Na "zimową chorobę żołądka" chorują całe rodziny. Bardzo łatwo się nią zarazić
W przedszkolach i żłobkach dzieci chętnie przytulają się i wymieniają sztućcami i innymi przedmiotami. W efekcie łatwo zarażają się od siebie rozmaitymi drobnoustrojami, przywlekając do domów choroby. Zimą częste są m.in. zakażenia norowirusami, które powodują przykre dolegliwości.
1. Szybkie zarażanie
W okresie jesienno-zimowym, poza typowymi infekcjami górnych dróg oddechowych, dzieci często skarżą się na objawy ze strony przewodu pokarmowego. Mogą u nich wystąpić nudności, wymioty, bóle brzucha, które wiążą się z utratą apetytu oraz podwyższoną temperaturą ciała.
Takie objawy nazywa się powszechnie "zimową chorobą żołądka". Mimo że najłatwiej zarażają się nią najmłodsi, gdy już przywloką ją do domu, chorują zwykle całe rodziny. Wywołują ją norowirusy, które należą do rodzaju Caliciviridaeale, podczas gdy przypominającą tę chorobę "grypę żołądkową" powodują raczej rotawirusy.
Obie choroby szybko rozprzestrzeniają się drogą kropelkową. Są bardzo zakaźne, a maluchy zwykle łapią je w żłobkach i przedszkolach. Nic w tym dziwnego - dzieci chętnie się przytulają, całują, biorą ręce do buzi, wymieniają sztućcami czy kubeczkami. W ten sposób wirusy z jednego organizmu przenikają do kolejnego.
2. Jak rozpoznać "zimową chorobę żołądka"?
Uważa się, że rotawirusy najczęściej atakują młodsze dzieci, a norowirusy - te starsze oraz dorosłych. Nie jest to jednak sztywna reguła.
Objawy zakażenia norowirusem to przede wszystkim: bóle brzucha, wodniste biegunki, wymioty, brak apetytu, ból głowy, mięśni i stawów, złe samopoczucie oraz podwyższona temperatura ciała bądź gorączka.
3. Jak pomóc choremu dziecku?
Zazwyczaj przebieg choroby nie jest ciężki. Niestety, nie ma na nią konkretnych leków.
- To przede wszystkim biegunka i wymioty, które utrzymują się od dwóch do czterech dni. Jednak w przypadku osób dodatkowo obciążonych np. seniorów, zwłaszcza jeśli mają choroby przewlekłe, a także u małych dzieci, które mają niedojrzały układ immunologiczny, norowirusy mogą być nawet zagrożeniem dla życia - mówi dla portalu ABC Zdrowie WP dr n. med. Magdalena Cubała-Kucharska.
Chore dziecko należy więc przede wszystkim regularnie poić, aby się nie odwodniło, szczególnie jeśli wymiotuje i ma biegunkę. Najważniejsze jest, by piło często, ale małymi łyczkami - zbyt dużo napoju naraz może wywołać kolejne torsje. Podawać można wodę, napoje nawadniające, herbatę czy zupy (dobrze jest je trochę posolić).
Warto przy tym obserwować dziecko pod kątem ewentualnego odwodnienia, o którym świadczą m.in.: zmniejszenie częstotliwości oddawania moczu, suchość w ustach i gardle oraz zawroty głowy podczas wstawania. Odwodnione dzieci są marudne, śpiące i często płaczą bez łez.
Rodzic powinien też starać się podać dziecku coś do jedzenia. W ostrej fazie choroby może to nie być łatwe, gdy jednak maluch poczuje się odrobinę lepiej, warto próbować podawać mu pokarm chociaż w małej ilości (mogą to być: warzywa, owoce, jogurty, chude mięso, kaszki zbożowe, ryż, gotowane ziemniaki).
Niestety, na norowirusy nie ma szczepionki. Są one przy tym bardzo wytrzymałe: na powierzchniach potrafią przetrwać nawet do tygodnia. Nie ma więc konkretnego sposobu, który zabezpiecza przed zakażeniem. Należy jednak zachowywać podstawowe zasady higieny w codziennym życiu, by zminimalizować ryzyko: myć ręce wodą z mydłem, dezynfekować powierzchnie i dokładnie myć żywność (owoce i warzywa) przed spożyciem.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik?** Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl