Trwa ładowanie...

Millenialsi wracają do domów. Nawet 40 proc. mieszka z rodzicami

Avatar placeholder
23.12.2023 22:28
Millenialsi wracają do domów. Nawet 40 proc. decyduje się zamieszkać z rodzinami
Millenialsi wracają do domów. Nawet 40 proc. decyduje się zamieszkać z rodzinami (East News)

Socjolog prof. Tomasz Sobierajski twierdzi, że nawet 40 proc. milenialsów, czyli osób urodzonych w latach 80. i na początku lat 90., wraca do domu rodzinnego. Dlaczego tak się dzieje?

spis treści

1. Milenialsi dziś

Zgodnie z tym, co przekazał prof. Sobierajski w wywiadzie dla weekend.gazeta.pl, milenialsi robią to przede wszystkim ze względu na kwestie finansowe. Dzisiejsi 30- czy 40-latkowie nie wracają jednak na garnuszek rodziców. Zamiast czerpać od nich, dokładają się do domowego budżetu.

- Badania jednoznacznie wskazują, że milenialsi chwalili sobie wyprowadzkę i chętnie budowali życie w oderwaniu od rodziców. Nie uznali nagle, że dorosłość jest beznadziejna. Wielu z nich było zmuszonych wrócić do rodzinnego domu z powodu trudności ekonomicznych. Niskie zarobki nie wystarczały, żeby sprostać rosnącym kosztom życia. A coraz trudniejszy dostęp do mieszkań i kredytów hipotecznych sprawiał, że nawet jeśli udało im się zdobyć kredyt, to rosnące raty generowały życie w nieustannym napięciu - tłumaczy prof. Sobierajski.

Zobacz film: "Cechy, które dziedziczymy po mamie"

Powrót do domu, nawet jeśli wiąże się z partycypacją w kosztach utrzymania, oznacza jednak dla tej grupy poczucie porażki.

- Czują się nieudacznikami, bo nie sprostali wymaganiom dorosłości. Bez względu na to, czy relacje z rodzicami są dobre, czy złe, ten powrót jest postrzegany jako powód do wstydu i osobista porażka - dodaje ekspert.

Zdaniem prof. Sobierajskiego, to już nie trend, lecz norma, która może oznaczać powrót do modelu wielopokoleniowej rodziny. Wymaga jednak zmiany nastawienia.

- Rodzice muszą sobie uświadomić, że mają do czynienia z dorosłymi ludźmi. Trzeba będzie na nowo ułożyć relacje w domu, ale i przestrzeń, bo nagle pokój dziecięcy okaże się niewystarczający do potrzeb. Trzeba będzie zbudować nowy rytm dnia, który pogodzi potrzeby starszych i młodszych. To wszystko powoduje, że skrzydełka indywidualizmu będą musiały być przycięte i dostosowane do kolektywnego życia, o którym współcześnie zapomnieliśmy. Powrót milenialsów do domu rodzinnego może wzmocnić nas społecznie. Pod warunkiem, że zmienimy tę negatywną narrację o "przegranym pokoleniu" - tłumaczy.

To, jak byli wychowywani, ma swoje konsekwencje. Wielu z nich, jak podkreśla profesor, próbuje wyważać otwarte drzwi, twierdząc, że zaczynają od zera, podczas gdy mają nieporównywalnie lepszy start w dorosłe życie niż ich rodzice. Ich wybory wpływają ponadto na całe społeczeństwo.

- Zacznę od tego, że opóźnienie kamieni milowych - czyli wejścia w związek i założenia rodziny - powoduje bardzo wyraźną zmianę demograficzną. Społeczeństwo się starzeje, a to oznacza większe obciążenie finansowe dla systemów emerytalnych i opieki zdrowotnej. Ogromne straty społeczne, które nie do końca jesteśmy w stanie dziś przewidzieć, bo nie przerabialiśmy jeszcze takiego schematu - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze