Kobieta zmarła na nowotwór. Tuż przed śmiercią wzięła ślub i postanowiła mieć dziecko
31-letnia kobieta zmarła w wyniku choroby nowotworowej. Przed śmiercią, razem z narzeczonym postanowili mieć dziecko. Miałoby ono przyjść na świat już po jej śmierci.
Emmy Coates walczyła z rakiem przez 18 miesięcy. Niestety, nie było jej dane cieszyć się potomstwem, które było jej największym marzeniem. Kobieta i jej narzeczony Jake, znali się od dziecka. Jak stwierdził, od początku wiedział, że Emmy będzie jego żoną. Oboje nie przypuszczali, że ich szczęście zostanie tak nagle przerwane.
Podczas wakacji, Jake zauważył zgrubienie na karku Emmy. Kobieta postanowiła zgłosić się do specjalisty i sprawdzić, czy nie jest to coś groźnego. Lekarz postawił najgorszą z możliwych diagnoz - był to nowotwór złośliwy.
Przeczytaj również:
Emmy od razu zaczęła leczenie. Ostatnie półtora roku życia spędziła poddając się chemioterapii. W tym samym czasie planowała swój ślub. We wrześniu 2016 roku para została małżeństwem. Postanowili też, że będą mieć dziecko.
Z powodu choroby Emmy nie mogła zajść w ciążę. Nie oznaczało to jednak, że nie może być mamą. Małżonkowie skorzystali z metody in vitro. O pomoc poprosili przyjaciółkę ze szkoły - Liz. Zgodziła się być surogatką i urodzić dziecko Emmy i Jake'a.
Pobrane zostały komórki jajoweEmmy oraz nasienie Jake'a. Szczęśliwą informację o tym, że zapłodnienie zakończyło się sukcesem, lekarze przekazali parze zaledwie kilka tygodni przed śmiercią kobiety. Liz była w ciąży.
Emmy zdawała sobie sprawę, że nie będzie mogła cieszyć się macierzyństwem, patrzeć jak jej dziecko dorasta. Mimo to w ostatnich dniach życia była szczęśliwa - wiedziała, że spełni się jej wielkie marzenie. Cieszyła się także, że Jake będzie miał najwspanialszą pamiątkę po swojej żonie.
Już po odejściu Emmy, lekarze przekazali informację, że Liz jest w ciąży pozamacicznej. "Kiedy się dowiedzieliśmy, poczuliśmy spokój. Poczuliśmy, że to pierwsze nienarodzone dziecko odeszło razem z Emmy, żeby mogła mieć je przy sobie, gdziekolwiek jest" – wyznał Jake.
Pomimo kolejnej bardzo przykrej informacji, Jake nie traci nadziei i będzie próbował dalej. Liz cały czas podtrzymuje chęć pomocy. Kobieta powiedziała: "Zostało sześć zapłodnionych komórek jajowych, więc wciąż istnieje szansa, że zajdę w ciążę. Teraz to będzie znaczyć jeszcze więcej, bo część Emmy będzie żyć wśród nas. Byłam zdruzgotana, gdy okazało się, że to ciąża pozamaciczna, ale lubię myśleć, że Emmy potrzebowała tego dziecka".
Jake wierzy, że będzie ojcem i że będzie wychowywał dziecko. "Ten maluch będzie dla mnie wszystkim. Będzie dumny, gdy pozna historię swojej mamusi. Wiem, że ona byłaby niesamowitą mamą, najlepszą na świecie" – powiedział Jake.