Dramat 8-latki z Łodzi. "Cała moja kołdra była we krwi"
Kornelia ma osiem lat. Mieszka w Łodzi u swojej cioci, siostry matki, która wraz z mężem walczy o to, by być dla dziewczynki rodziną zastępczą. W domu rodzinnym ośmiolatka miała chodzić głodna, brudna i żyć pozbawiona opieki w otoczeniu pijanych dorosłych. Jej matka zaprzecza, by dziecku działa się krzywda.
1. "Mogła jej się krzywda wydarzyć "
Kornelia przez lata przeżywała koszmar naznaczony licznymi libacjami i awanturami.
- Była niedożywiona. Mówiła, że sama musiała sobie radzić, bo nie miała co jeść, do szkoły nie dostawała jedzenia. Chodziła brudna, w za małych ubraniach, nie za często się kąpała, wszy były - wylicza Adam, wujek Kornelii, w programie "Interwencja".
- Odbieraliśmy ją z ulicy brudną, głodną po kilku dniach niekąpania się. To, co się tam działo, przechodzi najśmielsze oczekiwania: krew na ścianach, brudne ściany, rozwalone ubrania, niedopałki papierosów, pełno alkoholu - wspomina Sandra, ciocia dziewczynki.
- Mogła jej się krzywda wydarzyć, wiele doświadczyć, bo niejeden partner z nią nocował, jak matka była pijana - opowiada Adam, wujek Kornelii.
- Raz się martwiłam, bo cała moja kołdra była we krwi - mówi dziewczynka.
2. Szanse dla matki
Sytuacja zmieniła się rok temu, gdy Pauliną P. zajął się sąd. Matka otrzymywała jednak kolejne szanse, a ośmiolatka wracała pod jej skrzydła.
- Sąd zastosował ograniczenie w stosunku do ojca, polegało ono na poddaniu tej władzy pod kuratora sądowego, natomiast w przypadku matki dodatkowo zobowiązano ją do podjęcia leczenia - mówi Iwona Konopka z Sądu Okręgowego w Łodzi.
W rozmowie z reporterką "Interwencji" Paulina P. przyznała, że chce powrotu córki do domu. Na pytanie, czy jej zdaniem dziecko powinno wrócić do tego, co w nim przeżyło, odparła:
- Niech pani nie gada głupot, moje dziecko nigdy nie było bite, nie było zaniedbane.
Dodała też, że nie nadużywa alkoholu w obecności dziecka.
- Dawali jej szanse, ale jak człowiek nie korzysta, to nie ma co na siłę. Już tyle było nieszczęść z tymi dzieciakami. Ona się w ogóle nie zmienia, może obieca, ale ja widzę, że jak piła tak pije. Boimy się, bo ja sama mam dwoje dzieci. W nocy jak idę na piątą do pracy, to schodzę i na klatce ktoś stoi pijany. Mąż mi kupił gaz, żebym miała przy sobie - opowiada Władysława, sąsiadka Pauliny P.
3. W oczekiwaniu na decyzję
W styczniu ośmiolatkę siłą odebrano z domu i zabrano do cioci Sandry. Od kilku miesięcy kobieta wraz z mężem czekają na postanowienie sądowe, by stać się rodziną zastępczą dla Kornelii. Mają dwójkę małych dzieci.
- Chcemy być rodziną zastępczą, ale nie możemy. Wstrzymuje nas prawo. Obawiamy się, że dziecko z powrotem trafi do tej matki i tego życia - mówi Adam.
- W subiektywnym odczuciu pani Sandry okres ten może jej się wydawać długi, natomiast tego typu sprawy, co do ostatecznych rozstrzygnięć, są podejmowane po wykonywaniu szeregu czynności - tłumaczy sędzia Konopka z Sądu Okręgowego w Łodzi.
- Bez postanowienia o ustanowieniu rodziną zastępczą tacy opiekunowie właściwie nie mogą nic. Albo zgody muszą wyrażać rodzice, którzy mają ograniczoną władzę, albo jeszcze sprawa jest w toku, albo o każdą rzecz trzeba się zwracać do sądu - wyjaśnia Joanna Luberadzka-Gruca z Fundacji Polki Mogą Wszystko.
- Boję się, że Kornelia będzie musiała wrócić do matki, a my do końca życia będziemy się zastanawiać, co się z nią dzieje - kończy Sandra.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl