Trwa ładowanie...

Lepszy niż telewizor

Avatar placeholder
Jakub Kowalski 13.03.2015 11:17
Lepszy niż telewizor
Lepszy niż telewizor

Dla kogo są tablety? wielu dorosłych zadaje sobie co rusz to pytanie, próbując bezskutecznie odpisać na maila na ekranie wyświetlającym klawiaturę dotykową. Ja już znam odpowiedź. Tablety są przede wszystkim dla dzieci.

spis treści

1. Krótka sesja

Tato, chodź na moment woła mnie moje młodsze dziecko. Chwilę go szukam, lekko zaskoczony, ale włażę pod stół, gdzie na podłodze leży na płasko tablet. Gramy w świnię oświadcza sześciolatka i włącza grę Marble Madness, w której każdy z graczy dostaje jeden z rogów urządzenia, skąd pociągnięciem palca wyrzuca kuleczki w kierunku kręcącej się pośrodku ekranu tarczy. Celem „świni”, czyli jednego z trybów gry, jest wrzucanie kulek do paszczy świniopodobnego stworzenia. Każde trafienie to jeden punkt, kulki odbijają się od siebie nawzajem i wprawdzie w grze jest dużo przypadku, ale daje się doprowadzić do sytuacji, w której taktyka zaczyna mieć znaczenie.

Gramy sobie dwie czy trzy partie, nie muszę się nawet specjalnie starać, żeby mała wygrywała, bo celuje z uwagą i jest naprawdę dobra. Jedna rozgrywka to kilkadziesiąt sekund, może minuta, zabawa jest przednia, ale powtarzalna. Ania stwierdza, że już starczy jej świni i zaszywa się z tabletem w kącie kanapy. Oho, już wiem, co będzie robić. Teraz nadchodzi czas na jej hardcorowe granie, czyli My Little Pony: Friendship is Magic. Prosta pozornie gra (i równie pozornie darmowa), w której maluch buduje Ponyville, gra w najrozmaitsze minigry i odblokowuje kolejne kucyki. Aktualnie Ania czeka na panią burmistrz, bo ten kucyk właśnie się zaraz odblokuje. Zaraz, czyli za kilka poziomów i pewną ilość czasu, bo to ten drugi stanowi w grze główny zasób.

2. Darmowe, czyli płatne

Zobacz film: "HydePark: W co grają nasze dzieci?"

Ania jeszcze na szczęście nie rozumie, że za odpowiednią ilość prawdziwych pieniędzy można w My Little Pony przyspieszyć upływ czasu i odblokować upragnione przez nią kucyki znacznie wcześniej. Producenci zrozumieli za to już dawno, że lepiej na tablecie pojawić się w formie darmowej aplikacji z zaszytymi w niej mikropłatnościami, niż stawiać na dzień dobry barierę w postaci konieczności zapłacenia dwóch albo więcej euro.

Tym samym dzięki dowolnemu tabletowi nasze dzieciaki mają darmowy dostęp do przepotężnej masy darmowych tytułów, pośród których mogą niemal dowolnie przebierać. Tablet staje się dla nich dużo lepszym odpowiednikiem telewizora: tu i tu wszystko jest za darmo (wszyscy wiemy, że nie jest, ale znacznie łatwiej nam ściągnąć dziecku darmowe My Little Pony niż płatne My Little Pony), ale na tablecie jest tego wszystkiego więcej i na dodatek można się przy okazji bawić.

Przy okazji warto pamiętać o jednym: jeśli mamy możliwość zablokowania płatności na tablecie hasłem zróbmy to. Oszczędzimy sobie zaskakujących setek złotych wydanych przez nasze dzieci na nowe kucyki, kolory grzyw oraz fasony ogonów. Dobrze też poznać grę, którą bawi się nasze dziecko, zobaczyć, którą walutę kupuje się za prawdziwe pieniądze i uczulić malucha, żeby tego nie robił. Wbrew pozorom jest to nad wyraz skuteczne.

3. Gra na poważnie

Dorośli, którzy kiedyś grali (a może nawet do dzisiaj grają) nie wyobrażają sobie wygodnego sterowania na ekranie dotykowym, stąd też stosunkowo niewielka liczba starszych miłośników rozrywkowego aspektu tabletów. Dzieciom jednak jest wszystko jedno i tak jak my sami kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie bardziej wygodnego sposobu sterowania niż nieergonomiczny, koszmarny dżojstik (w niektórych wypadkach drewniany), tak młodzi grają dotykowo, nie przejmując się specjalnie faktem, że wygodniej celuje się na pececie.

Gry na tablety adresowane są zatem przede wszystkim do dzieci; i dzieci z wdzięcznością chłoną to nowe dla nich medium. Co ciekawe, lepiej potrafią się na nim skupić niż na wiecznie błyskającym papką telewizorze, dlatego też mniej chętnie zgadzam się na oglądanie „czegoś” w telewizji (a wiem, że będzie to jakaś bajka oglądana bez uwagi od środka) niż na granie na tablecie. Przy tej drugiej aktywności dziecko koncentruje się znacznie lepiej na jednej czynności, stara się, widzi postępy i uczy się cierpliwości (o ile wcześniej nie nauczy się, że można kupić minuty kartą kredytową tatusia).

Po długiej sesji z kucykami („Już więcej nie mogę nic zrobić, muszę czekać dwie godziny!”) tablet trafia w ręce mojego syna. To już weteran legogier i masy gier dla dzieci, umie i lubi grać na konsoli ale w tablecie znajduje prostszy, wygodniejszy świat kanapowy. Fascynacja Lego Star Wars owocuje znalezieniem aplikacji pseudostrategicznej na motywach tej serii oczywiście aplikacji darmowej. Za minutę już zaczyna grać i sam próbuje zrozumieć mechanizmy zabawy, mimo że gra jest po angielsku.

4. Przenośna zabawka

Nie ma znaczenia, jaki tablet kupimy z myślą o dzieciach, ale kupujmy go właśnie z taką świadomością: będzie z niego korzystała przede wszystkim młodzież, a my tylko coś sprawdzimy w wolnej chwili, gdy akurat komputer będzie zajęty. Starsze dzieci zaczną oczywiście surfować po Internecie, szybko się też zorientują, jak wygodnie ogląda się na tym urządzeniu filmy z YouTube, ale mnie znacznie bardziej fascynuje to, jak szybko zupełnie małe maluchy uczą się bawić tabletem. Córka mojego kolegi w wieku dwunastu miesięcy całkiem już sprawnie radziła sobie z prostymi układankami tabletowymi, których zarówno w AppStore, jak i w Google Play są stosy.

Tato, która ikonka to sklepik? pyta mnie dziecko. Tata się najeża, robi groźną minę i mówi, że żadnych nowych gier kupować nie będzie, a już na tablet to na pewno. Nie musisz kupować, tato. Na tabletach wszystkie najlepsze gry są za darmo. Ale jak nie będziesz uważać, to sporo za nie zapłacisz.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze