Nie taki dwulatek straszny, jak go maluą
Bycie rodzicem dwulatka to nie lada wyzwanie. A bycie rodzicem spokojnym i opanowanym to często wyższa szkoła jazdy. Niewątpliwie jednak jest to okres nowych wyzwań dla rodziców, ale przede wszystkim dla dzieci. Jak zachowują się typowe dwulatki? Jak wspierać ich rozwój, dając poczucie bezpieczeństwa?
„Kiedy jestem w pracy czuję, że odpoczywam…”, „Wszystko wymusza na nas płaczem i krzykiem…”, „NIE! to ulubione słowo mojego dziecka…”, „Czasami odnoszę wrażenie, że mój dwulatek sam nie wie, czego chce…”. Kiedy dłużej porozmawiamy z młodymi rodzicami, będziemy mogli usłyszeć również takie wypowiedzi: „Od kilku dni zaczyna budować krótkie zdania, jesteśmy z niego tacy dumni. Teraz lepiej rozumiemy to, co chce nam powiedzieć…”, „Nauka korzystania z nocnika poszła jej bardzo sprawnie…”, „To zadziwiające jak szybko potrafi ułożyć swoje nowe puzzle, czy wieżę z klocków…”, „Uwielbiam kiedy radośnie wita mnie w domu po ciężkim dniu w pracy…”. Złość głośniejsza niż słowa
Napady złości są chlebem powszednim w życiu dwulatka. Brak kontroli nad własnymi emocjami sprawia, że w maluchu narasta potrzeba wyrzucenia z siebie frustracji, pokazania wszelkimi możliwymi sposobami „Ja tu jestem teraz najważniejszy!”. Każde dziecko od czasu do czasu się złości, ale niektóre dwulatki posiadają ku temu specjalne skłonności. Co może wpływać na częstsze ataki złości?
Jednym z czynników są predyspozycje genetyczne, czy też takie cechy jak upór, nadaktywność, słabsza zdolność przystosowania. Nie bez znaczenia pozostają również granice, jakie dziecku stawiają rodzice. Zarówno surowa dyscyplina, przeciwko której maluch buntuje się w celu wywalczenia większej swobody, jak i nadmierne rozluźnienie, przytłaczające zbyt dużą ilością wyborów, nie wpływają korzystnie na rozwój emocjonalny dziecka.
„Złośnikami” mogą być także maluchy, które narażone są na trudne warunki materialno-bytowe, rozwód czy separację rodziców, częste konflikty w rodzinie. Kiedy problemy osobiste dorosłych np. depresja, chroniczne przemęczenie, stres, przepracowanie dosięgają dzieci, wówczas mogą one częściej się irytować, sprawiać trudności wychowawcze. Jak poskromić ataki złości dwulatka?
Nie ma jednej cudownej receptury. Niektóre techniki rodzicielskie skutecznie złagodzą napady złości, ale będą też takie, które nie sprawdzą się w ogóle. Jak możemy pomóc dziecku przejść przez trudny okres gwałtownych emocji?
Słuchaj dziecka bardzo uważnie, obserwuj, by poznać bodźce wyzwalające napady złości. Zaakceptuj jego uczucia i nazwij je np. ” Widzę, że jesteś zły, bo nie pozwoliłam oglądać ci bajki.” Spójrz na świat oczami dziecka;
Dostosuj tryb życia dwulatka do jego osobowości. Zadbaj o stały rytm dnia, oferując mu tym samym poczucie bezpieczeństwa;
Wskaż dziecku alternatywne formy rozładownia emocji np. słuchanie ulubionej piosenki, rysowanie, skakanie;
Dostosuj wymagania do możliwości dziecka, unikając tym samym frustracji z powodu niemożności wykonania zadania;
Zachowaj spokój. Rodzic, który stracił nad sobą panowanie, może przerazić malucha i z pewnością nie pomoże mu w uspokojeniu się. Jeżeli czujesz, że zaraz sam wybuchniesz, wyjdź na chwilę z pomieszczenia. Pamiętaj, żeby zadbać o bezpieczeństwo dziecka w chwili ataku jego złości.
Sam nie wie, czego chce, czyli „taniec wahań”
Umożliwienie dziecku dokonywania wyboru zapewni mu poczucie panowania nad sytuacją, jednak należy mieć na uwadze to, że początki będą trudne i nie zawsze rozsądne. Rodzice powinni zadbać o to, aby nie przeciążyć dziecka ilością i rangą decyzji. Nie obciążaj malucha, dając mu absolutną swobodę wyboru np. „Co chcesz zjeść?”. Jeśli dziecko będzie chciało zjeść grillowaną żyrafę, a my akurat nie będziemy mieli jej w domu, to co wtedy? Maluch uzna, że od samego początku nie miał wpływu na to, co zje. Zapytajmy lepiej „Wolisz banana czy jabłko?”. Upewniając się wcześniej, czy zaproponowane produkty faktycznie są dla nas dostępne. Ja sam!
Nadmierna niezależność dwulatka jest dla wielu rodziców życiową próbą cierpliwości. Najczęściej z powodu braku czasu i wiary w umiejętności własnego dziecka, dorośli wyręczają swoje pociechy, wykonując za nie różne czynności. Sami ekspresowo ubierają dziecku buty, zdejmują kurtkę, myją zęby, karmią łyżeczką, bo tak jest szybciej i prościej.
Pozbawiają tym samym swoje maluchy możliwości ćwiczenia nowych umiejętności, zabierają radość z odnoszenia sukcesów, skutecznie sprowadzają do parteru samodzielność malucha. Pozwalając dziecku na naukę nowych umiejętności, z czasem sami rodzice zyskują na tym zmniejszeniem ilości własnych obowiązków. Dodatkowo przyczyniają się tym samym do umocnienia poczucia własnej wartości malucha, co znacznie ułatwi mu przyszłe życie. Co to? Dlaczego?
Dziecięce pytania potrafią wyprowadzić z równowagi nawet niezwykle spokojne osoby. Kiedy w ciągu 5 minut co najmniej 20 razy usłyszeliśmy pytanie „A co to?”, mamy ochotę uciec. Maluchy zadają pytania, ponieważ pragną poznać świat i potrzebują wyjaśnień dorosłych. Doskonalenie nowej formy komunikowania się jest szalenie interesujące, a dodatkowo cudownie skupia uwagę rodziców, co motywuje do nieskończonej ilości pytań nawet, gdy bardzo dobrze zna się odpowiedź. Dodatkowo mali mówcy czerpią satysfakcję ze słyszenia własnego głosu! To radość, która rośnie wraz z rozwojem mowy.