Trwa ładowanie...

Matka katowanego Piotrusia na wolności. Opowiedziała o dramacie synka

Avatar placeholder
Maja Leśniewska 18.06.2024 14:51
Matka katowanego Piotrusia z Przemkowa wyszła na wolność. Opowiedziała o dramacie synka
Matka katowanego Piotrusia z Przemkowa wyszła na wolność. Opowiedziała o dramacie synka (Screen "Uwaga!" TVN)

Maltretowany - jak twierdzi prokuratura - przez rodziców 11-tygodniowy Piotruś zmarł w maju. Jego biologiczna matka opuściła właśnie areszt. Sąd argumentuje, że materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, że Monika M. popełniła zarzucane jej czyny. Z tym zdaniem nie zgadzają się śledczy.

spis treści

1. Piotruś z Przemykowa

O dramacie 11-tygodniowego Piotrusia z Przemkowa na Dolnym Śląsku zrobiło się głośno w marcu 2024 roku, gdy w stanie krytycznym trafił do szpitala w Zielonej Górze. Dziecko miało być maltretowane przez rodziców.

- Niestety, stwierdzono, że ma liczne obrażenia na główce. Dziecko miało też zrośnięte żebro. Świadczyło to o tym, że wcześniej było złamane i zdążyło się zrosnąć. Potem okazało się, że są też liczne obrażenia w mózgu, świadczące o stosowaniu przemocy - mówiła wtedy Katarzyna Dąbrówny, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie, którą cytuje portal "Nasze Miasto".

Zobacz film: "Przemoc w rodzinie - poruszająca historia tragicznego dzieciństwa"

- Fakty wskazują na to, że zostało zatłuczone przez tych rodziców. Było wielokrotnie uderzane butelką po głowie czy podduszane - dodała.

Piotruś, nie odzyskawszy przytomności, wyszedł ze szpitala i trafił pod opiekę rodziny zastępczej. Mimo walki o jego zdrowie zmarł w maju.

2. Matka wyszła z aresztu

40-letni Marcin G. i 34-letnia Monika M. usłyszeli zarzuty znęcania się nad Piotrusiem i jego braciszkiem. Niespodziewanie matka dzieci wyszła jednak na wolność.

- Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, iż mamy do czynienia ze znacznym stopniem prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzaną zarzucanych jej czynów - komentuje dla "Uwagi!" TVN Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.

- Sąd wskazał, że w sprawie nie dopatruje się możliwości jakiegoś szczególnego matactwa ze strony podejrzanej, m.in. ze względu na jej cechy osobowe - dodaje.

Stanowiska sądu nie podziela prokuratura.

- Te stanowisko naszym zdaniem jest bezpodstawne, a nadto w sprawie nadal istnieją przesłanki, aby stosować areszt, ponieważ ta kobieta ma skłonności do manipulacji. I oprócz tego istnieje obawa ukrycia się przed organami ścigania - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

- Wypuszczając mamę dziecka, które nie żyje, dajemy ciche przyzwolenie innym oprawcom, że tak może być. Osoby za takie czyny powinny być zamknięte, odizolowane od społeczeństwa. Nie powinny przede wszystkim rodzić kolejnych dzieci - twierdzi Joanna, matka zastępcza Piotrusia.

3. Mama Piotrusia zabrała głos

4.

Biologiczna matka chłopca, Monika M., wystąpiła przed kamerą "Uwagi!". Pytana o to, co stało się dziecku, opowiedziała, jak miał wyglądać moment zanim Piotruś trafił do szpitala.

- Karmiłam dziecko i ciężko oddychało. Marcin, jego ojciec, mówi: "Czemu on tak oddycha?". Wziął syna uderzył i potrząsał i dał mi już martwego. Wtedy powiedziałam, żeby zadzwonił na pogotowie - mówi.

Z jej słów wynika, że partner znęcał się nad chłopcem.

- Brał go i trząsł nim, potem uderzył, albo pięścią, albo ręką. Tak było prawie co dzień. Jemu przeszkadzało, że płacze. I on trzymał go za szyję, żeby nie płakał. Mały robił się czerwony. Filipka też bił, też go trzymał za grdykę, jak płakał - twierdzi kobieta dodając, że była z nim z przyzwyczajenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze