Tata uczennicy jest wściekły. Po cięciach podstawy płacić muszą rodzice
W części szkół od uczniów i ich rodziców wymaga się zakupu nowych podręczników z dopiskiem "Edycja 2024". To koszt nawet 700 zł. Tymczasem nowe wersje książek nie różnią się zbytnio od swoich starszych odpowiedników.
1. Kilkaset złotych za nowe podręczniki
W 2024 roku głośno było o cięciach w szkolnej podstawie programowej, z której miało zniknąć około 20 proc. materiału. Wszystko po to, by uczniowie mieli więcej czasu na jego przyswojenie, a nauczyciele na realizację. W ramach zmian MEN wyrzucało przy tym m.in. treści o zabarwieniu homofobicznym czy ksenofobicznym.
W styczniu ministra edukacji Barbara Nowacka, pytana o to, czy podręczniki będą wymieniane, zaprzeczyła.
- Nie, to byłoby zbyt duże obciążenie finansowe i dla państwa, i dla rodziców. Zmniejszamy zakres podstawy programowej, nie poszerzamy, będzie można posługiwać się tymi samymi podręcznikami. Poza tym podręczniki przygotowywane naprędce tracą na jakości - powiedziała dla "Newsweeka".
Tymczasem, część szkół średnich, prezentując listę obowiązujących od września podręczników, uwzględniają te poprawione, z dopiskiem "Edycja 2024". Niektóre placówki dopuszczają wybór: uczeń może odkupić starsze używane podręczniki od poprzednich roczników (i zapłacić mniej) lub zakupić nowe. Niektórzy jednak takiej opcji nie mają.
- Jak nic wydamy 600-700 zł - komentuje Jacek Suliga, ojciec licealistki z Łodzi, w rozmowie z "Onetem". W nowej szkole jego córki należy bowiem kupić podręczniki z dopiskiem "Edycja 2024".
Podręcznik do języka polskiego kosztuje 43 zł, do matematyki - 49, do geografii, fizyki, WOS-u czy biologii - każdy po 55 zł, do angielskiego - 114 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć pozostałe przedmioty, zbiory zadań i ćwiczenia.
2. Co się różni?
Czy nowe podręczniki znacząco różnią się od starych? Jak przekazują ich wydawcy, nieszczególnie. W ich nowych wersjach zaznaczono treści, które w przyszłości mają zniknąć. To nauczyciel może zdecydować, czy będzie je omawiać z uczniami.
- Teoretycznie nie musielibyśmy zmieniać podręczników. Skoro materiał został uszczuplony, nie powiększony. Mamy jednak obowiązki wobec naszych klientów: nauczycieli i uczniów. Nie możemy im przecież oferować nieaktualnych podręczników. Jesteśmy jednak zaskakiwani kolejnymi zmianami, które mają wpływ na podręczniki. O kształcie cięć w podstawie programowej dowiedzieliśmy się na koniec czerwca. Niewiele już mogliśmy zrobić. Nie oddałbym na przemiał wydrukowanych książek! Zrobiliśmy więc to, co było możliwe, w ich cyfrowej wersji - mówi Jerzy Garlicki, prezes wydawnictwa WSiP.
- Ministra Nowacka zapowiedziała, że nie będzie wymiany podręczników. W takim razie kuratorzy powinni przypilnować szkoły - uważa Suliga.
Tak wydarzyło się w województwie dolnośląskim, gdzie kuratorka oświaty Ewa Skrzywanek przesłała do szkół pismo, w którym zaznaczyła, że "zmiany w podstawie programowej zostały przygotowane tak, aby nie było konieczności wymiany podręczników. W roku szkolnym 2024/2025 uczniowie mogą korzystać z dotychczasowych podręczników".
Z kolei Gabriela Olszowska, kuratorka oświaty w Krakowie, podkreśla, że nauczyciele mają w kwestii podręczników autonomię: mogą, ale nie muszą korzystać z nowych podręczników.
- To gra niewarta wyprawki. Liczę na to, że dyrektorzy wykażą się zdrowym rozsądkiem - komentuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl