Patodeweloperka na placu zabaw. "Brakuje jeszcze drutu kolczastego"
Plac zabaw jednego z krakowskich przedszkoli stał się przedmiotem dyskusji w mediach społecznościowych. Wszystko za sprawą zdjęć, które pokazały go z… nieatrakcyjnej strony. Internauci słusznie się oburzyli, widząc, w jakich warunkach mają bawić się dzieci. Uznali, że jest to świetny przykład "patodeweloperki". Jednak jak się okazuje, placyk z drugiej strony wygląda zdecydowanie lepiej. "Jak na warunki krakowskie, jest całkiem spory" – mówi właścicielka przedszkola.
1. Plac zabaw jak spacerniak
Media społecznościowe obiegły zdjęcia jednego z krakowskich placów zabaw. Widać na nich wąski, długi pas ziemi z jednej strony ogrodzony murem, z drugiej siatką. W tle natomiast majaczy się reszta placu, gdzie widać zjeżdżalnię i huśtawki.
"Tak wygląda plac zabaw dla setki dzieci z przedszkola na krakowskich Grzegórzkach" - skomentował autor postu.
Tak wygląda „plac zabaw” dla setki dzieci z przedszkola na krakowskich Grzegórzkach. pic.twitter.com/aARqZnOb9b
— Maciej Fijak Jr. (@FijakMaciej) May 26, 2022
Nic więc dziwnego, że taki obraz wywołał oburzenie wśród internautów, którzy zaczęli porównywać przestrzeń przeznaczoną dla przedszkolaków z więziennym spacerniakiem.
"Brakuje jeszcze drutu kolczastego… co za dramat!" - napisał jeden z internautów.
"Ten plac zabaw to teren ćwiczebny z przygotowania do życia w patodeweloperce" - dodał drugi.
2. Zdjęcia są nieobiektywne
Jednak niektórzy zwrócili uwagę, że zdjęcia nie są rzetelne, ponieważ widać jedynie fragment placu zabaw. Portal Konkret24 postanowił sprawdzić, jak to miejsce prezentuje się w rzeczywistości. Na zdjęciach prezentujących resztę placyku widać natomiast dużą piaskownicę i drzewo oraz huśtawkę i domek ze zjeżdżalnią.
Ponadto okazuje się, że placyk przy ul. Fabrycznej w Krakowie przynależy do pobliskiego przedszkola "Muszelka" i korzysta z niego nie setka dzieci, a maksymalnie 20.
Co więcej, plac ma 150 metrów kwadratowych, a 1,5-metrowy fragment pozostał, bo zawsze można go w jakiś sposób wykorzystać do zabawy. Danuta Iwańska, właścicielka placówki przyznała, że zdjęcia, które obiegły Twitter, są nieobiektywne.
- To dowód na to, jak łatwo można zmanipulować internautów, nie pokazując całości placu, który wynajmuję od dewelopera i który, jak na warunki krakowskie, jest całkiem spory. Ktoś zrobił zdjęcie wyjątkowo złośliwie – mówi w rozmowie z portalem. - Jesteśmy szczęśliwi, że mamy tak spory kawałek placu dla siebie, bo w Krakowie jest to bardzo deficytowa rzecz, zwłaszcza na tak dużym osiedlu - dodaje właścicielka.
Należy również zaznaczyć, że wielkość placów zabaw to nie złośliwość nauczycieli i dyrektorów, a ignorancja deweloperów i władz miast, które pozwalają na budowę osiedli bez projektów urbanizacyjnych.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl