane pochodzące z komputera Letby wskazują, że obserwowała w mediach społecznościowych rodziców swoich małych ofiar, zanim atakowała.
Według śledczych, pielęgniarka wstrzyknęła noworodkowi, jednemu z trojaczków, śmiertelną dawkę powietrza mniej niż 24 godziny po tym, jak jego brat zmarł w podobnych okolicznościach. Jedna z biegłych w tej sprawie uważa, że "powietrze zostało wstrzyknięte do jego sondy nosowo-żołądkowej, co spowodowało początkową zapaść". Mimo trwającej 45 minut reanimacji niemowlę zmarło.
"Manchester Evening News" przywołuje zeznania starszej pielęgniarki Kathryn Percival-Calderbank, która twierdziła, że Letby bardzo zależało na pracy na intensywnej terapii. Gdy została przeniesiona na oddział dzieci, których stan jest dobry i kwalifikują się do wypisu, protestowała.
- Powiedziała, że to nudne i nie chce karmić dzieci. Chciała być na oddziale intensywnej terapii - mówiła niedawno Percival-Calderbank ławie przysięgłych.
Kobieta oskarżona jest o morderstwo siedmiu noworodków i próbę morderstwa dziesięciu. Letbe nie przyznaje się do żadnego z 22 zarzutów, które jej postawiono.
W wywiadzie dla gazety "Chester and District Standard" z 2013 roku pielęgniarka powiedziała, że opiekuje się dziećmi wymagającymi różnego poziomu wsparcia. Pracowała m.in. na oddziale jako studentka pielęgniarstwa podczas trzech lat studiów, zanim uzyskała kwalifikacje jako pielęgniarka dziecięca na University of Chester w 2011 roku. Po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę na oddziale.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl