Lekarze nie chcą zlecać USG piersi. Kobiety też o siebie nie dbają
Idą do ginekologa, licząc na poradę. Gdy pytają o USG piersi, bo właśnie są w ciąży, nierzadko zostają odesłane z kwitkiem. Czasem trafiają do niego po raz kolejny dopiero wtedy, gdy guz jest już sporych rozmiarów. Ale rak piersi nie dotyczy tylko kobiet w ciąży. Problem jest bardziej złożony.
Liczby są nieubłagane. W krajach wysoko rozwiniętych jedna na osiem kobiet może zachorować na nowotwór piersi. Rak ten zabija rocznie ok. 6 tys. Polek. To tak, jakby z powierzchni kraju zniknęło jedno, niewielkie miasteczko. Onkolodzy od lat apelują o badania. A z tym bywa różnie.
Wprowadzone przesiewowe badania mammograficzne nie cieszyły się dużym zainteresowaniem. To, co w Szwecji jest niemalże obowiązkiem, Polki traktowały jako smutny przymus. W 2017 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z realizacji programu wczesnego wykrywania raka piersi i szyjki macicy w województwie lubelskim.
W 2011 roku na mammografię zgłosiło się ok. 50 tys. kobiet pomiędzy 25. a 59. rokiem życia, 4 lata później już tylko ok. 35 tys. W tym samym czasie liczba zachorowań na raka piersi u pań powyżej 50. r.ż. systematycznie rosła.
To jednak liczby. One nie robią dużego wrażenia. Bo nie jest też tak, że za wzrost zachorowań lub późną diagnozę należy obarczać winą wyłącznie kobiety. Nie chorują przecież specjalnie.
1. "To nie guz, to ciąża"
"Po co pani usg piersi w ciąży?" - usłyszała od lekarza Izka, lat 35. W jej rodzinie nie było raka, ale ona miała po prostu złe przeczucie. I nie myliła się. Guzek nie wynikał z rozwoju gruczołów w czasie ciąży, ale właśnie z choroby. Gdy prowadzący jej ciążę ginekolog zgodnie z zaleceniami najpierw zalecił badanie palpacyjne, poprosiła o to położną.
- Sama nie umiałam tego zrobić. Miałam wrażenie, że każde zgrubienie jest guzem. Położna wzięła mnie na bok i przebadała. Wyczuła niewielką zmianę. Gdy mi o tym mówiła, miałam łzy w oczach - wspomina Izka.
Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko. Prywatne USG, biopsja, szpital, operacja. To było parę lat temu, dziś Iza jest po intensywnym leczeniu, ale nadal nie ma pewności, że choroba nie wróci.
Justyna, lat 32, w gabinecie usłyszała, że USG w ciąży się nie wykonuje. Badała się ręcznie. A kiedy wyczuła guzek, uznała, że to przecież efekty zmian hormonalnych, dokładnie to samo powiedział jej lekarz. Kiedy kilka miesięcy później, już po porodzie usłyszała diagnozę, a potem szła na chemioterapię żałowała, że wtedy go posłuchała. Być może mogłaby karmić piersią, nie musiałaby przechodzić przez piekło chemioterapii.
Marysia, lat 22. Podobny scenariusz. Dziewczyna mieszka w małej miejscowości na Pomorzu. - Do Warszawy daleko, być może dlatego lekarze nie znają najnowszych doniesień medycznych - mówi żartem. - Gdy twierdzili, że coś jest nie tak, zwalali na ciążę - opowiada.
2. Bagatelizowany problem
O tym, że nowotwory w okresie tych wyjątkowych dla kobiet miesięcy są bagatelizowane zaczęła mówić przed laty Magdalena Prokopowicz, założycielka i pomysłodawczyni Fundacji Rak’n’Roll. Sama borykała się z rakiem.
Choć od tamtego momentu minęło kilka lat, nadal nie ma rejestru ciężarnych kobiet chorych na raka. Przyjmuje się, że jest to pomiędzy 0,5 do 0,02 proc. wszystkich zachorowań rocznie, co daje ok. 500 pań.
Fundacja podkreśla, że dostaje sygnały od kobiet, które twierdzą, że w czasie ciąży niejednokrotnie mówiły lekarzowi o swoich obawach, ale on je bagatelizował, twierdząc, że np. guzek rozejdzie się w czasie laktacji i nie zlecił USG.
- Być może właśnie przez takie podejście stale wzrasta liczba kobiet, u których rak został w ciąży przeoczony. Dlatego tak ważna jest czujność onkologiczna także w ciąży – mówi Marta Ozimek-Kędzior z Fundacji Rak’n’Roll, która od lat pomaga kobietom w ciąży walczyć z rakiem. Nazywa je "Boskimi Matkami".
Okazuje się, że wiele objawów np. raka piersi lekarze składają na karb ciąży. Wszelkie guzki w gruczołach, pogorszone parametry krwi czy zmiany na skórze piersi łączone są ze zmianami hormonalnymi.
- Rak piersi u kobiet w ciąży rozpoznawany jest zwykle w bardziej zaawansowanym stadium. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że pojawienie się guza piersi u kobiety w ciąży traktowane bywa jako zmiana fizjologiczna związana ze zmianą poziomu hormonów wywołaną ciążą - potwierdza prof. Wojciech Rokita, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
- Drugim niekorzystnym czynnikiem ryzyka raka piersi w ciąży jest niska świadomość społeczna (...). W środowisku medycznym nadal dominuje przekonanie, że rak piersi to choroba występująca głównie u kobiet starszych. Nadal brakuje rzetelnej edukacji środowiska medycznego w tym zakresie - dodaje Rokita.
Zdarza się, że panie również bagatelizują guzki. Zmiany są zazwyczaj niebolesne, więc nie stwarzają wrażenia niebezpiecznych.
Jak pokazują dane epidemiologiczne z dużych badań populacyjnych, rozpoznanie raka piersi w grupie kobiet ciężarnych opóźnia się o ponad pół roku w stosunku do kobiet nie będących w ciąży. Powoduje to ponad 5-proc. wzrost liczby kobiet ciężarnych z rakiem piersi dającym przerzuty, ponieważ nowotwór ten rozwija się w ciąży bardzo dynamicznie.
3. Ważna profilaktyka, jeszcze przed ciążą
Kluczem jest więc tutaj profilaktyka. Nowotwór piersi przestaje powoli być chorobą tylko i wyłącznie kobiet po 45. r.ż. Dlaczego regularne wykonywanie badania USG jest tak ważne? Przede wszystkim, pozwala na wczesne postawienie diagnozy.
- Badanie USG piersi ma bardzo wysoką czułość i specyficzność w rozpoznawaniu raka piersi, w tym u kobiet ciężarnych. Za jego pomocą rak piersi może być wykryty z 90-100 proc. czułością. W przypadku stwierdzenia zmiany w jednej piersi, konieczne jest wykonanie badań obejmujących drugą pierś. Kluczowe jest tutaj także wykonanie USG obydwu piersi wraz z okolicznymi węzłami chłonnymi, bowiem aż u ok. 10 proc. chorych z rakiem piersi zmiany mogą być obustronne - wyjaśnia Rokita.
O to, czy się badają, postanowiłam zapytać kobiety na Facebooku. Okazuje się, że spora liczba pań USG piersi wykonuje, ale prywatnie. - Nie wiem, z czego to może wynikać. Może z tego, że wtedy mam zapewnioną większą dyskrecję? - zastanawia się Magda z Lublina.
Jednocześnie USG piersi cieszy się większą popularnością niż mammografia. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2016 roku w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej wykonano ponad 650 tys. badań dla 554 302 osób, natomiast w 2017 r. (od stycznia do września) - ponad 507 tys. badań, dla 447 411 osób - informuje Magdalena Szefernaker z Biura Komunikacji Społecznej NFZ.
To sporo, ale nadal pozostaje dużo do zrobienia. Sami lekarze podkreślają bowiem, że niejednokrotnie kobiety przychodzą do gabinetu lekarskiego za późno - z nowotworem, który daje przerzuty i jest w największym stadium złośliwości. Wtedy na profilaktykę jest już za późno.
4. Deska ratunku dla obciążonych genetycznie
Nie tylko profilaktyka przedrakowa jest kluczową kwestią w przypadku raka piersi. Coraz częściej mówi się o kobietach, które mają obciążenie genetyczne i chcą się przed nowotworem uchronić. Profilaktyczną mastektomię w Polsce wypromowała, być może nieświadomie, Angelina Jolie, kiedy w 2013 roku poddała się zabiegowi usunięcia piersi z jednoczesną rekonstrukcją. Od tamtej pory o braku refundacji takiej operacji w Polsce w przypadku kobiet będących w grupie ryzyka zachorowania na raka piersi, mówi się coraz częściej.
Katarzyna Stachowicz o tym, że może mieć mutację genu BRCA1, który odpowiada za to ryzyko, uświadomiła sobie w momencie, gdy na raka piersi zachorowała jej siostra.
Postanowiła wykonać badania genetyczne, które potwierdziły jej przypuszczenia. Od tamtego momentu regularnie się badała. Wykonywała mammografię, cytologię, rezonans magnetyczny, biopsję cienkoigłową. Od 2006 roku przez 10 lat regularnie odwiedzała lekarzy.
Nowotworu nie udało się jednak uniknąć. Jeszcze we wrześniu 2016 roku Katarzyna cieszyła się drugimi urodzinami synka, a dwa miesiące później była już pacjentką onkologiczną.
- Trzy miesiące przed diagnozą miałam wykonywaną biopsję gruboigłową, tę dokładniejszą. Nic nie wykazała. Dlatego szok był tym większy. Na szczęście rak został zdiagnozowany w początkowym stadium – mówi.
Katarzyna przeszła 8 cykli chemioterapii, zdecydowała się także na zabieg wycięcia guza. Chciała także zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby i usunąć drugi gruczoł piersiowy. Profilaktycznie. Tego za darmo w Polsce nie mogła jednak zrobić. Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje profilaktycznej mastektomii wraz z rekonstrukcją. Kaśka wyjechała więc na zabieg do Berlina, samodzielnie go finansując.
Gdy wróciła, zdecydowała, że będzie walczyć o prawa kobiet, wszystkich Polek, które są nosicielkami BRCA1 do zwrotu kosztów takiego leczenia. Zorganizowała konferencję i zaapelowała do Ministerstwa Zdrowia o rozważenie objęcia refundacją profilaktycznej mastektomii wraz z rekonstrukcją.
Dlaczego to robi? - Rak piersi dotyka coraz młodszych kobiet. Chcę je uświadomić, że powinny się badać, pilnować swojego zdrowia. To, że zabieg będzie refundowany nie oznacza, że od razu każda z tych 100 tys. nosicielek mutacji BRCA1 mu się podda. Chodzi o to, by miały wybór. I mogły go dokonać za darmo. Chodzi o zdrowie. W moim mniemaniu dużo taniej będzie zapobiegać niż leczyć - podsumowuje.
Jej zabiegania być może okażą się skuteczne. Z naszych informacji wynika, że w Ministerstwie Zdrowia został powołany zespół, który ma opracować zasady i plan profilaktycznej mastektomii.
- Mając na uwadze potrzeby pacjentek, 6 lutego 2018 r. Minister Zdrowia poprosił Prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o przygotowanie rekomendacji dla zakwalifikowania świadczenia opieki zdrowotnej "Profilaktyczna mastektomia u kobiety z grupy bardzo wysokiego i wysokiego ryzyka zachorowania na nowotwór piersi" jako świadczenie gwarantowane. AOTMiT ma 270 dni na przygotowanie rekomendacji. Następnie Kierownictwo Ministerstwa Zdrowia podejmuje decyzję odnośnie zakwalifikowania świadczenia jako świadczenia gwarantowanego - wyjaśnia Krzysztof Jakubiak, dyrektor Biura Prasy i Promocji Ministerstwa Zdrowia.
Katarzyna Stachowicz może być przykładem tego, jak należy dbać o swoje zdrowie. Niestety, badania genetyczne w kierunku wykrywania raka piersi są bezpłatne dopiero po 40. r.ż. Wcześniej trzeba za nie zapłacić z własnej kieszeni.
Czy stanowią profilaktykę? W grupie pacjentów, którzy mają historię onkologiczną - tak. U innych - zaleca się badanie palpacyjne i USG. A tutaj znowu wracamy do początku.
- Moim zdaniem, żeby profilaktyka nowotworowa w Polsce była skuteczna niezbędne jest zastosowanie jakiejś formy zmuszenia kobiet do badań przesiewowych. To co teraz powiem nie będzie może "poprawne politycznie", ale należałoby wprowadzić zasadę, zgodnie z którą kobiety, które przeszły badania profilaktyczne, a niestety rozwinął się u nich nowotwór miałyby zagwarantowane bezpłatne leczenie onkologiczne, a te, które nie wykonywały takich badań – za leczenie płaciłyby z własnej kieszeni.
Nie mówię tego z braku empatii, uważam, że to byłoby fair wobec wszystkich płatników składek zdrowotnych ponieważ leczenie raka jest wielokrotnie wyższe niż wykonanie badania profilaktycznego - podsumowuje prof. Rokita.