Myślała, że to nawrót raka. Okazało się, że jest w ciąży
Lekarze mówili jej, że po chemioterapii nie będzie mieć szans na drugie dziecko. Kayleigh Gilbert z Wielkiej Brytanii zaskoczyła jednak medyków. Po ośmiu miesiącach leczenia onkologicznego – zaszła w ciążę. - Na początku myślałam, że to nawrót choroby – zaznacza kobieta.
1. Wyrok
Był 2014 rok, gdy 29-letnia Kayleigh zaczęła chorować. Najpierw pojawiły się objawy grypopodobne – kaszel, gorączka, bóle w stawach, złe samopoczucie. Lekarz postawił diagnozę i przepisał leki przeciwwirusowe. Ale w ciągu następnychkilku miesięcy stan kobiety pogorszył się – bywało, że ze zmęczenia spała nawet 18 godzin dziennie.
Choroba przeszkadzała jej tak bardzo, że kierownik Kayleigh pozwalał jej wychodzić do domu wcześniej. Pewnego jednak razu, gdy kobieta poczuła się naprawdę bardzo źle – postanowił wezwać karetkę. Kayleigh trafiła do szpitala Addenbrook w Cambridge. Tam zbadano jej krew. I to badanie okazało się kluczowe.
Już po kilku minutach od uzyskania wyniku, na kobietę czekał zespół lekarzy. Stwierdzili u młodej matki dwóch córek ostrą białaczkę szpikową.
- Zamarłam. Zupełnie nie pamiętam, co się wtedy ze mną działo – wspomina Kayleigh. Stan kobiety był bardzo poważny. Na tyle, że lekarze zdecydowali się natychmiastowo wprowadzić leczenie – agresywną chemioterapię. Leczenie trwało 8 miesięcy, niezbędna była także operacja jelit, ponieważ w skutek chemioterapii doszło do powikłań.
Przed rozpoczęciem leczenia Kayleigh została poinformowana, że ma tylko 1 proc. szans, by później zajść w ciążę. Szanse na kolejne dziecko zmniejszyły się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że po operacji doszło do infekcji. Marzenia o synu legły w gruzach. Uwaga kobiety skupiła się na dwóch córkach: siedmioletniej Lyli i pięcioletniej Aoife.
2. Ciąża jak cud
Gdy w październiku 2015 roku Kayleigh zaczęła odczuwać dolegliwości podobne do tych sprzed diagnozy – od razu w jej głowie zapaliło się czerwone światełko. - Podjerzewałam nawrót białaczki. Wymiotowałam, czułam się okropnie – mówi kobieta.
- Mój partner kilkukrotnie powtarzał mi, że może jestem w ciąży, ale ja odsuwałam od siebie tę myśl. Przed wyjazdem do lekarza na kontrolę postanowiłam jednak wykonać test ciążowy. Gdy pojawiły się na nim dwie kreski – patrzyliśmy na niego oboje w milczeniu, myśląc, że to pomyłka.
Kayleigh pojechała do szpitala, by potwierdzić wynik testu. Tam, po badaniach krwi oraz USG płodu okazało się, że jest w piatym miesiącu ciąży. Wbrew przewidywaniom lekarzy, leczene nowotworowe nie wpłynęło też na zdrowie nienarodzonego dziecka. Eilon był zdrowy. Ważył ponad 3,5 kg.
- Jestem niezwykle szczęśliwa – przyznaje Kayleigh. - Pokonałam raka, urodziłam syna. Mogę powiedzieć, że czuję się spełniona – podsumowuje.