Nawet pielęgniarka myślała, że to pieprzyk. Nimfy kleszcza można łatwo pomylić
Sezon na kleszcze trwa, a my korzystamy z pięknej pogody i coraz więcej czasu spędzamy na zewnątrz. Historia przytoczona przez pewną mamę jest dowodem, że po każdym spacerze warto dokładnie obejrzeć swoją pociechę i zachować czujność. Wbitego w ciało malucha kleszcza możemy pomylić nawet z zadrapaniem.
1. Czy widzisz na zdjęciu jakieś zagrożenie?
Daria Pakulska opublikowała na Instagramie kilka zdjęć swojego synka. Na drugiej fotografii widzimy główkę malucha.
"Czy widzisz na drugim zdjęciu jakieś zagrożenie? Pewnie nie. Widzisz dwie kropeczki. Pieprzyki? Zadrapanie? Paprochy? Zwróciłabyś na to uwagę? Może tak, a może nie" - pisze autorka wpisu.
Gdy popatrzymy na kolejne zdjęcia, zagrożenie jest już widoczne gołym okiem. Na skroni chłopczyka widać dwie nimfy kleszcza. To jeszcze niedojrzałe osobniki, które są znacznie mniejsze od dorosłych kleszczy. Mają około półtora milimetra i brązowo-czarny kolor.
Często wyglądają jak kropki zrobione czarnym długopisem. Trudno je zauważyć i łatwo pomylić z brudem czy pieprzykami. Jednak ich niepozorny wygląd nie powinien nas zwieść. Są tak samo niebezpieczne jak dorosłe osobniki. Gdy pojawią się na ciele, nie wolno tego bagatelizować.
2. Niebezpieczne nimfy kleszcza
"Rano przy wspólnej zabawie zobaczyłam dwie kropeczki. Mówię do Dominika: zobacz, to było wczoraj? Wydaje mi się, że nie. Dominik sprawdził i mówi - nie wiem, co to jest, może jakieś zadrapanie? Spojrzałam jeszcze raz i odpuściłam. Wyszedł z domu, a te dwie kropeczki nie dały mi spokoju. Spojrzałam bliżej i nie wiem, jak to się stało, ale nagle jakbym dostała największy zoom w oczach, jakiego nigdy w życiu nie miałam. Zobaczyłam, że to coś ma nogi. KLESZCZE!" - relacjonuje Pakulska na Instagramie.
Kobieta postanowiła działać.
"W sekundę zadzwoniłam do męża i mówię, że to kleszcze! Musimy jechać do przychodni! Dominik przyjechał za trzy minuty i nadal nie mógł dostrzec, o czym mówię. Patrzył i nie widział, a ja byłam pewna na 100 proc. Poprosiłam, aby przytrzymał Leosiowi główkę, aby zrobić zdjęcie. Za piątym razem udało się przybliżyć zoom w aparacie na tyle, aby wykonać wyraźne zdjęcie. Od razu było widoczne, że to kleszcze" - wspomina.
Mama udała się z synkiem do przychodni.
"Pani pielęgniarka obejrzała "dwie kropeczki" i mówi - nieee, to nie kleszcze. Pokazałam zdjęcie w przybliżeniu. W sekundę stwierdziła, że jednak kleszcze i żeby podjechać na SOR. 30 minut później byliśmy w szpitalu i tak naprawdę bazowałam tylko na zdjęciu, bo nikt nie chciał uwierzyć, że to kleszcze. Mam szczęście, że to zobaczyłam, że poszłam za intuicją i że miałam możliwość wykonania zdjęcia w takim przybliżeniu, aby udowodnić, co widzę. Prawdopodobnie, gdyby nie zdjęcia, to odesłaliby nas do domu. Po co ten post? Po to, abyście byli czujni. Kleszcze są teraz wszędzie. My nie byliśmy w parku, nie byliśmy w lesie. Mamy psa, który dostaje tabletki. Uważajcie. Sprawdzajcie i jeśli widzicie coś, co sprawia, że macie wątpliwości, idźcie po pomoc i nie wątpcie w siebie" - apeluje Pakulska.
Synek kobiety za osiem tygodni ma przejść badania krwi.
3. Ochrona przed nimfami kleszcza
Nimfy kleszcza przenoszą wszystkie choroby, którymi zakażają nas dorosłe osobniki.
Zagrożenie zakażeniem rośnie w miarę upływu czasu od ugryzienia, dlatego tak ważne jest, aby w porę dostrzec nieproszonego gościa i go usunąć.
Choroby, którymi mogą nas zakazić nimfy kleszcza, to między innymi:
- odkleszczowe zapalenie mózgu,
- borelioza,
- zapalenie opon mózgowych.
Dlatego przed wyjściem do lasu czy parku powinniśmy zabezpieczyć siebie i swoją pociechę w skuteczne repelenty, a także osłaniać nogi i głowę. Uważać trzeba również w mieście.
Po powrocie ze spaceru sprawdźmy, czy w zgięciach łokci, w pachwinach, za kolanami nie mamy kleszcza lub nimfy kleszcza. Jeżeli pasożyt się pojawi, trzeba go usunąć. Nimfę kleszcza usuwa się podobnie, jak dorosłego osobnika, używając do tego pęsety.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl