Nauczyciel pokazał dwie kartkówki. Widzisz różnicę?
Podkreślanie mocnych stron zamiast deficytów i wartościowy feedback dla ucznia - tak można najkrócej podsumować metodę zielonego długopisu, o której przypomniał Krzysztof M. Maj.
1. Czerwony i zielony długopis
Praca nauczyciela, chociaż jak sami pedagodzy oceniają - obecnie niedoceniana, wiąże się z dużą odpowiedzialnością. To w dużej mierze od nauczyciela zależy, czy uczniowie będą zmotywowani i chętni do nauki, a także to, na kogo wyrosną i jakie kroki podejmą po ukończeniu szkoły.
W ostatnich latach dużo mówi się o konieczności zrewolucjonizowania polskiej oświaty. W niektórych szkołach odchodzi się od prac domowych czy klasycznych ocen poprzez stopnie. Wszystko po to, by skupiać się na wspieraniu rozwoju ucznia i na jego indywidualnym potencjale.
Czasem nawet drobne działania pedagoga robią różnicę i mogą wpłynąć na motywację dziecka do nauki, a także na to, jak odbiera ono siebie, swoje działania i dążenia do celu. Przykładem jest tak zwana metoda zielonego długopisu, o której przypomniał Krzysztof M. Maj, wykładowca i autor vlogów poświęconych m.in. edukacji.
"Wskazywać deficyty czy mocne strony? Masz wybór" - napisał pod fotografią przedstawiającą dwa sprawdziany. Na pierwszym - czerwonym długopisem zaznaczono błędy, jakie dziecko zrobiło na klasówce. Na drugim - zielonym długopisem wypunktowano to, co zrobiło prawidłowo i napisano: "Wszystkie działania wymagające mnożenia wykonałeś prawidłowo. Z dzieleniem też radzisz sobie coraz lepiej". Różnica w odbiorze jest kolosalna.
Ekspert podkreśla, że w metodzie bardzo ważny jest feedback, jaki daje się uczniowi. Ten pozytywny, oparty na pochwałach, lepiej motywuje do działania niż podcinanie skrzydeł i jedynie wytykanie błędów.
Nigdy za dużo nagłaśniania metody zielonego długopisu – czyli feedbacku, incydentalnie obecnego w prawie oświatowym w odróżnieniu od ✨PUNKCIKÓW✨ I średniej (która, co oburzające, jest wciąż obecna na studiach, co kompromituje uczelnie z kretesem) pic.twitter.com/3eR3YSHvaU
— Krzysztof M. Maj 💙💛 (@krzysztofmmaj) September 28, 2023
2. "Niby proste"
Pod wpisem Krzysztofa M Maja pojawiły się komentarze innych nauczycieli. Niektórzy z nich zwracali uwagę na to, że brak komentarza nauczyciela na kartkówce skutkuje tym, że uczeń nie wie, co ma poprawić.
"Miałam teraz praktyki jako nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej, nie wyobrażałam sobie oddać pracy bez komentarza, co im po punktach? Skąd wiedzą, co poprawić? Sprawdziłam 40 opowiadań przy jednym siedzeniu i każdy dostał notatkę" - napisała jedna z osób.
Grafikę Krzysztofa M Maja udostępniła także psycholog Agnieszka Misiak, wspominając czasy, gdy sama była uczennicą.
"Niby proste. Ale tak naprawdę bardzo trudne. Bo my jako dzieci też dostawaliśmy na czerwono. A utrwalony schemat sam się uruchamia. Nowy trzeba rąbać każdego dnia, świadomie i w pocie czoła. Ale powiem Wam, że w 5. klasie na polskim, który prowadziła moja polonistka, Halina Grzelak (gdyby wiedziała ile ja jej zawdzięczam i jak pamiętam kilka zdań, które powiedziała), był rozbiór zdania. Na kartkówce. No takie rzeczy to nie moja stylówa. Ja jestem go with the flow a nie rozbiory. Popisałam jakieś głupoty i narysowałam zamek, z nudów. Halinka oddała mi pracę z malusieńka dwóją i wielkim napisem 'JAKI PIĘKNY ZAMEK' i dorysowaną królewną. O Halinie Grzelak myślę bardzo często" - napisała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl