Matki są przerażone. Po historii gwiazdy TikToka masowo usuwają filmiki swoich dzieci
Wren Eleanor jest trzylatką, której filmy zyskują niesamowitą sławę na TikToku. Również na Instagramie ma ponad 220 tysięcy fanów. Jej mama nieświadomie zapoczątkowała masowe usuwanie filmów z dziećmi w roli głównej z internetu. Czy jest się czego bać?
1. Dziedzięca gwiazda TikToka
Profil na TikToku małej Wren z pozoru wygląda jak wiele innych, na których rodzice dzielą się filmami przedstawiającymi codzienne życie z dzieckiem. Jednak internauci zaczęli podejrzewać, że jest on obserwowany przez grupy pedofilskie.
Rodzice, którzy obserwują profil Wren Eleanor, zwrócili uwagę na to, że filmy trzylatki zyskały w krótkim czasie bardzo dużą liczbę obserwujących. Nagrania z jej udziałem są wyświetlane miliony razy. Fani zaczęli się zastanawiać dlaczego.
Uwagę obserwujących zwróciły podejrzane komentarze pod filmami. Przeczytać można bowiem komentarze dorosłych mężczyzn, które mają podteksty seksualne. Rodziców przeraziły uwagi takie jak choćby: "ona robi to tak podniecająco".
Kolejna niepokojąca rzecz to zapisywanie filmów z małą Wren. Nie są one memiczne, by chcieć je wysyłać znajomym. Nie mają również charakteru edukacyjnego, by ludzie chcieli je zachować na przyszłość. Mimo to każdy z nich został zapisany wiele tysięcy razy.
Ponadto mama dziewczynki, Jacquelyn, dodawała filmy na prośbę niektórych komentujących. Po wiadomości od jednego z obserwujących "niech Wren zje hot-doga", kobieta nagrała film, na którym trzylatka go zjada. Również na prośbę internautów mama nagrała, jak jej córka je ogórka.
Przez to, że kobieta chętnie zgadza się na nagrywanie takich filmów, niektórzy rodzice zarzucają kobiecie, że nie tylko wiedziała o tym, że konto córki obserwują pedofile, ale także na ich życzenie nagrywała filmy z dzieckiem wykonującym czynności, które są dla nich podniecające.
Czarę goryczy przelała wiadomość, że po wpisaniu imienia i nazwiska dziewczynki w wyszukiwarce, Google zaczął proponować konkretne filmy z TikToka. Oznacza to, że najczęściej wyszukiwanymi hasłami były filmy, o które prosili komentujący profil mężczyźni.
2. Matki są przerażone
Dr Maciej Dębski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Grańskiego, prezes Fundacji Dbam O Mój Zasięg, zwraca uwagę, że rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważny jest dla dzieci internet i jakie zagrożenia niesie za sobą korzystanie z niego.
- Niestety jest to katastrofalna postawa rodziców. Przeprowadziliśmy cztery lata temu badania na ten temat na grupie około 50 tys. uczniów - mówi.
- 60 proc. nastolatków wskazało, że ich rodzice w ogóle nie wiedzą, co robią w sieci, a co trzeci nastolatek przyznał, że gdyby działo się coś niepokojącego w sieci, to w ogóle nie mogliby liczyć na wsparcie swoich rodziców. Dziś trzeba zwrócić uwagę rodziców na to, że świat wirtualny jest bardzo ważny dla ich pociech. Najgorsze, co rodzic może zrobić, to wycofać się ze świata cyfrowego swojego dziecka, błędnie zakładając, że dziecko sobie w tym świecie doskonale poradzi - dodaje ekspert.
Po tym, jak sprawa filmów z Wren została nagłośniona w mediach, rodzice na całym świecie zaczęli masowo usuwać filmy z dziećmi w roli głównej. Jak podkreślają eksperci, nigdy nie wiadomo, kto obserwuje nas w sieci i czy filmy, które przedstawiają dla nas nudną codzienność, nie są dla pedofilów łakomym kąskiem.
- Nie wyobrażam sobie, że trzyletnie dziecko z pomocą rodziców posiada profil w mediach społecznościowych. Ktoś, kto komentuje, kto pisze, jest anonimowy. Nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie. To stwarza ogromne niebezpieczeństwo, nie mówiąc już o tym, że to co publikujemy w sieci już na zawsze w niej pozostanie - mówi dr Dębski.
3. Matka Wren Eleanor zabrała głos w sprawie
Mama małej Wren mimo wszystko nadal prężnie działa w sieci i wystawia kolejne filmy z córką w roli głównej. Postanowiła jednak wypowiedzieć się na temat kroków, jakie podjęła w sprawie komentarzy pod filmami.
Wyznała, że zaniepokoiły ją nagłośnione przez media sygnały, dlatego poprosiła o pomoc FBI. Usunęła niestosowne komentarze i niektóre filmy z Wren. Zgłosiła się ze swoimi podejrzeniami także do twórców TikToka.
@wren.eleanor FALSE RUMORS: What You Need To Know
♬ original sound - Wren & Jacquelyn
Od funkcjonariuszy dowiedziała się, że publikowane przez nią materiały nie zostały znalezione na pedofilskich forach. Zaś twórcy aplikacji przeanalizowali zarówno filmy, jak i obserwatorów kanału. Nagrania nie naruszają zasad portalu, a obserwujący kanał to w prawie 80 proc. kobiety.
Mama przyznała, że będzie ostrożniejsza w sieci i dokładniej zweryfikuje komentarze, jednak nie chce rezygnować z prowadzenia kanału. Jest samotną matką, a działalność w social mediach ma zapewnić jej córce bezpieczną przyszłość finansową.
4. Nie widzimy zagrożeń
Sprawa małej Wren kolejny raz pokazuje, że rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, na jakie niebezpieczeństwo narażone są ich dzieci w Internecie. Dodając zdjęcia i filmy maluchów, chcą podzielić się ze znajomymi radością, jaką niesie ze sobą rodzicielstwo. Jednak nie są świadomi, że takie nagranie mogą oglądać pedofile.
To nie jedyne zagrożenie wynikające z obecności dzieci w mediach społecznościowych.
- Ważna jest jeszcze kwestia higieny cyfrowej. Nie bez powodu media społecznościowe są przeznaczone dla grupy wiekowej od 13. roku życia. Takie małe dzieci nie powinny mieć styczności z mediami, a niestety w Polsce spotykamy się z siedmio-, ośmiolatkami, które w mediach społecznościowych są nie tylko obecne, ale również bardzo aktywne. Ponadto często rodzice o tym nie wiedzą lub co gorsze sami zakładają dziecku konto i na tym się kończy - zauważa dr Dębski.
5. "Dziecko z internetu"
Doktor Dębski zwraca uwagę, że internet jest dla nas wszystkich ważny i ciekawy, dlatego że realizuje nasze potrzeby życiowe. Duży problem nieświadomości rodziców i nieznajomość mechaniki mediów społecznościowych sprawia, że nie zdajemy sobie sprawy, że media społecznościowe zaspokajają ludzką potrzebę bycia razem.
- Młodzież w Polsce i na świecie nie rozgranicza życia offline i online. To jest to samo życie, tylko inaczej się je manifestuje. Więc jeśli dziecko może być ofiarą pedofila realnie, to może nią być również wirtualnie. O tym rodzice często zapominają - tłumaczy.
Dziś osoby, które urodziły się na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, są osobami mierzącymi się z traumą "dziecka z internetu". Są to dorosłe dziś osoby, które spotykają się z falą krytyki i hejtu przez filmy i zdjęcia zrobione, gdy były dziećmi. Wiele z nich ma żal do rodziców. Niektórzy są wdzięczni, że w odpowiednim momencie opiekunowie opamiętali się i zablokowali media społecznościowe dla bezpieczeństwa najmłodszych.
W jaki sposób uchronić nasze dzieci przed niebezpieczeństwami wynikającymi z używania internetu? Ekspert zwraca uwagę na to, że ważna jest obecność rodzica w czasie korzystania z internetu, sprawowanie kontroli nad tym, ile czasu dziecko spędza w sieci i co w niej robi.
- Jeśli nie będzie alternatywy do świata wirtualnego, to internet, który został stworzony do tego, by było nam łatwiej i byśmy mieli więcej czasu dla innych, mocno wciągnie nasze dzieci. Problem z nadużywaniem nowych technologii rozpoczyna się właśnie wówczas, kiedy jedynym dostępnym dla naszego dziecka światem jest świat cyfrowy - ostrzega ekspert.
Małgorzata Banach, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl