Para pozywa klinikę. Sześć miesięcy po zabiegu in vitro okazało się, że dziecko nie jest spokrewnione z rodzicami

Para z Massachusetts przez długi czas walczyła z niepłodnością. Kiedy nareszcie zabieg in vitro zakończył się u nich sukcesem, po sześciu miesiącach okazało się, że dziecko nie jest genetycznie spokrewnione z rodzicami. Para zdecydowała się przerwać ciążę, a teraz pozywa klinikę, w której doszło do zapłodnienia.

1. Tragiczna pomyłka

Sprawę opisał "The Washington Post". Gazeta w swoim artykule przedstawia historię pary z Massachusetts, która w zeszłym roku dowiedziała się, że wreszcie po wielu latach prób kobieta zaszła w ciąże, a na świecie niedługo pojawi się ich upragnione dziecko. Ciąża przebiegała bez problemów, ale ponieważ była wynikiem zapłodnienia in vitro, zlecono wykonanie rutynowego testu genetycznego, aby wykluczyć nieprawidłowości. Test wykazał jednak, że prawdopodobieństwo na to, że dziecko jest spokrewnione z rodzicami, wynosi zero procent.

Specjaliści z New York Fertility Institute, gdzie doszło do zapłodnienia in vitro, przekonywali parę, że doszło do pomyłki i test pokazał nieprawidłowy wynik, który miał być spowodowany chorobą matki.

Jednak para cały czas podejrzewała, że klinika popełniła błąd i przeniosła zarodek obcej kobiety. Miesiąc po pierwszym teście zdecydowała się na drugi test DNA, który wykazał identyczny wynik. Przyszli rodzice postanowili odwiedzić doradcę genetycznego, który zasugerował dodatkowe testy. Niestety wszystkie potwierdzały, że nie byli oni spokrewnieni z dzieckiem. Para zdecydowała, że usunie sześciomiesięczną ciążę. Swoją decyzję tłumaczyli tym, że obawiali się walki o dziecko.

2. Para pozywa klinikę, w której doszło do zapłodnienia in vitro

Teraz pozywają Instytut Płodności w Nowym Jorku, embriologa Michaela Femi Obasaju oraz specjalistów od płodności: Khalida Sultana i Majida Fateha za rzekome zapłodnienie kobiety obcym embrionem. Oskarżają również klinikę o utratę embrionów i nieujawnienie, czy zostały one użyte do innego transferu.

Jak donosi "The Washington Post", pozew trafił do sądu w zeszłym miesiącu, ale żadna ze stron nie chce go komentować w mediach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w pozwie para wskazuje, że lekarz odpowiedzialny za zabieg in vitro w przeszłości miał już dopuścić się podobnego błędu, co klinika przed nimi zataiła.

"Każdy z tych błędów był powodem niewyobrażalnego cierpienia fizycznego i psychicznego, a także doprowadziły do terminacji ciąży" - napisano w pozwie.

3. Na czym polega zapłodnienie in vitro?

Zapłodnienie in vitro ma na celu pokonanie przyczyn niepłodności poprzez zapłodnienie w warunkach laboratoryjnych komórek wyodrębnionych z organizmu. Jest ogromną szansą dla małżeństw, które nie mogą mieć dzieci. Niewątpliwie niepłodność i bezdzietność to jedne z najtrudniejszych problemów małżeńskich. Jednak w wielu przypadkach, gdy niemożliwe jest zapłodnienie naturalne, sztuczne zapłodnienie może zakończyć się sukcesem. Niestety, zapłodnienie in vitro często wymaga wielu prób i wcześniejszych badań z zakresu diagnostyki niepłodności, a wszystko to jest bardzo kosztowne.

Sztuczne zapłodnienie in vitro to proces złożony. Rozpoczyna się stymulacją hormonalną kobiety poprzez punktację, a następnie poprzez zapłodnienie w wyniku segregacji komórek w warunkach laboratoryjnych. Końcowy etap to transfer zarodków do jamy macicy.

Stymulacja hormonalna polega na uzyskaniu większej liczby komórek jajowych. Kobieta przyjmuje hormony, które są odpowiedzialne za wzrost pęcherzyków jajnikowych. Właściwa hormonalna stymulacja pęcherzyków, w której są obecne komórki jajowe, ma swój początek w tym cyklu.

Skuteczność in vitro jest na tyle duża, że pozwala cieszyć się potomstwem wielu parom. Przebieg zapłodnienia ma kilka etapów. Przed wykonaniem zabiegu, kobieta powinna mieć zrobione badania, m.in.: morfologię krwi i badanie moczu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl