Kontrowersje wokół porodu w szpitalu w Szczecinie. "Zaczęło być nerwowo na sali"
Co wydarzyło się w szczecińskim szpitalu na Pomorzanach? Konsultant wojewódzki do spraw położnictwa i ginekologii bada okoliczności porodu, do którego doszło w placówce w marcu tego roku. Szpital zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami i krytykuje zachowanie konsultanta.
1. Różne wersje wydarzeń
Sprawę opisał lokalny portal gs24.pl. Wszystko działo się w Klinice Położnictwa i Ginekologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 przy ulicy Powstańców Wielopolskich w Szczecinie. Lekarze z tej placówki informują, że przekazywane wersje wydarzeń znacznie się od siebie różnią.
- Słyszałem już kilka wersji tego, do czego miało dojść na porodówce. Nie wiem już, co jest prawdą, ale po raz pierwszy spotykam się z takim zamieszaniem - mówi w rozmowie z portalem gs24.pl jeden z lekarzy.
- Słyszałem już wersje, że ktoś na sali nie miał wymaganego doświadczenia, a to, że cesarka była w znieczuleniu miejscowym, a to, że dziecko jest w bardzo ciężkim stanie. Niech szpital i konsultanci to wyjaśnią, bo w środowisku huczy od plotek - dodaje kolejny lekarz.
2. Konsultant bada sprawę
Mowa o porodzie, do którego doszło w pierwszej połowie marca 2023 roku. Dziennikarze portalu gs24.pl opisują, że tego dnia na dyżurze było troje lekarzy, w tym jeden z sąsiedniego oddziału klinicznego ginekologii rekonstrukcyjnej i onkologicznej.
Przedstawiciel szpitala i lekarze przyznają, że poród był bardzo trudny. W pewnym momencie była to walka o życie dziecka. Rozpoczęto od porodu naturalnego, ale nastąpiło zwolnienie lub zatrzymanie akcji porodowej. Konieczne okazało się przeprowadzenie cesarskiego cięcia.
Portal gs24.pl przytoczył wersje wydarzeń przedstawiane przez lekarzy, którzy mieli być na sali porodowej. Nazwiska medyków pozostają do wiadomości redakcji.
Lekarz A.: - Gdy zorientowano się, że siłami natury poród się nie uda, próbowano ściągnąć anestezjologa do znieczulenia ogólnego. Ale były z tym problemy, bo nie było przez pewien czas z nim kontaktu. Zaczęło być nerwowo na sali, ale to nie anestezjolog tutaj zawinił.
Lekarz B.: - Dziecko po zabiegu trafiło do szpitala w Zdrojach na chłodzenie mózgu. Jego stan był bardzo poważny. Dobrze się stało, że konsultant wojewódzki zbada sprawę.
Lekarz C.: - Jest pytanie, czy musiało dojść do tak niebezpiecznej sytuacji, czy można było temu jednak zapobiec? Czy nie za późno podjęto decyzję o tym, by przeprowadzić cesarkę i kto o tym decydował?
Sprawa budzi skrajne emocje w środowisku.
3. Szpital krytykuje konsultanta
Osobą, która próbuje wyjaśnić, jak rzeczywiście wyglądał budzący kontrowersje poród, jest prof. Zbigniew Celewicz. Jako konsultant działa na zlecenie wojewody zachodniopomorskiego. Pojawił się w szpitalu na Pomorzanach tydzień temu. Poprosił o o dokumentację medyczną i zaczął przesłuchiwać personel szpitala.
Dziennikarze portalu gs24.pl spotkali się z prof. Celewiczem w szpitalu w Policach, gdzie jest ordynatorem na oddziale położniczym. Nie chciał jednak komentować sprawy.
Portal ustalił, że lekarz nie jest jedyną osobą, która ma zbadać sprawę. Wojewoda zlecił kontrolę również prof. Romualdowi Bohatyrewiczowi, konsultantowi wojewódzkiemu do spraw anestezjologii i intensywnej terapii.
Działania konsultanta postanowili skomentować przedstawiciele szpitala. Nie podobała im się forma, w jakiej prof. Celewicz przeprowadzał kontrolę. Twierdzą, że "wzbudzała ona duży niepokój i poczucie zagrożenia ze strony przesłuchiwanego personelu kliniki". Ponadto dodają, że podczas przesłuchań profesor był bardzo stanowczy i konkretny.
Prof. Celewicz nie odniósł się jeszcze do tych zarzutów.
4. "Personel zachował się doskonale w zaistniałej sytuacji"
Władze szpitala przyznają, że poród był trudny. Jednocześnie zapewniają, że personel zrobił wszystko, aby uratować dziecko. Maluch wrócił już z mamą do domu. Jego stan określają jako dobry.
"Jako dyrekcja szpitala wyrażamy głębokie oburzenie próbą dyskredytacji, szkalowania i oczerniania zespołu, który tego dnia odbierał poród i uratował życie dziecka. Godzi to w dobre imię całej kliniki i zespołu doskonałych specjalistów, którzy od lat cieszą się zaufaniem ciężarnych i rodzących. To grono doświadczonych, cenionych lekarzy, położnych i pielęgniarek, którzy już z samego faktu pracy w oddziale o trzecim stopniu referencyjności nie mogą pozwolić sobie na lekkomyślność, lekceważenie procedur, brak podejmowania odpowiednich działań, które często decydują o życiu co najmniej dwojga pacjentów - matki i dziecka" - napisali przedstawiciele szpitala w odpowiedzi na pytania dziennikarzy portalu gs24.pl.
"Obecny przy porodzie personel zachował się doskonale w zaistniałej sytuacji, stając na wysokości zadania, wykazując się najwyższym poziomem profesjonalizmu, zaangażowania i empatii. Najbardziej zainteresowane rozwojem sytuacji osoby, tj. rodzice dziecka, nie wnosili żadnych skarg, byli przez cały czas otoczeni opieką zespołu kliniki i wielokrotnie dziękowali mu za uratowanie życia dziecka. Tymczasem narastająca wokół wydarzenia atmosfera plotek i nagonki budzi najgorsze skojarzenia i rodzi obawy, że nie pozostanie to bez wpływu na kondycję zdrowotną zespołu" - uważa dyrekcja szpitala.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl