"Moje porody były traumatyczne". Pracownicy szpitala zignorowali kobietę
Emma Reed skrupulatnie przygotowywała się do swojego porodu. Uczęszczała na zajęcia do szkoły rodzenia, regularnie wykonywała badania, ćwiczyła. Niestety przez zaniedbanie lekarzy musiała przejść cesarskie cięcie. Teraz zwraca uwagę na podejście pracowników służby zdrowia do pacjentów.
1. Traumatyczny poród
- Wewnętrznie czułam, że wszystko się uda. Wiedziałam, że jestem przygotowana - szkoła rodzenia, dziesiątki przeczytanych książek, ćwiczenia, badania, zrobiłam wszystko, żeby było dobrze. Byłam spokojna do momentu, gdy usłyszałam kłótnię anestezjologa i położnej. Twierdzili, że dziecko jest źle ułożone. Powiedzieli, że ktoś za późno zauważył tę nieprawidłowość - wspomina.
Emma zdradza, że z każdą kolejną minutą jej strach wzrastał.
- W pomieszczeniu było coraz więcej osób, konsultowali coś ze sobą, a ja nie wiedziałam, co się dzieje. Poprosiłam męża, żeby zainterweniował i powiedział personelowi, aby zajął się mną, a nie kłótniami - relacjonuje.
Lekarze próbowali wykonać znieczulenie zewnątrzoponowe, niestety bezskutecznie. Zapadła decyzja, że trzeba przeprowadzić cesarskie cięcie.
- Zaczęłam panikować, przecież chciałam urodzić naturalnie. Czułam, że zawiodłam. Strach zastąpił mój dawny spokój. Wiedziałam, że znieczulenie nie zadziałało, bałam się, że będę bardzo cierpiała - opowiada.
Po chwili do kobiety podszedł anestezjolog:
- Czujesz to? - zapytał lekarz.
- Szczerze nie wiem - odpowiedziała.
2. "Cały czas czułam strach i wściekłość"
Emma straciła bardzo dużo krwi. Na szczęście synek kobiety przyszedł na świat zdrowy.
- Byłam szczęśliwa, ale jednocześnie cały czas czułam strach i wściekłość. Gdyby lekarze wcześniej zauważyli nieprawidłowe ułożenie dziecka, może nie musiałabym przechodzić cesarki. A co gdyby operacja się nie udała? - pyta młoda mama.
Następnego dnia kobietę odwiedził jej lekarz prowadzący.
- Pogratulował mi "niezwykle wysokiego progu bólu". Nic więcej nie powiedział i wyszedł - wspomina.
Emma urodziła jeszcze dwoje dzieci.
- Dwa kolejne porody nie były już tak traumatyczne, rodziłam naturalnie. Ale były takie momenty, gdy czułam się ignorowana. Pamiętam, jak przyjechałam na oddział, a położna kazała mi wracać do domu, chociaż tłumaczyłam jej, że poród już się rozpoczął - mówi Emma.
- Moje wszystkie porody zakończyły się szczęśliwie. Może mieliśmy szczęście? Co, jeśli sprawy potoczyłyby się inaczej. Apeluję do wszystkich mam, aby głośno mówiły o swoich potrzebach. Ja głośno nie krzyczałam i ktoś stwierdził, że nie potrzebuję pomocy. To złe. Musimy jeszcze wiele zrobić, aby zmienić stosunek niektórych pracowników służby zdrowia do pacjentów - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl